Nawiązując do aresztowania Thomasa H., pracownika agencji zaopatrzenia Bundeswehry, który jest podejrzany o szpiegostwo na rzecz Rosji, Jones przypomina, że to już trzeci taki przypadek w ostatnich miesiącach, bo pod koniec zeszłego roku aresztowani zostali agent niemieckiego wywiadu zagranicznego BND oraz oficer rezerwy Bundeswehry.
Zwraca też uwagę, że aresztowanie Thomasa H. nastąpiło tuż po tym jak dwaj byli szefowie BND, August Hanning i Gerhard Schindler, napisali na łamach dziennika "Bild", że agencja jest "ułomna i bezzębna" z powodu biurokratycznego nadzoru i ingerencji. Wskazali, że pracę BND zatwierdzało i nadzorowało co najmniej siedem komitetów politycznych i prawnych, przez co musiała ona polegać na informacjach od zaprzyjaźnionych zagranicznych agencji wywiadowczych, a nie na własnych działaniach. Jones dodaje, że poprzednie dwa aresztowania zapewne też nastąpiły dzięki wskazówkom od sojuszniczej agencji, a nie w efekcie własnych operacji.
Jak pisze, od czasów zimnej wojny wiadomo, że Niemcy znajdują się na pierwszej linii zmagań szpiegowskich. Przypomina, że do upadku kanclerza Willy'ego Brandta w pierwszej połowie lat 70. przyczyniło się zdemaskowanie jego doradcy, Güntera Guillaume'e, jako wieloletniego komunistycznego szpiega, zaś Rosjanie i Niemcy Wschodni szkolili przystojnych agentów, którzy celowali w samotne sekretarki pracujące dla rządu w Bonn.
"Nietrudno zrozumieć, dlaczego Niemcy są tak podatne na penetrację przez rosyjskich szpiegów: to kolejna spuścizna mrocznej przeszłości tego kraju. Totalitarne doświadczenie nazistowskiej dyktatury tak zaszczepiło kraj przeciwko wszelkim aspektom państwa policyjnego, że podejrzliwość wobec krajowych agencji szpiegowskich stała się endemiczna" - wskazuje autor.
"Kraj, który stworzył Gestapo i SS, zawsze miał zdrową nieufność wobec szpiegów - stąd nadmierny system wzajemnej kontroli, będący dziś utrudnieniem dla ich własnych tajnych agentów. Do tego dochodzą ambiwalentne stosunki Niemiec z Rosją, w tym niemieckie poczucie winy wynikające z cienia rzucanego przez II wojnę światową i późniejszy podział kraju do 1989 roku. Czynniki te sprawiają, że Niemcy są słabym ogniwem w obronie zachodniego świata przed rosyjską agresją i szpiegostwem, które nastąpiło po inwazji Putina na Ukrainę" - podkreśla Jones.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
jc/