Sprawę rozstrzygnął poszerzony siedmioosobowy skład Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego pod przewodnictwem prezes tej Izby sędzi Joanny Lemańskiej.
"Pogląd przeciwny sprowadzający się do uznania, że skarga nadzwyczajna (...) nie może być wnoszona w sprawach o skrajnie niewielkiej wartości przedmiotu zaskarżenia po pierwsze nie znajduje oparcia w ustawie, a po drugie opowiedzenie się za takim rozwiązaniem wprowadzałoby niepewność, co do rzeczywistego zakresu przedmiotowego skargi nadzwyczajnej i musiałoby się wiązać z trudną do zaakceptowania i przewidzenia uznaniowością składów, które w danej sprawie mogłyby orzekać" - wskazała w uzasadnieniu uchwały prezes Lemańska.
Jak przypomniała "zdarzały się i takie sytuacje, gdzie SN rozpatrywał skargi nadzwyczajne, w których istotą i podstawą zarzutów była niska wartość przedmiotu zaskarżenia - dość wspomnieć grupę spraw dotyczących rażąco niskiego zadośćuczynienia za eksperyment medyczny wykonany bez zgody". "Tam SN uwzględnił złożone skargi nadzwyczajne z tego właśnie powodu, że była zbyt niska wartość tego przedmiotu sporu, czyli przyznanego zadośćuczynienia" - mówiła prezes Lemańska.
Siedmioosobowy skład SN odpowiedział tym samym na pytanie zadane przez trzyosobowy skład Izby Kontroli Nadzwyczajnej. Pytanie wyłoniło się w kwietniu br. podczas rozpatrywania przez SN skargi nadzwyczajnej Prokuratora Generalnego. "Czy w postępowaniu zainicjowanym skargą nadzwyczajną wartość przedmiotu zaskarżenia może stanowić samoistną przyczynę odrzucenia skargi nadzwyczajnej?" - brzmiało pytanie tego trzyosobowego składu.
W uzasadnieniu pytania prawnego sędziowie zwrócili uwagę na przepisy regulujące dopuszczalność skargi kasacyjnej, do których częściowo odsyłają przepisy o skargach nadzwyczajnych. Zgodnie z art. 398(2) Kodeksu postępowania cywilnego skarga kasacyjna jest niedopuszczalna w sprawach o prawa majątkowe, w których wartość przedmiotu zaskarżenia jest niższa niż 50 tys. zł, a w sprawach z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń społecznych - niższa niż 10 tys. zł.
W uzasadnieniu wtorkowej uchwały zaznaczono jednak, że "nie powinno budzić wątpliwości, że w zakresie tego, co może być przedmiotem skargi nadzwyczajnej ustawa o SN reguluje to w sposób zupełny i kompleksowy, co nie pozwala na odpowiednie zastosowanie przepisów dotyczących skargi kasacyjnej". "Generalnie przedmiotem skargi nadzwyczajnej może być każde prawomocne orzeczenie sądu powszechnego, czy wojskowego kończące postępowanie w sprawie, nie tylko orzeczenie II instancji" - przypomniała prezes Lemańska.
"To nie jest tak, że ta wartość przedmiotu zaskarżenia nigdy nie będzie miała znaczenia, jeśli chodzi o rozpatrywanie skarg nadzwyczajnych. Wtorkowa uchwała oznacza, że nie stanowi ona przeszkody, nie może być podstawą do odrzucenia, natomiast taka znikoma, bagatelna wartość przedmiotu zaskarżenia może mieć znaczenie przy ocenie stopnia pokrzywdzenia strony skutkami zaskarżonego orzeczenia" - zastrzegła prezes Lemańska.
Stanowisko w tej sprawie zajął Prokurator Generalny. Jego zdaniem wniesienie skargi nadzwyczajnej jest dopuszczalne od każdego orzeczenia wskazanego w ustawie o SN, bez względu na wartość przedmiotu zaskarżenia. Prokuratura podkreślała przy tym, że w obowiązujących przepisach regulujących skargę nadzwyczajną nie ma żadnych podstaw do ustanawiania limitów kwotowych w sprawach majątkowych.
Prokurator Generalny zauważył też, że określona w zagadnieniu prawnym "wartość przedmiotu zaskarżenia" to termin, który nie wyznacza wartości przedmiotu sporu czyli kwoty, o którą realnie procesują się strony. Jak argumentowała prokuratura, z Kpc wynika, że do wartości przedmiotu sporu nie wlicza się odsetek, pożytków i kosztów, żądanych obok roszczenia głównego. "Mogą więc toczyć się sprawy, w których wartość przedmiotu zaskarżenia jest równa bardzo małej kwocie udzielonej pożyczki, ale już realny przedmiot sporu, czyli to, czego żąda od klienta firma pożyczkowa wraz z odsetkami, może wynosić kilkadziesiąt, czy nawet kilkaset tys. zł." - uzasadniała prokuratura.
"Nie można wycenić takiego dobra, jak demokratyczne państwo prawa" - mówił przed SN reprezentujący prokuraturę prok. Aleksander Łasocha.
W tym samym zagadnieniu składu trzech sędziów SN zapytano też o to, "jakie skutki procesowe należy wiązać z wystąpieniem przez osobę, na rzecz której podmiot uprawniony wniósł skargę nadzwyczajną, z wnioskiem o cofnięcie tej skargi, zwłaszcza w sytuacji, gdy inicjujący kontrolę nadzwyczajną podmiot uprawniony odmawia uwzględnienia tegoż wniosku?".
W odniesieniu do tego pytania SN odmówił podjęcia uchwały, gdyż adresatem wniosku strony o cofnięcie skargi nie był SN, tylko składający skargę, więc - w ocenie SN - nie mogło to pociągać za sobą skutków procesowych. "Skoro podmiot, któremu przysługuje prawo do złożenia skargi, nie jest związany wnioskiem strony o wystąpienie ze skargą nadzwyczajną w danej sprawie, to równocześnie brak jest racjonalnych argumentów do uznania, że jest on związany wnioskiem o cofnięcie skargi nadzwyczajnej" - wskazała jednak prezes Lemańska w uzasadnieniu.
Instytucja skargi nadzwyczajnej została wprowadzona ustawą o SN, która weszła w życie w kwietniu 2018 r. Skargi takie mogą dotyczyć prawomocnych wyroków zapadłych nawet w końcu lat 90. Termin na wnoszenie skarg od takich dawnych orzeczeń został następnie przedłużony do początków kwietnia 2024 r. W Sądzie Najwyższym rozpoznawaniem tych skarg zajmuje się Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Dotychczas najwięcej takich skarg - blisko 700 - złożył Prokurator Generalny. Jak poinformowano w trakcie wtorkowego posiedzenia w SN, do PG wpłynęło 14 tys. wniosków o złożenie takich skarg. (PAP)
autor: Marcin Jabłoński
kno/