Śmiertelny wypadek na A1. Jest decyzja w sprawie listu żelaznego dla Sebastiana M.

2023-11-17 08:00 aktualizacja: 2023-11-17, 18:03
Sebastian M. jest podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na autostradzie A1, w którym zginęła trzyosobowa rodzina. Fot. łódzka policja
Sebastian M. jest podejrzany o spowodowanie śmiertelnego wypadku na autostradzie A1, w którym zginęła trzyosobowa rodzina. Fot. łódzka policja
Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim (woj. łódzkie) nie zgodził się na wydanie listu żelaznego dla Sebastiana M., podejrzanego o spowodowanie śmiertelnego wypadku na A1. Mężczyzna przebywa obecnie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, gdzie trwa postępowanie ekstradycyjne do Polski.

 32-letni Sebastian M. jest podejrzany o spowodowanie w połowie września br. tragicznego wypadku na A1. W pożarze samochodu zginęła trzyosobowa rodzina, w tym 5-letnie dziecko.

Piotrkowski sąd rozpatrzył w piątek złożony przez obrońcę podejrzanego wniosek o wydanie Sebastianowi M. listu żelaznego, czyli - według prawniczej definicji - specjalnego dokumentu, przyrzekającego oskarżonemu pozostawanie na wolności do czasu prawomocnego zakończenia procedury karnej, a oskarżony zobowiązuje się odpowiadać w procesie z tzw. wolnej stopy.

"Sąd postanowił nie uwzględnić wniosku obrońcy i odmówić wydania listu żelaznego podejrzanemu" - ogłosił sędzia Grzegorz Krogulec.

Wniosek był rozpatrywany za zamkniętymi drzwiami, ale ogłoszenie decyzji i jej uzasadnienia było jawne.

Sędzia wskazał, że list żelazny może być wydany na wniosek prokuratura, albo przy braku jego sprzeciwu, co w tym przypadku nie miało miejsca. Dodał, że druga przyczyna przemawiająca za odmową wydania dokumentu związana jest faktem zatrzymania podejrzanego na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich i toczącej się procedury zmierzającej do jego ekstradycji do Polski.

"Skoro rozpoczęła się procedura ekstradycji podejrzanego do kraju, nie ma podstaw do wydania listu żelaznego. Ewentualność taka byłaby możliwa dopiero w sytuacji, gdyby ZEA odmówiły jego wydania. Po trzecie trudno przyjąć, że podejrzany spełni wymogi stawiane przez art. 282 kodeksu postępowania karnego, a mianowicie, że będzie się stawiał w wyznaczonym terminie na wezwanie sądu czy prokuratora i nie będzie utrudniał postępowania" - tłumaczył.

Sędzia ocenił, że takiej gwarancji nie daje dotychczasowa postawa podejrzanego. "Postępowanie podejrzanego wskazuje na to, że będąc świadomym swojej sytuacji procesowej, celowo i świadomie opuścił terytorium RP zmierzając do kraju, który w jego przekonaniu zapewni mu azyl i uchroni przed wydaniem polskim organom ścigania" – uzasadnił.

Prokurator Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim Mirosław Wróbel zaznaczył, że sąd nie mógł wydać innej decyzji wz. ze sprzeciwem prokuratora, który wiąże sąd i w takiej sytuacji nie może on wydać listu żelaznego. "Po drugie, ekstradycja i list żelazny to są instytucje, które się nawzajem wykluczają" – przekonywał.

Dodał, że prokuratura od samego początku była przeciwko wydaniu dokumentu, ponieważ w jej ocenie podejrzany nie daje żadnej gwarancji, że spełniałby wymogi listu żelaznego.

Broniący kierowcy mec. Bartosz Tiutiunik zapowiedział złożenie zażalenia na piątkowe orzeczenie do Sądu Apelacyjnego w Łodzi. Jak mówił, nie zgadza się z interpretacją prawną sądu, że list żelazny nie może być wydany w przypadku sprzeciwu prokuratora. W jego opinii rozpoczęcie procedury ekstradycyjnej również nie jest też formalną przeszkodą do wydania listu żelaznego.

Dodał, że list żelazny został złożony po to, żeby jego klient mógł pojawić się w Polsce, mógł zostać przedstawiony mu zarzut, a on sam złożyć wyjaśnienia i postępowanie mogło się toczyć dalej.

Zdaniem mec. Tiutiunik obecna sytuacja jest patowa, ponieważ – jak wyjaśnił – Zjednoczone Emiraty Arabskie na dokonanie ekstradycji podejrzanego do Polski mają 60 dni od daty jego zatrzymania i ten termin upływa z początkiem grudnia.

"Scenariusze są dwa. Jeden taki, że strona Zjednoczonych Emiratów Arabskich uwzględni wniosek strony polskiej. Ekstradycja zostanie więc zrealizowana, podejrzany pojawi się w Polsce i będzie obowiązywać decyzja o jego tymczasowym aresztowaniu. Drugi scenariusz jest taki, że strona arabska w przewidzianym terminie nie podejmuje decyzji, czyli nie przekazuje mojego klienta stronie polskiej. To postępowanie w tym zakresie wtedy się kończy i z upływem 60 dni od daty zatrzymania w Dubaju teoretycznie jest on wolnym człowiekiem w ZEA" – tłumaczył.

Obrońca przyznał, że nie ma kontaktu ze swoim klientem od chwili jego zatrzymania w Dubaju i jedynym podmiotem posiadającym wiedzę o obecnym etapie postępowania ekstradycyjnego jest Ministerstwo Sprawiedliwości.

Mec. Tiutiunik wystąpił o list żelazny dla swojego klienta 4 października br. Tego samego dnia w Dubaju w Zjednoczonych Emiratach Arabskich polskie służby we współpracy z lokalną policją zatrzymały Sebastiana M.

Sebastian M. miał odmówić poddania się ekstradycji, podając trzy powody odmowy: społeczny hejt związany z jego osobą, osobiste zaangażowanie Zbigniewa Ziobry w sprawę, a także "podporządkowanie sądów czynnikowi politycznemu".

Do tragicznego wypadku na autostradzie A1 w Sierosławiu w pow. piotrkowskim doszło po godz. 19 w sobotę, 16 września. W pożarze auta marki KIA zginęli rodzice oraz ich 5-letni syn. Według zgromadzonych dowodów, podejrzany kierował bmw, które poruszało się z prędkością ponad 300 km/h. BMW miało uderzyć w auto rodziny, które następnie wpadło w bariery energochłonne i stanęło w płomieniach.

Prokuratura Okręgowa w Piotrkowie Trybunalskim zarzuciła Sebastianowi M. spowodowanie śmiertelnego wypadku, co zagrożone jest karą do 8 lat więzienia. Pełnomocnik tragicznie zmarłej rodziny złożył do prokuratury wniosek o zmianę kwalifikacji czynu na zagrożone wyższą karą zabójstwo z zamiarem ewentualnym.(PAP)

autor: Bartłomiej Pawlak

nl/