Minister był pytany w TVN24 o raport dotyczący stosowania przez służby kontroli operacyjnej, w tym za pomocą Pegasusa. Informacja ta - zgodnie z ustawą Prawo o prokuraturze - miała zostać skierowana przez ministra sprawiedliwości, prokuratora generalnego Adam Bodnara do parlamentu. Art. 11 tej ustawy zobowiązuje prokuratora generalnego do przedstawienia Sejmowi i Senatowi jawnej rocznej informacji o łącznej liczbie osób, wobec których został skierowany wniosek o zarządzenie kontroli i utrwalania rozmów lub wniosek o zarządzenie kontroli operacyjnej. Według tego artykułu, informację tę prokurator generalny przedstawia Sejmowi i Senatowi do 30 czerwca.
"W ustawie jest mowa o 30 czerwca, minister Bodnar postanowił przyspieszyć, i tę informację przekazuje szybciej. Od marszałka Sejmu zależy, kiedy będzie to przedstawiane na forum Sejmu" - powiedział Siemoniak. Jak dodał, jest to kompletna informacja.
Minister pytany, ile osób było inwigilowanych systemem Pegasus, odparł, że "według tego, co przekazaliśmy jako służby, więcej niż 500 osób". "Nieco ponad 500 osób. I zobaczymy, w jaki sposób ujął tę informację minister sprawiedliwości, bo on jest gospodarzem tego dokumentu" - dodał.
Dopytywany, czy chodzi o okres od 2017 r. do 2021 r. minister zaznaczył, że formalnie informacja prokuratora generalnego dotyczy ubiegłego roku. Ale - mówił Siemoniak, minister Bodnar "postanowił w związku z nadzwyczajną sytuacją inwigilacyjną pokazać, jak to wyglądało też w poprzednich latach". "I tak, w tych latach, o których pan mówi, to oprogramowanie było stosowane" - zaznaczył Siemoniak.
Podał też, że służby specjalne, które zajęły się sprawą Pegasusa w Polsce, interesowały się przede wszystkim powodami, dla których używano tego oprogramowania. "Liczyło się, czy to było uzasadnione, z czym było związane i jak to było potem wykorzystywane w śledztwie" - podkreślił.
Pytany, w jakim procencie spraw wykorzystywanie Pegasusa było uzasadnione potrzebami operacyjnymi służb, Siemoniak zaznaczył, że "na pewno są przypadki uzasadnione". "Podejrzenie o terroryzm czy kwestie kontrwywiadowcze, tutaj z tym nikt nie dyskutuje. Gdy chodzi o bezpieczeństwo, o zapobieżenie zamachowi, myślę, że tutaj jest akceptacja opinii publicznej dla daleko idącego działania służb. I po to powstał Pegasus, po to państwo Izrael, firmy izraelskie go wynalazły, żeby właśnie w takich sytuacjach je stosować" - mówił minister.
"Stąd potem cofnięcie licencji. Nie tylko Polsce, bo rzeczywiście w wielu krajach pokusa polityków, żeby tego używać przeciw niewygodnym politykom, adwokatom, sędziom, prokuratorom była zbyt duża" - dodał.
Minister nawiązał przy tym do informacji z ubiegłego tygodnia, że Prokuratura Krajowa wystawiła wezwania do stawiennictwa w prokuraturze dla pierwszych 31 osób, wobec których jest podejrzenie inwigilowania ich tym systemem. Osoby te zostaną przesłuchane w charakterze świadków. "To są osoby, co do których jest (przekonanie - PAP) graniczące z pewnością, że wykorzystanie (Pegasusa) było nieuzasadnione" - powiedział.
"Uważam, że tych nieuzasadnionych (przypadków) jest absolutnie zbyt dużo" - podkreślił. Przypomniał przypadek inwigilacji polityka KO Krzysztofa Brejzy, a także bliskich mu osób.
Dopytywany, czy pierwsze 31 osób, które otrzymały wezwania z prokuratury, były inwigilowane czy też mogą mieć informacje istotne dla śledztwa prokuratury Siemoniak odpowiedział, że "oczywiście mogą mieć takie informacje". "Dlatego są wzywane jako świadkowie" - powiedział minister. W jego ocenie "z dużym prawdopodobieństwem" były jednak te osoby inwigilowane.
"Śledztwo ma swoje zasady. I gdy te osoby będą przesłuchiwane w prokuraturze, zapewne dowiedzą się więcej. Natomiast nie ma zwyczaju przy wzywaniu świadka czy podejrzanego, informowania go o jakichś szczegółach sprawy" - zaznaczył.
Minister podał też, że w każdym przypadku inwigilacji Pegasusem ponad 500 osób była zgoda sądu na jego użycie. "Prokuratura bada to, czy te zgody nie były wyłudzane. W tym sensie, że jest jedną sprawą zwykła, rutynowa kontrola operacyjna, a inną jest inwigilacja takim systemem jak Pegasus. I czy sędziowie (...) mieli zawsze świadomość, jakie narzędzie będzie tutaj stosowane" - wyjaśnił.
"Sędziowie, mówią o tym publicznie, pewnie nie mieli pełnych informacji. A też, z tego co sędziowie publicznie mówią, komfort ich pracy w tych obszarach jest bardzo mały. Jest presja czasu, jest pojedynczy sędzia. Będziemy proponowali zmiany w tym zakresie ustawowe, żeby w bardzo rzetelny sposób podchodzić do wszystkiego, co jest taką ingerencją w prywatność, kontrolą operacyjną obywatela czy podejrzanego" - dodał.
Minister był też pytany o użycie Pegasusa przez polskie służby w przyszłości. "Na pewno służby muszą iść z duchem czasu (...). W sprawach terrorystycznych, kontrwywiadowczych potrzeba różnych narzędzi, polskie służby je stosują. Natomiast takiego systemu jak Pegasus, zwłaszcza stosowanego wobec własnych obywateli, którzy są niewygodni dla władzy nigdy za tego rządu nie będzie" - podsumował.
O tym, że w najbliższym czasie do parlamentu - marszałka Sejmu i marszałka Senatu - trafi raport dotyczący stosowania przez służby kontroli operacyjnej, w tym przy pomocy Pegasusa, mówił w ostatnich dniach minister sprawiedliwości, prokurator generalny Adam Bodnar. "I wtedy będzie ujawniona cała kompleksowa liczba, jak często był stosowany Pegasus w Polsce" - zapowiedział minister.
Pegasus to system, który został stworzony przez izraelską firmę NSO Group do walki z terroryzmem i zorganizowaną przestępczością. Przy pomocy Pegasusa można nie tylko podsłuchiwać rozmowy z zainfekowanego smartfona, ale też uzyskać dostęp do przechowywanych w nim innych danych, np. e-maili, zdjęć czy nagrań wideo oraz kamer i mikrofonów.
Według ogłoszonych na przełomie 2021/2022 informacji przez działającą przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab, za pomocą oprogramowania Pegasus w Polsce byli inwigilowani m.in. mec. Roman Giertych (obecnie także poseł KO), prokurator Ewa Wrzosek i ówczesny senator KO Krzysztof Brejza (obecnie europoseł), a także lider AgroUnii Michał Kołodziejczak (obecnie wiceminister rolnictwa).
W ostatnich czasie pojawiły się informacje, że wśród osób inwigilowanych przez służby specjalne w czasie, gdy nadzorowali je Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik, byli nie tylko przeciwnicy ówczesnej władzy, ale też prominentni politycy PiS. W mediach pojawiały się również informacje, jakoby system miał być używany do inwigilacji wielu innych polityków, a także obywateli. (PAP)
kh/