Sikorski: prezes PiS zdaje się nie rozumieć, że nie każde przegrane głosowanie na forum europejskim oznacza utratę suwerenności

2024-04-25 18:58 aktualizacja: 2024-04-26, 07:07
Radosław Sikorski. Fot. PAP/Leszek Szymański
Radosław Sikorski. Fot. PAP/Leszek Szymański
Prezes PiS Jarosław Kaczyński zdaje się nie rozumieć, że nie każde przegrane głosowanie na forum europejskim oznacza od razu utratę suwerenności - powiedział szef MSZ Radosław Sikorski, odnosząc się w Sejmie do komentarzy polityków dotyczących wygłoszonej przez niego w czwartek informacji.

Zanim szef MSZ wszedł na mównicę, zwrócił się do niego poseł PiS Paweł Jabłoński, zarzucając Sikorskiemu, że był nieobecny podczas sejmowej debaty, okazując lekceważenie jej uczestnikom. Sikorski, odpowiadając mu podkreślał, że przez cały czwartek nieobecny w Sejmie był lider PiS Jarosław Kaczyński, podobnie jak i inni najważniejsi politycy PiS. "Dwóch posłów PiS jest na sali" - zauważył. Zaznaczył, że on sam wysłuchał pierwszych wystąpień przedstawicieli wszystkich klubów i kół.

Sikorski przedstawił w czwartek rano w Sejmie informację o założeniach i zadaniach polityki zagranicznej na 2024 r. Wysłuchał jej w gmachu Sejmu m.in. prezydent Andrzej Duda.

Na późniejszej konferencji prasowej prezydent powiedział m.in., że po pierwszych słowach o wspólnym budowaniu polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, Sikorski zaatakował politykę prowadzoną przez osiem lat przez poprzedni rząd. Duda oświadczył m.in., że atak ten był "absolutnie bezpodstawny".

Szef MSZ zabierając wieczorem głos w Sejmie ocenił, że krytyka prezydenta jest chybiona, a z jego słów wynika, że "nie godzi się on, przynajmniej od czasu gdy zmienił się rząd, z obowiązującą w Polsce konstytucją". Przypomniał, że stanowi ona iż to Rada Ministrów prowadzi politykę zagraniczną, która zobowiązuje prezydenta do współdziałania z rządem w tej dziedzinie.

Ocenił, że w tej sytuacji jego nieuzgadniane z rządem, a wręcz polemiczne wobec stanowiska Rady Ministrów wypowiedzi o polityce zagranicznej "wypada uznać za wyraz jego osobistych opinii". Stwierdził, że prezydent został też "najwyraźniej wprowadzony w błąd w sprawie budowy ambasady w Berlinie".

Odnosząc się do kwestii sprzedaży mienia placówek, Sikorski powiedział, że MSZ dysponuje "dziesiątkami, a nawet setkami różnych nieruchomości za granicą, w bardzo różnych miastach, które przechodzą swoje wzloty i upadki; dzielnice w tych miastach też". Podkreślał, że zmieniają się wartości tych nieruchomości. "Naprawdę, sprzedaż takiej nieruchomości nie jest oddaniem placówki na Westerplatte, to jest prowadzenie racjonalnej polityki nieruchomościowej" - zaznaczył. Podał przykład konsulatu w Kolonii, gdzie - jak mówił - nieracjonalne było, by w budynku po dawnej ambasadzie na jednego pracownika przypadało 300 m kwadratowych.

Odniósł się także do pytań i głosów odnoszących się do zamykania niektórych placówek dyplomatycznych. Sikorski zaznaczył, że owszem, niektóre z nich zamykał, a inne otwierał - podobnie jak robili to inni ministrowie, dostosowując się "do mapy polskich interesów".

Sikorski stwierdził, że "po mimice pana prezydenta" stwierdził, że najbardziej oburzył go fragment tzw. expose, w którym zaznaczył, że Niemcy są sojusznikiem Polski. "Naprawdę nie rozumiem, na czym polega kontrowersyjność takiego stwierdzenia i czemu wywołało to potrzebę okazania drwiny przez pana prezydenta" - powiedział szef MSZ.

Z kolei prezes PiS - mówił Sikorski - zbojkotował jego expose, co jednak - jak zauważył szef MSZ - nie przeszkodziło mu w wyrażeniu opinii na jego temat. Szef MSZ ocenił, że była ona "tradycyjna". "Odwołała się do nacjonalistycznych klisz, mitów i lęków, prezes PiS straszył utratą suwerenności, która już wkrótce 'okaże się, że była incydentem historycznym, a Polska nie będzie już państwem', tylko 'terenem zamieszkiwania Polaków, a MSZ przekształci się (...) w wykonawcę czyichś poleceń" - mówił szef MSZ, cytując prezesa PiS.

Sikorski zaznaczył, że jest szefem MSZ ósmy rok i "nigdy nikt mu z zagranicy nie wydawał żadnych poleceń". Ocenił, że prezes PiS "zdaje się nie rozumieć, że nie każde przegrane głosowanie na forum europejskim oznacza od razu utratę suwerenności".

Odpowiadając na oskarżenia posłów PiS o pazerność i chęć ucieczki, Sikorski ocenił, że "każdy mierzy swoją miarą". Zaznaczył, że zdarza się tak, że ministrowie zarabiają mniej niż dyrektorzy ich departamentów. Mówił, że on sam poprzednio był 1300. na liście płac w MSZ. " I może z tym warto by coś zrobić" - zaznaczył.

Mówiąc o zarzucie, że wolałby pracować za lepszą pensję dla KE, Sikorski ocenił, że takie pytania pokazują poziom jego adwersarzy. "Wasz komisarz pracuje za darmo?" - spytał, zwracając się do posłów PiS.

Sikorski: Putin może skończyć wojnę na Ukrainie w pięć minut, jednym telefonem 

Władimir Putin może skończyć wojnę na Ukrainie w pięć minut jednym telefonem do ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu, że wycofuje wojska z Ukrainy - mówił szef MSZ Radosław Sikorski w Sejmie odpowiadając na pytania posłów. "Niestety Ukraina nie może tego skończyć jednym telefonem, to duża różnica" - zaznaczył.

Szef polskiej dyplomacji odpowiadając na pytania parlamentarzystów, głównie z PiS odniósł się m.in. do zarzutów zachęcania Ukraińców do podpisania porozumienia z Wiktorem Janukowyczem. "To jest ta stara kaczka o tym, że ja kazałem Ukraińcom rzekomo się poddać. Nie wiem ile razy trzeba coś prostować, żeby wreszcie zostało zarejestrowane" - pytał Sikorski. "Chodzi nam o elementarną prawdą i wymianę myśli czy tylko o przerzucanie się przeinaczeniami?" - dodał.

"To Rada Majdanu, przy świadkach - ministrach spraw zagranicznych Trójkąta Weimarskiego, najpierw parafowała, a potem miała podpisać umowę z prezydentem Janukowyczem. Część Rady Majdanu miała w tej sprawie wątpliwości. Z ministrem spraw zagranicznych Niemiec uświadomiliśmy Radzie Majdanu, że Janukowycz przerzucił brygadę wojska z MON do MSZ i szykuje się do rozprawy z Majdanem. Przestrzegałem ich, tak jak przestrzegali niektórzy przed wprowadzeniem stanu wojennego w Polsce, że to najlepsze porozumienie jakie jest do zawarcia, i że w jego wyniku reżim Janukowycza będzie podlegać dekompresji" - mówił Sikorski zwracając się do posłów PiS.

Minister odpowiedział też na pytanie czy Polska ma scenariusze rozwiązania konfliktu na Ukrainie. "Tak, mamy. Przywrócenie międzynarodowo uznanych granic Ukrainy wedle tzw. formuły pokoju prezydenta (Ukrainy Wołodymyra) Zełenskiego" - powiedział.

Dodał jednocześnie, że prezydent Rosji Władimir Putin może skończyć tę wojnę w pięć minut jednym telefonem do ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu, "wycofujemy wojska z Ukrainy". "Niestety Ukraina nie może tego skończyć jednym telefonem, to duża różnica" - zaznaczył szef MSZ.

Sikorski odniósł się też do pytania o utworzone i zlikwidowane placówki dyplomatyczne na Ukrainie. "Tworzyliśmy, zamykaliśmy, czasami nas zmuszali do zamykania placówek w Ukrainie. No faktycznie zamknąłem, jeszcze w 2014 r. konsulat generalny w Doniecku, ale możecie sobie państwo wyobrazić dlaczego. Dzisiaj konsulaty generalne w Charkowie, Odessie i Winnicy ze względów bezpieczeństwa funkcjonują w siedzibach zastępczych" - mówił.

Szed MSZ odpowiedział też na pytanie dotyczące obecności wojsk NATO w Polsce. "Fajnie jest przypisywać sobie zasługi innych, ale przypominam kto się domagał dwóch ciężkich brygad amerykańskich w Polsce i kiedy pierwsza stała obecność amerykańska w Polsce się pojawiła. Na lotnisku w Łasku, w 2013 roku, nie PiS była wtedy u władzy" - mówił.

"A to, że dzisiaj jest więcej amerykańskich żołnierzy, jest więcej, ale nie do końca z satysfakcjonujących nas powodów. Gdyby nie agresja Putina na Ukrainę, to pewnie tylu by ich nie było" - ocenił Sikorski. 

Sikorski o wymianie 100 ambasadorów: nic takiego nie planujemy 

Przekazałem w środę prezydentowi Andrzejowi Dudzie kolejny dokument z uzasadnieniem proponowanym zmian kadrowych, prezydent powiedział o wymianie bodaj 100 ambasadorów, nic takiego nie planujemy - powiedział szef MSZ Radosław Sikorski, odnosząc się w Sejmie do słów prezydenta.

Prezydent skomentował na konferencji prasowej informację przedstawioną przez ministra Sikorskiego nt. założeń polskiej polityki zagranicznej w 2024 r., w tym m.in. odwoływanie przez Sikorskiego ambasadorów.

Prezydent stwierdził, że rotacja w placówkach dyplomatycznych powinna być spokojna. "Jeżeli chodzi o obsadę naszych placówek dyplomatycznych - nie poprzez odwołanie 100 ambasadorów jednocześnie, tak jak to niedawno w emocjach wykrzykiwał pan Donald Tusk i pan minister Sikorski, tylko spokojnie, na zasadach, na jakich zawsze ona się toczyła, spokojnej rotacji, po kilku latach każdy ambasador zwyczajowo kończy swoją misję na placówce i zastępowany jest przez kolejnego ambasadora" - powiedział Duda.

Szef MSZ powiedział dziennikarzom w Sejmie, że w środę przekazał prezydentowi "kolejny dokument z uzasadnieniem proponowanym zmian kadrowych". "Pragnę państwa uspokoić, pan prezydent powiedział dzisiaj o wymianie bodaj 100 ambasadorów. Nic takiego nie planujemy" - zadeklarował.

Sikorski odniósł się także do pytań posłów, na które odpowiadał w Sejmie. "Pytania były w większości merytoryczne. Starałem się na nie odpowiedzieć jak najlepiej umiałem" - zapewnił.

Dodał, że "to zawsze szansa na odpowiedzenie na niektóre błędne interpretacje czy nawet przeinaczenia w sposób który trafia do protokołu, więc człowiek musi mieć nadzieję, że wreszcie może ktoś weźmie to w przyszłości pod uwagę".

Szef MSZ pytany był także o to, kiedy będzie nowy ambasador w Izraelu. "Mam już kandydata in pectore i zainicjowałem już procedurę jego powołania" - zapowiedział. 

kgr/