Sąd w USA podtrzymał konstytucyjność potencjalnego zakazu TikToka

2024-12-06 19:33 aktualizacja: 2024-12-07, 15:21
Aplikacja TikTok na tle amerykańskiej flagi. Zdj. ilustracyjne. Fot. PAP/EPA/ROMAN PILIPEY
Aplikacja TikTok na tle amerykańskiej flagi. Zdj. ilustracyjne. Fot. PAP/EPA/ROMAN PILIPEY
Sąd apelacyjny w USA odrzucił skargę TikToka i twórców treści na ustawę, która zmusza chińskiego właściciela platformy do jej sprzedaży, by mogła dalej funkcjonować w USA. W efekcie aplikacja może przestać być dostępna 19 stycznia, na dzień przed inauguracją Donalda Trumpa, który bronił TikToka.

W opublikowanym w piątek wyroku troje sędziów sądu w Waszyngtonie jednogłośnie oddaliło skargi TikToka, prawicowych influencerów oraz grupy twórców treści na platformie. Prawnicy reprezentujący te grupy zarzucali, że przyjęte przez Kongres USA w kwietniu br. prawo - w praktyce zakazujące działalności TikToka w USA, jeśli pozostanie pod kontrolą chińskiej spółki ByteDance - narusza wolność słowa.

Sędziowie zdecydowanie odrzucili tę argumentację i przyznali rację prawnikom resortu sprawiedliwości. Przekonywali oni, że kontrola Chin nad popularną platformą stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego USA z powodu zbieranych przez TikTok i wysyłanych do Chin danych użytkowników oraz potencjalnej możliwości manipulowania treściami przez chińskie władze.

Sąd uznał, że zagrożenie jest realne ze względu na obowiązujące w Chinach prawo zacierające granicę między władzami i prywatnymi firmami, a także wykorzystywanie przez ChRL kampanii cybernetycznych do realizacji swoich interesów i podważania demokracji w innych krajach.

"W tym przypadku rząd obcego kraju grozi zniekształceniem wolności słowa w ważnym medium komunikacji. Wykorzystując hybrydową strategię handlową, ChRL zajęła pozycję umożliwiającą jej manipulowanie dyskursem publicznym na TikToku we własnych celach. (...) jest to sprzeczne z podstawami wolności słowa" - orzekł sąd.

Decyzja sądu w Waszyngtonie nie jest ostatnią odsłoną w sporze. TikTok w oświadczeniu już zapowiedział, że odwoła się do Sądu Najwyższego, i ostrzegł, że ustawa zakazująca jego działalności w USA doprowadzi do "cenzurowania narodu amerykanskiego".

Jeśli Sąd Najwyższy nie interweniuje, w praktyce od 19 stycznia TikTok nie będzie dostępny w amerykańskich sklepach z aplikacjami mobilnymi.

Nie jest jednak jasne, co stanie się po objęciu władzy przez Donalda Trumpa. Prezydent elekt już w pierwszej kadencji usiłował zmusić ByteDance do sprzedaży aplikacji za pomocą rozporządzenia, lecz ruch ten został zablokowany przez sądy. W tegorocznej kampanii wyborczej Trump mocno sprzeciwiał się zakazaniu TikToka; wcześniej uzyskał wsparcie finansowe od największego mniejszościowego inwestora w platformę, miliardera Jeffa Yassa.

Według "Washington Post" Trump będzie starał się wstrzymać zakaz TikToka. Alan Rozenshtein, były doradca resortu sprawiedliwości, powiedział dziennikowi, że przyszły prezydent może starać się przekonać Kongres do zniesienia prawa, polecić nowej prokuratorce generalnej, by go nie egzekwowała, albo zadeklarować, że ByteDance spełnił warunki sprzedaży platformy wymienione w ustawie.

Radio publiczne NPR zaznacza z kolei, że ustawa umożliwia prezydentowi opóźnienie jej wejścia w życie o 90 dni, co może dać ByteDance dodatkowy czas na sprzedaż aplikacji amerykańskim inwestorom. Zainteresowanie kupnem TikToka wyraził m.in. były minister finansów w pierwszym gabinecie Trumpa Steve Mnuchin.

W nowej administracji zasiądzie jednak wielu antychińskich jastrzębi, w tym politycy zdecydowanie opowiadający się za zakazaniem TikToka. Wśród nich są przyszły doradca ds. bezpieczeństwa narodowego, kongresmen Mike Waltz, który głosował za ustawą, a także kandydat na szefa dyplomacji USA senator Marco Rubio, jeden z najwcześniejszych krytyków TikToka w Senacie.

Prezydent elekt dotąd nie wypowiedział się w sprawie.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)

osk/ akl/ ep/