Wyborcy mogą głosować na czterech kandydatów lojalnych wobec najwyższego przywódcy duchowo-politycznego Iranu, ajatollaha Alego Chameneiego – trzech konserwatystów i jednego mało znanego reformatora. Do udziału w głosowaniu uprawnionych jest 61 mln obywateli.
Ze startu w wyborach – jak zawsze od rewolucji islamskiej w 1979 roku - zostały wykluczone kobiety oraz osoby wzywające do radykalnych zmian.
W Iranie ostatnie słowo we wszystkich sprawach państwowych ma 85-letni najwyższy przywódca duchowo-polityczny, ajatollah Ali Chamenei, ale prezydent może mieć wpływ na korektę kursu politycznego kraju w stronę konfrontacji z Zachodem lub negocjacji.
Zdaniem ekspertów najbardziej prominentnym kandydatem jest Mohammed Bagher Kalibaf, były burmistrz Teheranu i obecny przewodniczący jednoizbowego parlamentu Iranu. O konserwatywny elektorat zabiega też Sajed Dżalili, polityk pełniący funkcję negocjatora w sprawach nuklearnych.
Zwolennikiem reform jest kardiochirurg Masud Pezeszkian, który ocenił w jednym z ostatnich przemówień, że Iran powinien wrócić do międzynarodowego porozumienia nuklearnego z 2015 roku, zezwalającego na zwiększoną kontrolę państw Zachodu nad irańskim programem rozwoju broni jądrowej w zamian za zniesienie sankcji.
Analitycy obawiają się niskiej frekwencji podczas piątkowego głosowania. W marcowych wyborach parlamentarnych wyniosła ona 41 proc. i była najniższa w historii Iranu. (PAP)
kgr/