Rzecznik MŚP: plany wzrostu płacy minimalnej o 7,6 proc. to zła wiadomość

2024-06-14 22:56 aktualizacja: 2024-06-14, 23:00
Adam Abramowicz. Fot. PAP/Zbigniew Meissner
Adam Abramowicz. Fot. PAP/Zbigniew Meissner
Propozycja rządu, przewidująca podniesienie w 2025 r. płacy minimalnej o 7,6 proc. to zła wiadomość - uważa Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców Adam Abramowicz. Jego zdaniem, stracą i pracodawcy, i konsumenci, na których przerzucony zostanie wzrost cen.

Wzrost poziomu pensji minimalnej o prawie dwukrotność przewidywanego wzrostu inflacji to droga donikąd, konsekwencje decyzji rządowych będą musieli ponosić przedsiębiorcy, a ostatecznie stracą także pracownicy jako konsumenci, bo wzrost kosztów pracy musi być przerzucony na wzrost cen - napisał Rzecznik w swoim stanowisku.

W czwartek rząd przyjął propozycję wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę i minimalnej stawki godzinowej, które mają obowiązywać w 2025 r. Od stycznia najniższa pensja ma wynosić 4626 zł brutto. Oznacza to wzrost o 326 zł i o 7,6 proc. w stosunku do kwoty obowiązującej od 1 lipca 2024 r. - 4300 zł.

Abramowicz wskazał, że dla mikro- i małych firm decyzja Rady Ministrów to kolejna zła zapowiedź, oznacza ona także, że płaca minimalna będzie na poziomie ok. 53 proc. przewidywanego średniego wynagrodzenia, a to jeden z najwyższych wskaźników Europie. Według Rzecznika, radykalny wzrost poziomu minimalnego wynagrodzenia w ostatnich latach był trudny do udźwignięcia zwłaszcza dla sektora MŚP, tym bardziej że w oczywisty sposób skutkował też kaskadowym wzrostem reszty wynagrodzeń.

Zwrócił też uwagę, że wyraźnie szybsze tempo wzrostu minimalnej płacy w stosunku do wzrostu produktywności ma szereg negatywnych skutków dla gospodarki. Najbardziej oczywistym jest likwidacja tysięcy firm lub ucieczka w szarą strefę. Zbyt wysoki w stosunku do średniego wynagrodzenia poziom pensji minimalnej skutkuje, zwłaszcza w uboższych regionach kraju, redukcjami zatrudnienia - wylicza Rzecznik. Według niego, innym z negatywnych skutków ubocznych jest migracja pracowników z małych miejscowości do dużych miast, gdyż to właśnie w mniejszych ośrodkach najszybciej znikają miejsca pracy.

Jako jedną z negatywnych konsekwencji - Abramowicz wymienił - spłaszczenie płac. Zarobki osób pracujących na mniej odpowiedzialnych stanowiskach zbliżają się do zarobków tych, którzy ponoszą większą odpowiedzialność. W ten sposób podcina się motywację do pracy i podnoszenia kwalifikacji - ocenił. Przypomniał dane ZUS, z których wynika, że od 2015 r. przeciętne wynagrodzenie pracownika Zakładu Ubezpieczeń Społecznych wzrosło o 88 proc., podczas gdy w tym samym okresie pensja minimalna wzrosła o przeszło 100 proc.

Przypomniał też, że poziom wynagrodzenia przeciętnego jest na podstawie pensji pracowników sektora przedsiębiorstw. Gdyby wziąć pod uwagę wynagrodzenia w mikro i małych firmach czy też w sferze budżetowej, to dane na temat realnego poziomu zarobków byłyby zdecydowanie niższe - ocenił Rzecznik. (PAP)

kgr/