Śmierć Magdaleny Żuk. Sąd po raz kolejny odroczył rozprawę o zadośćuczynienie

2024-07-15 15:49 aktualizacja: 2024-07-15, 22:42
Magdalena Żuk. Fot. Facebook
Magdalena Żuk. Fot. Facebook
Sąd Okręgowy w Łodzi odroczył wyznaczoną na poniedziałek rozprawę z powództwa rodziny zmarłej w Egipcie Magdaleny Żuk przeciwko łódzkiemu biuro podróży. Na rozprawę nie stawił się adwokat powodów i dwoje świadków. Sąd nałożył na nich po 700 zł kary.

Rodzice zmarłej w Egipcie Polki domagają się zadośćuczynienia, zarzucając organizatorowi wczasów w Egipcie, że nie zapewnił właściwych warunków podczas wyjazdu turystycznego. Pełnomocnik organizatora wyjazdu adwokat Piotr Paduszyński przekonywał, że roszczenie nie ma żadnych podstaw.

Poprzednia rozprawa odbyła się przed łódzkim sądem w marcu i została odroczona z powodu niestawienia się świadków. Tym razem zwolnienie lekarskie przysłał do sądu pełnomocnik rodziny Magdaleny Żuk, wnioskując o odroczenie rozprawy. W sądzie nie stawili się też świadkowie. Sędzia Mariola Kaźmierak ukarała dwoje świadków karami po 700 zł i wyznaczyła kolejny termin rozprawy na 30 października 2024 r.

"Sprawa tocząca się już trzy lata, nie może się odbyć wyłącznie z przyczyn formalnych" - skomentowała sędzia uzasadniając karę dla świadków. Są to świadkowie zgłoszeni przez pełnomocnika rodziny Magdaleny Żuk. Jeśli nie stawią się ponownie, na wniosek adwokata Piotra Paduszyńskiego mogą nie zostać już przesłuchani. Adwokat Piotr Paduszyński wnioskował, żeby październikowy termin był nieprzekraczalnym dla przesłuchania tych świadków.

Rodzina zmarłej w Egipcie w 2017 r. Magdaleny Żuk domaga się zadośćuczynienia od biura podróży Rainbow Tours z Łodzi. Nie zdradza jednak wysokości żądania.

"Uważamy, że biuro nie dopełniło swoich obowiązków dotyczących opieki. Kontakt z rodziną opierał się na nastoletniej siostrze. Nikt nie kontaktował się z tatą, który miał być powiadamiany w razie jakiegokolwiek wypadku" - powiedziała PAP Anna Cieślińska, siostra Magdaleny Żuk.

Dodała, że w pozwie nie chodzi o pieniądze, ale o to, żeby uczulić biuro podróży na błędy, jakie popełniło. "Jeśli ma to pomóc chociaż jednej osobie, czy uratować jedno życie. To po to robimy. Moja siostra została skrzywdzona. Bardzo skrzywdzona. A ostatnim etapem była jej śmierć. A pożna było temu zapobiec" - powiedziała Cieślińska.

Mecenas Piotr Paduszyński przyznał, że rodzina zmarłej przedstawia rosczenia finansowe, które - zdaniem biura nie mają podstaw. "Do wypadku doszło w szpitalu i biuro nie odpowiada za to co tam się wydarzyło. Wnosiliśmy o oddalenie powództwa i podtrzymujemy to stanowisko" - powiedział adwokat.

27-letnia Magdalena Żuk 25 kwietnia 2017 r. poleciała na wycieczkę do kurortu Marsa Alam w Egipcie. Po dwóch dniach partnera kobiety, który miał z nią kontakt telefoniczny, zaniepokoiło jej zachowanie. Dlatego mężczyzna zaplanował wcześniejszy powrót Magdaleny Żuk do kraju. Ze względu na pogarszający się stan zdrowia kobieta trafiła do szpitala. W tym samym czasie do Egiptu przyjechał jej znajomy, aby zabrać ją do Polski. W szpitalu dowiedział się, że Magdalena Żuk nie żyje. Zmarła w wyniku obrażeń odniesionych wskutek upadku z drugiego piętra szpitala w Marsa Alam, gdzie przebywała.

Śledztwo w sprawie śmierci polskiej turystki nadal prowadzi Prokuratura Okręgowej w Jeleniej Górze. Polski prokurator i patomorfolog brali udział w sekcji zwłok przeprowadzonej w Egipcie. Czynność ta była następnie wykonana także w Polsce. Zabezpieczono wiele dokumentów, w tym znajdujących się na elektronicznych nośnikach danych, a także opinie biegłych z zakresu medycyny sądowej, toksykologii, biologii, informatyki, psychiatrii i psychologii.

Przebadano również bagaż pokrzywdzonej, jej telefon komórkowy i uzyskano liczne dane teleinformatyczne. Przesłuchano w charakterze świadków członków rodziny pokrzywdzonej, jej byłych partnerów, znajomych, osoby podróżujące z nią samolotem, a także przebywające z nią w Egipcie – w sumie około 200 osób. (PAP)

autor: Marek Juśkiewicz

pp/