Skład przyszłego rządu Donalda Tuska już ustalony. "Wszystkie nazwiska są dopięte"

2023-11-24 16:23 aktualizacja: 2023-11-25, 08:13
Donald Tusk, fot. PAP/EPA/OLIVIER HOSLET
Donald Tusk, fot. PAP/EPA/OLIVIER HOSLET
Jeśli chodzi o skład przyszłego rządu Donalda Tuska, to wszystkie nazwiska są dopięte - powiedział w piątek w Białymstoku marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Dodał, że jeśli okaże się, że będzie trzeba odebrać nominacje do rządu 13 grudnia, to wszyscy ministrowie "bez szemrania i bez żadnego komentarza" je odbiorą.

Hołownia był pytany na piątkowej konferencji prasowej, czy skład rządu jest już "dopięty" i możliwe są jakieś zmiany; pytano też o ocenę ewentualnego powołania rządu szefa PO Donalda Tuska 13 grudnia.

"13 grudnia to jest data oczywiście bardzo ważna w historii Polski, natomiast ja nie podejrzewam prezydenta (Andrzeja) Dudy o taką aż małostkowość, że chciałby budować jakieś paralele historyczne między tworzeniem rządu Donalda Tuska a wprowadzaniem stanu wojennego. To już byłaby wyjątkowa małość, a ja o taką prezydenta nie oskarżam" - odpowiedział.

"Jest to data jak każda inna, jest to dzień dobry jak każdy inny na to, żeby powołać rząd Rzeczypospolitej i żeby też ta data, która kojarzyła się nam z pewnego rodzaju bardzo trudnymi wydarzeniami - być może zyskała też nowe oblicze, dobre oblicze, takie oblicze, które wreszcie będzie przypieczętowaniem tej nadziei, która 15 października wyszła z lokali wyborczych dzięki państwa decyzji" - powiedział Hołownia.

"A więc ja bym nie fetyszyzował tej daty; jeżeli będzie trzeba odebrać nominacje 13 grudnia, to zapewniam, że wszyscy ministrowie bez szemrania i bez żadnego komentarza je odbiorą, ciesząc się z tego, że zaczyna się nowa misja" - dodał.

Hołownia zaznaczył, że jeśli chodzi o skład przyszłego rządu "wszystkie nazwiska są dopięte", a obszary odpowiedzialności - podzielone. Podkreślił, że nie przewiduje tutaj żadnych zmian. Zastrzegł, że wszelkie informacje dotyczące składu rządu będzie podawał lider Platformy Donald Tusk w momencie, gdy uzna to za właściwe i stosowne. "To on jest gospodarzem jako szef tego przyszłego rządu i powinien mieć prawo do decyzji, kiedy chce swoich współpracowników przedstawić" - zaznaczył.

13 listopada prezydent Andrzej Duda przyjął dymisję Rady Ministrów, która do czasu powołania nowego rządu będzie nadal sprawować obowiązki, a następnie - zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami - desygnował Mateusza Morawieckiego na premiera.

Prezydent powołuje Prezesa Rady Ministrów wraz z pozostałymi członkami Rady Ministrów w ciągu 14 dni od dnia pierwszego posiedzenia Sejmu lub przyjęcia dymisji poprzedniej Rady Ministrów i odbiera przysięgę od członków nowo powołanej Rady Ministrów.

Zgodnie z konstytucją, w ciągu 14 dni od powołania premier przedstawia Sejmowi program działania rządu wraz z wnioskiem o udzielenie wotum zaufania. Wotum zaufania Sejm uchwala bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.

Konstytucja stanowi, że jeśli w pierwszym kroku nie uda się wyłonić rządu inicjatywę w tworzeniu rządu przejmuje Sejm; kandydata na premiera może zgłosić grupa co najmniej 46 posłów. Sejm wybiera premiera większością bezwzględną w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.

10 listopada doszło do parafowania umowy koalicyjnej przez przewodniczącego Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska, przewodniczącego Polski 2050 Szymona Hołowni, prezesa Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysława Kosiniaka-Kamysza oraz współprzewodniczących Nowej Lewicy: Włodzimierza Czarzastego i Roberta Biedronia. Kandydatem koalicji na premiera jest Donald Tusk.

W środę prezydencki minister Andrzej Dera został zapytany w TVN24, czy - jeśli misja sformowania rządu przez Mateusza Morawieckiego się nie powiedzie - prezydent Andrzej Duda zdąży powołać rząd Donalda Tuska przed posiedzeniem Rady Europejskiej w Brukseli, zaplanowanym na 14-15 grudnia. "Myślę, że jest to realna możliwość. Myślę, że najbardziej realną datą, chyba pierwszą możliwą, to będzie 13 grudnia" - powiedział prezydencki minister. Inną możliwą datą, według Dery, jest 14 grudnia. Jak zaznaczył, wcześniej prezydent będzie w Genewie na spotkaniu z okazji 75. rocznicy przyjęcia powszechnej deklaracji praw człowieka, z której wróci 12 grudnia.

"w pierwszej możliwej godzinie Sejm przystąpi do głosowania nad tzw. drugim krokiem, czyli rządem Donalda Tuska"

Hołownia podkreślił podczas konferencji prasowej, że nie zamknie pierwszego posiedzenia Sejmu (rozpoczętego 11 listopada) "dopóki z Sejmu nie wyjdzie rząd".

"Zwoływanie, zamykanie i otwieranie kolejnego posiedzenia Sejmu to formalności, zawiadomienie wielu osób w państwie, konieczność dochowania terminów. My ten Sejm będziemy trzymać pod parą(...). Będziemy się spotykać co tydzień i będziemy gotowi, by premier Mateusz Morawiecki w dowolnym dniu, w ciągu 14 dni (od powołania, PAP), przyszedł i wygłosił expose" - powiedział marszałek Sejmu.

"Niezwłocznie po tym, jak przegłosujemy wotum zaufania - jak sądzę raczej jego brak - dla rządu Mateusza Morawieckiego, w pierwszej możliwej godzinie, w której będzie to możliwe, Sejm przystąpi do głosowania nad drugim krokiem, expose i rządem Donalda Tuska" - oświadczył Hołownia.

"Spodziewam się, że rząd (Tuska) wyjdzie z Sejmu 11 grudnia wieczorem, albo 12 grudnia w ciągu dnia, gotowy do powołania przez prezydenta" - powiedział marszałek Sejmu.

"wiem, że trwają rozmowy o kolejnych projektach ws. komisji śledczych"

Marszałek Sejmu podczas konferencji prasowej w Białymstoku zapytany został o kwestię ewentualnej komisji śledczej w sprawie działalności Narodowego Centrum Badań i Rozwoju (NCBR). "To jest wola polityczna. Politycy przynieśli do laski marszałkowskiej trzy bardzo konkretne projekty, które będziemy procedować w przyszłym tygodniu - komisje śledcze w sprawach wyborów kopertowych, Pegasusa i handlu wizami" - przypomniał.

"Wiem, że trwają rozmowy o kolejnych projektach uchwał w sprawie komisji śledczych, ale wychodzę z założenia, że nie możemy się teraz skupić w Sejmie wyłącznie na komisjach śledczych" - dodał Hołownia.

Jak podkreślił "zróbmy najpierw te trzy; to i tak jest sporo, niech one zaczną pracować, zajmie parę tygodni zanim się ukonstytuują, Sejm wybierze członków i niech pokażą swoją sprawność". "A w pierwszym półroczu przyszłego roku będziemy brali na warsztat kolejne rzeczy" - przekazał Hołownia.

"Nie zależy mi na tym, aby w Sejmie powstała kolejna mała scena, na której politycy będą grali swoje małe spektakle. Zależy mi na tym, aby w ciągu trzech, czterech miesięcy każda z tych komisji śledczych przygotowywała raport, pokazywała, co ustaliła i abyśmy mogli to skwitować, iść z tym do prokuratury i brać się za następną aferę" - mówił marszałek Sejmu.

Jak podsumował, obecnie "my potrzebujemy sprawczości". "Potrzebujemy poczucia nieuchronności kary, a nie zmagania się na teatralność procesu" - wskazał Hołownia. 

autorzy: Wiktoria Nicałek, Izabela Próchnicka, Marcin Jabłoński

nl/