Przeprowadzenie ponownych wyborów zarządza wojewoda w ciągu siedmiu dni od dnia zakończenia postępowania sądowego dotyczącego protestu wyborczego. Postanowienie Sądu Apelacyjnego w Białymstoku zapadło na posiedzeniu niejawnym 4 września. Oznacza to, że wojewoda ma czas do 11 września. W piątek do południa do Podlaskiego Urzędu Wojewódzkiego nie dotarło jeszcze jednak postanowienie z sądu apelacyjnego.
Jak powiedziała PAP p.o. dyrektora Delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Suwałkach Jolanta Panasiewicz (to ta delegatura odpowiada za przeprowadzenie wyborów w Korycinie) data tych wyborów musi przypadać w okresie 90 dni od dnia zakończenia postępowania sądowego, ale kalendarz wyborczy może przewidywać skrócone - w rozsądnym wymiarze - terminy wykonania niektórych czynności wyborczych.
Ponieważ nie było zarzutów i sąd nie zakwestionował działalności komisji obwodowych i gminnej, wybory przeprowadzą te same komisje wyborcze, które były powołane do wyborów kwietniowych. Dyr. Panasiewicz przypomniała, że wśród czynności z kalendarza wyborczego są m.in. podanie zarządzenia wojewody do publicznej wiadomości, informacji o numerach i granicach obwodów głosowania oraz obwieszczenia o kandydatach.
Przegrana jednym głosem
Skuteczny protest wyborczy w sprawie wyborów wójta w Korycinie złożyła Beata Matyskiel, która przegrała jednym głosem z wieloletnim wójtem Mirosławem Lechem. 21 kwietnia w drugiej turze Lech dostał 732 głosy, Matyskiel - 731. Składając swój protest nie jako kandydatka, a jako wyborca, Matyskiel wnosiła o ponowne przeliczenie głosów, stwierdzenie wygaśnięcia mandatu wójta gminy i o ponowne wybory.
W proteście podnoszony był argument przestępstwa przeciwko wyborom, mającego wpływ na ustalenie wyników głosowania. Mowa była o zameldowaniu w gminie - między pierwszą i drugą turą głosowania - i wpisaniu na listę głosujących osób nieuprawnionych do głosowania - niemieszkających na stałe na terenie gminy Korycin.
Podnoszona była też kwestia naruszenia Kodeksu wyborczego. Chodziło o dopuszczenie do głosowania pełnomocnika nieposiadającego stosownego pełnomocnictwa. Według Kodeksu wyborczego, do każdej tury wyborów wójta konieczne jest oddzielne pełnomocnictwo, by zagłosować za daną osobę. Skarżąca podnosiła w proteście, że w kilku przypadkach pełnomocnictwa były udzielane przed pierwszą turą, ale wykorzystywane też w drugiej, co było niezgodne z prawem.
Sąd Okręgowy w Białymstoku, który badał sprawę, nieprawomocnie unieważnił wybory wójta Korycina, wygasił mandat wybranego tak wójta i nakazał powtórzenie drugiej tury wyborów. Oparł się na przepisach dotyczących głosowania przez pełnomocnika. Uznał za udowodnione, że doszło w tej gminie do posłużenia się tym samym pełnomocnictwem w obu turach głosowania. Sąd nie analizował, ile takich przypadków mogło być, a wziął pod uwagę, że o wyborze zdecydował w Korycinie jeden głos.
W minioną środę sąd apelacyjny oddalił zażalenia na to rozstrzygnięcie pierwszej instancji. Jest ono prawomocne, nie przysługuje od niego środek prawny.(PAP)
rof/ mrr/ mar/