Proces dotyczy wypadku z 4 maja 2019 r. rano na oznakowanym przejściu dla pieszych w Hajnówce. Z aktu oskarżenia wynika, że potrącona 70-letnia rowerzystka miała złamaną kość podudzia, otarcia twarzy i dłoni.
Włodzimierz Cimoszewicz (zgadza się na podawanie danych i wizerunku), nie przyznaje się do winy. "Nie spowodowałem tego wypadku i twierdzę, że nie można mojego zachowania po wypadku traktować jako zbiegnięcia z miejsca zdarzenia, bo ja po wypadku udzielałem pomocy poszkodowanej" – mówił w piątek przed sądem.
Wyraził współczucie poszkodowanej z powodu obrażeń, jakie odniosła.
Śledczy informowali w wydanym wtedy komunikacie, że po wypadku kobieta została przez Włodzimierza Cimoszewicza i jego znajomych odwieziona wraz z rowerem do własnego miejsca zamieszkania, a następnie – za namową byłego premiera i tych znajomych – do szpitala.
Po wielu miesiącach śledztwa prowadząca je Prokuratura Okręgowa w Białymstoku w połowie 2020 r. wystąpiła do Parlamentu Europejskiego zgodę na pociągnięcie europosła do odpowiedzialności karnej. Podawała wówczas, że zgromadzony materiał dowodowy – w tym opinia biegłych – wskazują, że zasadniczą przyczyną wypadku była spóźniona reakcja kierującego samochodem europosła.
W dniu wypadku polityk był jeszcze kandydatem w wyborach do PE z list Koalicji Europejskiej. Mandat zdobył. Parlament Europejski zawiesił mu immunitet w marcu 2022 r., ale – aby formalnie ogłosić zarzuty – prokuratura przez wiele miesięcy czekała na oficjalne potwierdzenie decyzji PE i dokumenty stamtąd.
Dlatego europoseł formalnie usłyszał zarzuty w lutym 2023 r. W śledztwie również nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień.(PAP)
Autor: Robert Fiłończuk
kno/