Szef MSZ przedstawił w czwartek w Sejmie informacje o zadaniach polskiej polityki zagranicznej w 2024 r. Zaznaczył, że w obecnych trudnych warunkach potrzebna jest współpraca nie tylko w ramach koalicji rządzącej, ale też z tymi przedstawicielami opozycji, którzy są do niej gotowi. Sikorski podkreślał, że rozwój i bezpieczeństwo Polski muszą opierać się na dwóch filarach: współpracy transatlantyckiej – podtrzymywanej niezależnie od decyzji amerykańskich wyborców – oraz integracji europejskiej, a oba te kierunki nie stoją ze sobą w sprzeczności.
"W wystąpieniu ministra Sikorskiego pojawiło się kilka ciekawych elementów" – powiedział PAP dr Tomasz Gajewski, zastępca dyrektora Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Polityk Publicznych Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.
"Jednym z nich jest to, że Polacy będą w kooperacji i porozumieniu z innymi graczami unijnymi działać w takim kierunku, aby Unia Europejska osiągnęła status aktora globalnego i strategicznego. To kluczowa zmiana w myśleniu o wspólnocie, która do tej pory była postrzegana, jako organizacja o charakterze integracyjnym z ogromnym rynkiem o określonej sile ekonomicznej i gospodarczej" – zaznaczył.
Dodał, że w czasie rządów PiS w ubiegłych dwóch kadencjach, UE była traktowana "nie do końca jako byt, którego jesteśmy częścią, a bardzo często jako organizację zewnętrzną". "Nie zawsze – przynajmniej retorycznie – UE traktowana była jako jednostka przyjazna, a wręcz jako wroga. Przez to byliśmy niekonstruktywni w naszym podejściu" – ocenił.
"W wystąpieniu Sikorskiego widzę jakieś elementy konstruktywnego nastawianie, jak UE miałaby wyglądać. Pojawiły się dosyć interesujące postulaty, aby jednomyślne decyzje uruchamiały operacje wojskowe UE, a już większościowe decydowały o tym, czy te operacje przedłużać – to jest atrybut aktora strategicznego" – powiedział ekspert.
Jego zdaniem, takie myślenie wpisuje się - nie wprost - w koncepcje francuskie, w których bardzo często wskazywano na potrzebę tworzenia autonomii strategicznej Unii Europejskiej. "Osiągnięcie takiej autonomii oznaczałoby, że UE jest w stanie podejmować przedsięwzięcia gdzieś w otoczeniu zewnętrznym np. w Afryce Północnej, Bliskim Wschodzie, bez oglądania się na innych graczy" – zaznaczył.
Dodał, że osiągnięcie przez Unię statusu globalnego gracza, wymaga od niej "posiadania jakiejś zdolności wojskowej, aby uzupełnić tę +soft power+", którą dysponuje. "Prace nad tym już trwają, część z nich jest wywołana tym, co się dzieje w związku z inwazją rosyjską na Ukrainę, część była realizowana sektorowo wcześniej" – zaznaczył.
Ekspert dodał, że "od słów Radosława Sikorskiego i przynajmniej częściowego wsparcia wizji francuskiej, do realizacji jest daleka droga". "Natomiast UE będzie na tyle silna, na ile pozwolimy jej taką być. Potrzebne jest tylko wdrożenie wspólnej wizji" - podkreślił.
Zwrócił uwagę, że kontynuacją tego myślenia jest postulat Sikorskiego, aby UE otrzymała miejsce stałego członka Rady Bezpieczeństwa przy ONZ – co byłoby symbolicznym uznaniem UE jako podmiotu globalnego.
"Z punktu widzenia dyplomatycznego jest to bardzo istotne, być może zapowiada to jakieś konkretne działania, które będziemy podejmować, ale oczywiście nie w pojedynkę, ale w kooperacji z innymi państwami UE" – ocenił.
Zaznaczył, że podziela opinię Sikorskiego, że Polska nie musi wybierać pomiędzy współpracą z Ameryką, albo bliskimi relacjami z UE. "To fałszywa teza" – ocenił dr Gajewski.
"Nas w tej przestrzeni euroatlantyckiej łączy bardzo wiele relacji. Ze Stanami Zjednoczonymi są to przede wszystkim kwestie bezpieczeństwa. Natomiast z punktu widzenia integracji politycznej, gospodarczej bliskości, spójności i wielkości europejskiego rynku, to jest jasne, że Unia Europejska i państwa członkowskie są naszymi najsilniejszymi partnerami" – powiedział zastępca dyrektora Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Polityk Publicznych UJK w Kielcach.
Zaznaczył, że dla Stanów Zjednoczonych nie zawsze silna UE jest przydatna, "bo to jest też gracz, który jest konkurentem". "Ale biorąc pod uwagę, to, że Amerykanie muszą mocniej koncentrować się na obszarze Pacyfiku, to silna UE – drugie płuco wspólnoty euroatlantyckiej jest potrzebne" – podkreślił ekspert.
"Zachód siłą rzeczy zyskuje – używając nieco górnolotnego sformułowania - poczucie wspólnego przeznaczenia. Zdajemy sobie sprawę, że jedziemy na jednym wózku. To nie jest tak, że możemy się na siebie obrażać i odwracać. W niektórych sytuacjach będziemy współpracować w niektórych konkurować i rywalizować, ale co do zasady, żeglujemy na tej samej łódce, która przemiesza się po bardzo niespokojnym morzu" – powiedział ekspert UJK.
"Być może my kiedyś będziemy musieli pomagać Amerykanom w zupełnie innej części świata. Powinniśmy mocno dbać o wektor europejski i sojusz ze Stanami Zjednoczonymi, ponieważ to jest gwarancja naszego bezpieczeństwa. W polityce trzeba grać na wielu fortepianach i godzić wiele interesów" – dodał dr. Gajewski. (PAP)
Autor: Wiktor Dziarmaga
mar/