Rzecznik MSZ: ciała wolontariuszy, którzy zginęli w Strefie Gazy, prawdopodobnie będą przewiezione do Kairu

2024-04-02 12:13 aktualizacja: 2024-04-02, 20:09
Paweł Wroński. Fot. PAP/Szymon Pulcyn
Paweł Wroński. Fot. PAP/Szymon Pulcyn
Ciała wolontariuszy organizacji humanitarnej, którzy zginęli w izraelskim ataku w Strefie Gazy, prawdopodobnie zostaną przewiezione do Kairu i być może tam będzie możliwa ich identyfikacja - powiedział rzecznik MSZ Paweł Wroński.

Organizacja humanitarna World Central Kitchen (WCK), która ma siedzibę w USA, podała, że siedmioro członków jej zespołu, w tym z Polski, zginęło w izraelskim ataku w Strefie Gazy. Organizacja zawiesiła działalność w regionie – poinformowała WCK.

Rzecznik MSZ podkreślił na briefingu przed południem, że na razie wszystkie informacje, jakie posiada resort w tej sprawie, pochodzą od światowych agencji oraz od organizacji World Central Kitchen.

"Wiemy, że doszło do ataku powietrznego, wiemy, że zginęli pracownicy agencji humanitarnej, organizacji humanitarnej, wiemy, że wszystko wskazuje na to, że wśród zabitych jest Polak" - powiedział.

Dodał, że zasadą jest jednak to, że dane tej osoby MSZ może podać dopiero wtedy, gdy zwłoki zostaną zidentyfikowane przez konsula RP, zatem na razie on nie może potwierdzić tożsamości zabitego. Wcześniej prezydent Przemyśla Wojciech Bakun ogłosił na FB tożsamość Polaka, który został zabity w izraelskim ataku, poinformował, że to przemyślanin.

"Z naszych kontaktów wynika, że prawdopodobnie - nie jest to informacja pewna na 100 proc. - ciała zostaną przewiezione do Kairu i być może tam będzie możliwa (ich) identyfikacja" - zaznaczył Wroński.

Podkreślał, że wolontariusze - niezależnie od tego, dla jakiej organizacji pracują - podczas konfliktów zbrojnych "niosą tę kroplę człowieczeństwa, która jest nam wszystkim tak bardzo potrzebna".

"Nie rozumiemy, czemu to się stało; chcemy dowiedzieć się, jak to się stało i dlaczego" - powiedział, odnosząc się do ataku, w wyniku którego zginęli wolontariusze.

Przypomniał, że szef MSZ Radosław Sikorski rozmawiał z ambasadorem Izraela w Polsce Yacovem Livne, a polska placówka dyplomatyczna jest w stałym kontakcie z MSZ Izraela, próbując poznać "szczegóły incydentu na terenie okupowanej Gazy".

Rzecznika MSZ pytano, czy ambasador Livne nie był w stanie wyjaśnić w rozmowie z Sikorskim, jak wyglądały szczegóły zajścia i śmierci wolontariuszy.

Wroński odpowiedział, że po tym, co usłyszał od szefa MSZ przypuszcza, że ambasador Izraela "albo nie znał, albo nie podał" tych informacji. Podkreślił, że śledztwo w sprawie śmierci polskiego wolontariusza zapowiedziała polska prokuratura. Ocenił, że w sprawie zdarzenia "jest bardzo wiele znaków zapytania"; część z nich - jak zaznaczył - wynika z tego, że na pojazdach, którymi według World Central Kitchen wolontariusze jechali ustaloną trasą, były znaki i brandy tej organizacji, a mimo to doszło do ataku.

"Bardzo chcielibyśmy się dowiedzieć, jak do tego doszło i liczymy na to, że strona izraelska przeprowadzi rzetelne, uczciwe śledztwo w tej kwestii" - dodał Wroński. Wyraził również nadzieję, że badanie sprawy zostanie w jakiś sposób skoordynowane z innymi państwami, z których pochodziły ofiary, w tym m.in. Australią i USA.

Dopytywany o innych ewentualnych polskich wolontariuszy działających w Strefie Gazy Wroński podkreślił, że resort nie ma wiedzy o takich osobach, które wymagałyby pomocy. Zaznaczył, że praca wolontariuszy to obecnie bardzo niebezpieczne zajęcie, a część z nich pracuje dla międzynarodowych organizacji i nie jest zarejestrowana, także w systemie Odyseusz.

Wroński podkreślił, że WCK zawiesiła swoją działalność w Gazie. Dodał, że ze względu na trudną sytuację oraz zagrożenia w Strefie Gazy państwa i organizacje wspierające mieszkańców tego terenu starają się obecnie zrzucać zaopatrzenie na spadochronach z powietrza.

Rzecznik MSZ przypomniał ponadto, że Polska to kraj, który podczas ostatniej, marcowej sesji Rady Bezpieczeństwa ONZ głosował za natychmiastowym wstrzymaniem ognia w Strefie Gazy i udzieleniem pomocy jej poszkodowanym mieszkańcom. Zaznaczył, że Polska uznaje prawo każdego państwa do samoobrony, natomiast chce, by nawet w warunkach wojny uwzględniono prawa cywilów, a tym z nich, którzy zostali poszkodowani, mogła być udzielona pomoc humanitarna.

jc/