W sprawie jest siedmioro podejrzanych, to m.in. byli urzędnicy MS. W czwartek Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa przychylił się do wniosku prokuratury i zastosował trzymiesięczny areszt dla trojga zatrzymanych: dwóch urzędniczek i ks. Michała O. z Fundacji Profeto - beneficjenta środków z Funduszu Sprawiedliwości. Zarzuty dotyczą m.in. wypłaty ponad 66 mln zł podmiotowi, który nie spełniał wymogów formalnych ani merytorycznych. W ocenie Prokuratury Krajowej motywacja w przyznaniu pieniędzy z funduszu miała charakter polityczny.
W ostatnich dniach na polecenie prokuratorów prowadzących śledztwo dotyczące wydatkowania środków z Funduszu Sprawiedliwości, w kilkudziesięciu miejscach w kraju ABW wraz z prokuratorami przeprowadziła przeszukania. Przeszukano m.in. dom byłego szefa MS, posła Zbigniewa Ziobry, oraz dom i pokój w hotelu sejmowym zajmowany przez b. wiceministra sprawiedliwości, posła Michała Wosia.
Siemoniak zapytany w piątek w TVN24 o wypowiedzi polityków Suwerennej Polski, że jest to "wielka akcja Bodnarowców", że "nawet komunistyczne służby zachowywały się delikatniej" i że "jest to grasowanie w domach zasłaniając kamery", ocenił, że "są to objawy uzasadnionej paniki". "Bo wczorajsze decyzje aresztowe sądu potwierdzają, że i prokuratura, i służby działają we właściwym kierunku. I myślę, że te osoby, które w taki sposób się wypowiadają robią to ze strachu" - powiedział.
Dodał, że "ten krzyk polityków Suwerennej Polski jest żenujący". "Nie mówię już o tym co oni robili przez osiem lat, jak oni traktowali prokuraturę" - powiedział Siemoniak.
Podkreślił, że może ręczyć za profesjonalizm funkcjonariuszy służb. "A kto ma uwagi ma prawo zaskarżyć te czynności do sądu. Niezawisły sąd rozpatrzy, czy wszystko było zgodnie z zasadami sztuki. Natomiast będę bronić prokuratorów, będę bronić funkcjonariuszy ABW, bo wielka operacja przeprowadzona perfekcyjnie" - zaznaczył koordynator służb specjalnych.
Pytany o zarzut polityków Suwerennej Polski pod adresem funkcjonariuszy, że zasłaniali oni kamery monitoringu w domu Zbigniewa Ziobry, Siemoniak powiedział, że "zasłoniono kamerę, bo funkcjonariusze ABW nie są osobami, których wizerunki powinny być powszechnie znane". "I jest to rutyna, jeżeli są kamery prowadzące do firmy ochroniarskiej, czy do monitoringu, czy do nagrania, to przecież nie mogą być ujawnione wizerunki tych funkcjonariuszy" - dodał.
Siemoniak zaznaczył, że nie jest tak, że prokuratura i służby "weszły, bo nic nie miały i czegoś szukały na konkretne osoby". "Wykonały one przez tygodnie ogromną pracę - 90 tomów akt. Te decyzje aresztowe wczorajsze to jest efekt wielotygodniowej pracy, a nie tych przeszukań. Przeszukania były konieczne, to prokuratura zdecydowała, gdzie powinna się pojawić. Przecież to nie politycy mówili: szukajcie tu albo tam" - powiedział minister koordynator służb specjalnych.
Na pytanie, czy politycy Suwerennej Polski obawiają się uchylenia im immunitetów i postawienia przed sądem, Siemoniak odparł, że prokurator krajowy Dariusz Korneluk mówił o tym w czwartek, że analizowane są kwestie uchylenia immunitetów. "Oczywiście, że tak. Przecież oni wiedzą co robili, oni wiedzą co się działo przez lata" - powiedział koordynator służb specjalnych.(PAP)
autor: Edyta Roś
nl/