Mimo iż minęły trzy tygodnie od głosowania wenezuelska Krajowa Rada Wyborcza nie była w stanie przedstawić oficjalnie dokumentacji z komisji wyborczych, która potwierdzałaby rezultaty głosowania - stwierdzają przedstawiciele wenezuelskiej opozycji.
Tymczasem, jak ogłosił sztab wyborczy opozycji, jest on w posiadaniu dokumentacji (protokołów) z komisji wyborczych, które potwierdzają, że zwycięzcą wyborów jest demokratyczny kandydat na prezydenta Edmundo Gonzalez Urrutia, który uzyskał poparcie 67 procent wyborców.
Maduro oświadczył w odpowiedzi, że 83 procent dokumentów, na które powołują się jego przeciwnicy, "została sfałszowana". Strona rządowa nie była jednak w stanie przedstawić żadnych dowodów na poparcie słów dyktatora.
Gotowość do podjęcia mediacji między stronami wenezuelskiego sporu zadeklarowała w czwartek ONZ. Jej rzecznik Stephane Dujarric, zapytany na codziennej konferencji prasowej o to, czy ONZ byłaby gotowa w mniej lub bardziej dyskretnej formie wziąć udział w którejś z inicjatyw mediacyjnych, jakie mają miejsce między reżimem a opozycją, wyraził gotowość do podjęcia takich działań pod warunkiem, że zgodzą się na to wszystkie strony konfliktu.
Jak dotąd, jedyną rolą, jaką odegrała ONZ w kontrowersyjnych wenezuelskich wyborach, było wysłanie grupy ekspertów wyborczych na zaproszenie rządu Wenezueli. Ich misja zakończyła się wydaniem bardzo krytycznej opinii o przebiegu głosowania.
Dzień później rząd Maduro nazwał ich "fałszywymi ekspertami, którzy zajmowali się rozpowszechnianiem najrozmaitszych kłamstw".
Kilka krajów Ameryki Łacińskiej, m.in. Meksyk, Brazylia i Kolumbia - komentuje sytuację hiszpańska agencja prasowa EFE - stara się podejmować, jak na razie z miernym rezultatem, próby znalezienia wyjścia z kryzysu na drodze dialogu między rządem a opozycją.
Tymczasem kolejni prezydenci krajów Ameryki Łacińskiej kwestionują prawdziwość orzeczenia wenezuelskiego Najwyższego Trybunału Sprawiedliwości o zwycięstwie Maduro.
Pierwsi, którzy złożyli w czwartek oświadczenia w tej sprawie, to prezydent Chile Gabriel Borić, który stwierdził, że trybunał ten "podpisał się pod fałszerstwem wyborczym", a po nim w tym samym duchu wypowiedzieli się na temat "fałszerstwa wyborczego w Wenezueli" prezydenci Paragwaju i Gwatemali - Santiago Pena i Bernardo Arevalo.
Oświadczyli, że nie uznają sfałszowanego wyniku wenezuelskich wyborów prezydenckich. (PAP)
kno/