Dodik przyznał w niedzielę, że ogłoszenie niepodległości planował już w trakcie pierwszej kadencji Trumpa. "Kiedy Donald Trump wygrał, miałem zamiar ogłosić niepodległość Republiki Serbskiej, ale niektórzy w moim otoczeniu się przestraszyli i tego nie zrobiłem; dzisiaj tego żałuję. Myślę, że gdyby Trump wygrał ponownie, nie wahałbym się" - powiedział na antenie serbskiej telewizji TV Prva Dodik.
Integralność terytorialna i suwerenność Bośni i Hercegowiny są gwarantowane porozumieniem pokojowym z Dayton, które zakończyło wojnę w tym kraju w latach 90. Umowa oraz wchodząca w jej skład konstytucja BiH nie dają żadnemu podmiotowi prawa do secesji.
Dodik, wchodząca w skład trzyosobowego Prezydium BiH Żeljka Cvijanović oraz inni najważniejsi urzędnicy Republiki Serbskiej są objęci sankcjami USA m.in. ze względu na ich groźby naruszenia umowy określającej państwowość BiH.
Milorad Dodik w kwietniu 2022 roku został też wpisany na listę sankcyjną Wielkiej Brytanii za "próby podważania legitymizacji i funkcjonalności państwa Bośni i Hercegowiny".
Polityk wielokrotnie podważał integralność i sens istnienia kraju, który reprezentuje, sprawując w nim najważniejsze stanowiska państwowe. Na początku lutego 2023 roku Dodik przyznał w rozmowie z rosyjską telewizją Russia Today, że "chce, aby Republika Serbska stała się niepodległym krajem".
Znany jest również ze swoim prorosyjskich wypowiedzi i działalności. W styczniu 2023 roku Dodik przyznał prezydentowi Władimirowi Putinowi najwyższe odznaczenie Republiki Serbskiej za "patriotyczną postawę i miłość" do tej części Bośni i Hercegowiny. Spotkał się też dwukrotnie w Rosji z Putinem od lutego 2022 roku, czyli od czasu rozpoczęcia przez Kreml inwazji na Ukrainę. Zapewniał również, że nigdy nie zgodzi się na przyłączenie się Bośni i Hercegowiny do sankcji przeciwko Moskwie. (PAP)
sma/