Spór o aborcję w Sejmie. Emocje na sali obrad. "Promują zabijanie życia"

2024-04-11 15:54 aktualizacja: 2024-04-12, 09:51
Posłanka Lewicy Katarzyna Ueberhan przemawia na sali obrad Sejmu w Warszawie, fot. PAP/Radek Pietruszka
Posłanka Lewicy Katarzyna Ueberhan przemawia na sali obrad Sejmu w Warszawie, fot. PAP/Radek Pietruszka
Poseł PiS Dariusz Matecki zakłócił wystąpienie Moniki Rosy. Posłanka KO prezentowała projekt swojego klubu w sprawie liberalizacji dostępu do aborcji. Parlamentarzysta włączył mikrofon i komentował wystąpienie posłanki. "Proszę więc mi nie wychodzić z jakimiś, według pana, moralnymi i etycznymi komentarzami" - odpowiedziała parlamentarzystka.

Projekt Koalicji Obywatelskiej, zakładający możliwość przerwania ciąży do 12. tygodnia jej trwania (bez żadnych przesłanek) prezentowany był w czwartek w Sejmie jako trzeci z czterech zgłoszonych projektów. Wystąpienie posłanki KO Moniki Rosy, która w imieniu klubu omawiała jego zapisy, przerwał poseł PiS Dariusz Matecki.

Siedzący w ostatnim rzędzie ław poselskich parlamentarzysta, włączył mikrofon i próbował komentować wystąpienie posłanki. Obok siebie postawił baner przedstawiający rozwinięty płód i podpis "10. tydzień od poczęcia".

"Mam prośbę, niech pan nie przeszkadza prowadzić obrady. Słyszy mnie pan?" - zwrócił się do niego prowadzący obrady wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty (Lewica). Interweniowała również wicemarszałek Monika Wielichowska (KO), która podeszła do Mateckiego. Czarzasty poprosił ją, by wróciła na miejsce. "Monika, ale możesz usiąść, mogę cię prosić?" - powiedział, po czym zwrócił się do reszty posłów: "Są takie momenty podczas prowadzenia Sejmu, że jest trochę emocji". Posła PiS przywołał ponownie do porządku.

"Panie pośle, pan nigdy nie był w ciąży, więc pan nie wie, co to znaczy nosić dziecko i bać się. Proszę więc mi nie wychodzić z jakimiś, według pana, moralnymi i etycznymi komentarzami. Każdy z nas będzie mógł zabrać głos w tej debacie. Ale pan nigdy nie będzie widział, co to znaczy bać się być w ciąży w Polsce. Proszę mi tu niczego nie insynuować" - odpowiedziała Mateckiemu Monika Rosa, po czym wróciła do prezentowania projektu ustawy KO.

"Dziś przedstawiamy projekt ustawy, który daje Polkom wolny wybór, który jasno mówi, że każda osoba w Polsce będzie mogła otrzymać świadczenie w postaci przerwania ciąży do 12. tygodnia, zgodnie z najnowszą wiedzą medyczną i własną wolą" - powiedziała.

Rosa zaznaczyła, że restrykcyjne prawo wywołuje efekt mrożący. "Lekarze boją się robić aborcje, nawet kiedy zdrowie lub życie kobiety jest zagrożone. Boją się wykonywać badania prenatalne, nie przekazują prawdziwej diagnozy. To lekarz ma stać przy łóżku kobiety ciężarnej, nie prokurator" - powiedziała. Zaznaczyła, że zakaz aborcji dotyka przede wszystkim kobiet ze środowisk defaworyzowanych, którym trudniej jest dotrzeć do organizacji pomocowych. "Liberalizacja nie sprawi, że aborcji będzie więcej, ale to, że będą bezpieczne. Jak wskazują badania, aborcje po 12. tygodniu należą do mniejszości" - podkreśliła.

Posłanka KO stwierdziła również, że to nie na organizacjach udzielających wsparcia kobietom powinna ciążyć odpowiedzialność za zdrowie i życie kobiet, ale na państwie polskim. "To parlament jest miejscem, z którego ma wyjść dobre prawo, które da kobietom poczucie bezpieczeństwa. Bo ile jeszcze razy będzie powtarzać telefon, gdzie można szukać pomocy: 22 2922597?" - powiedziała. Numer wskazany przez posłankę to linia Aborcji Bez Granic.

W projekcie KO zapisano też, że przerwanie ciąży po upływie 12. tygodnia jest możliwe, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla zdrowia i życia kobiety, występuje duże prawdopodobieństwo ciężkich i nieodwracalnych wad płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, a także, gdy zachodzi podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego. Zgodnie z projektem przerwanie ciąży może być dokonane w podmiocie leczniczym lub poza nim. "Osoba w ciąży samodzielnie podejmuje decyzję o kontynuowaniu lub przerwaniu ciąży" - napisano.(PAP)

Sachajko (Kukiz'15): rządzący promują zabijanie życia

Poseł Kukiz'15 Jarosław Sachajko ocenił, że sejmowa debata o legalizacji aborcji to "debata o zabijaniu Polaków". Nie zgodził się również na propozycję Trzeciej Drogi, by w sprawie przerywania ciąży przeprowadzić referendum. To jest wprost barbarzyńskie - stwierdził.

W Sejmie trwa debata nad czterema projektami ustaw zmieniającymi prawo antyaborcyjne. Dwa z nich złożyła Lewica, po jednym Koalicja Obywatelska i Trzecia Droga.

W imieniu klubu Kukiz'15 głos zabrał poseł Jarosław Sachajko. "Debatujemy dzisiaj w kluczowej dla nas sprawie - w sprawie życia i śmierci. Debatujemy o zabijaniu Polaków, tych najsłabszych, bezbronnych dzieci w łonach matek" - powiedział. Stwierdził, że obecnie rządzący nie robią nic dla poprawy dostępu m.in. do ginekologa i przedszkola, aby "kobiety nie były karane za to, że urodziły dzieci". Zdaniem posła Kukiz'15 zamiast tego "robią wszystko, żeby promować zabijanie życia".

Poseł przywołał tzw. wskaźnik macierzyństwa wynoszący obecnie 1,8. "Jeśli tego nie zmienimy, za kilkadziesiąt lat Polski nie będzie. A państwo chcą ten proces przyspieszyć, strasząc, że w szpitalach kobiety umierają" - powiedział. Podkreślił, że w rzeczywistości Polska ma dziś, według OECD, najlepszą opiekę okołoporodową wśród 38 najbardziej rozwiniętych państw świata. Zdaniem posła Kukiz'15 Polki oczekują dziś nie dostępu do aborcji, ale polepszania jakości opieki, by "żadna kobieta w ciąży nie umarła".

Według Sachajki "oburzający jest również projekt Trzeciej Drogi". Zakłada on przywrócenie stanu prawnego w sprawie aborcji sprzed wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2020 r. (wykreślono po nim przesłankę do przerwania ciąży w przypadku ciężkiej, nieodwracalnej wady płodu). Zdaniem posła byłoby to referendum "w sprawie zabijania bezbronnych". Zwrócił się w tej kwestii do posłów PSL (razem z Polską 2050 wchodzi w skład TD). "To jest referendum niegodziwe, haniebne, wprost barbarzyńskie. Czy kolejnym waszym pomysłem będzie referendum w sprawie dobrowolnej eutanazji, czy może przymusowej eutanazji dla osób niepełnosprawnych, które bez pomocy innych nie mogłyby żyć?"

Sachajko stwierdził też, że "cywilizacja śmierci króluje wśród obecnej koalicji rządzącej".

PiS zapowiedział złożenie trzech wniosków o odrzucenie projektów ustaw dot. aborcji

Złożenie trzech wniosków o odrzucenie projektów ustaw zmieniających prawo antyaborcyjne zapowiedział klub parlamentarny PiS. Taki temat będzie zawsze budził i budzi emocje skrajne, które prowadzą do polaryzacji społeczeństwa - powiedziała Józefa Szczurek-Żelazko (PiS).

W Sejmie trwa debata nad czterema projektami ustaw zmieniającymi prawo antyaborcyjne. Dwa z nich złożyła Lewica, a po jednym Koalicja Obywatelska i Trzecia Droga.

Posłanka PiS Józefa Szczurek-Żelazko podkreśliła, że rządząca obecna koalicja "zafundowała nam niesamowity chaos, spowodowany nieudolnością, niekompetencją i lenistwem" obecnego rządu, który nie jest w stanie realizować obietnic wyborczych. "Wyborcy domagają się ich realizacji, dlatego w tym czasie koalicja wprowadza te projekty pod obrady Sejmu, aby przykryć tą swoją nieudolność. W międzyczasie podejmuje szereg działań, które bardzo negatywnie są odbieranie przez Polki i Polaków" - mówiła Szczurek-Żelazko. Wśród nich wymieniła podwyższenie VAT-u na żywność, brak ochrony związanej z kosztami energii elektrycznej, czy brak jasnego stanowiska w sprawie Zielonego Ładu.

"To wszystko chcecie przykryć tak ważnym tematem, jakim jest fundamentalne prawo człowieka do życia?" - pytała Szczurek-Żelazko.

"Wiecie doskonale, że taki temat będzie zawsze budził i budzi emocje skrajne, które prowadzą do polaryzacji społeczeństwa" - zaznaczyła posłanka PiS. Dodała, że "PiS nie chce brać w tym udziału". Podkreśliła, że prawa kobiety są sprowadzone do prawa do aborcji. "Trybunał Konstytucyjny w roku 1997 roku oraz w 2020 roku (...) wyraził stanowisko w tej sprawie" - przypomniała Szczurek-Żelazko.

Dodała, że nie istnieje taka kategoria, jak prawo do aborcji rozumiane jako wolność czy prawo człowieka. "Aborcja - pojęcie w debacie publicznej - nie ma oparcia bezpośrednio w konstytucji, czy w międzynarodowych traktatach" - zaznaczyła.

Wskazała, że na gruncie polskiego prawa, w obecnej sytuacji bez zmiany Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej nie ma przestrzeni do wprowadzania nowych rozwiązań na poziomie ustawowym. "Klub PiS składa trzy wnioski o odrzucenie projektów ustaw z druków nr 176 nr 177 oraz z druku nr 224" - zapowiedziała posłanka.

Występująca przed nią posłanka PiS Katarzyna Sójka podkreśliła, że celem wspólnym wszystkich czterech projektów jest rozszerzenie możliwości w świetle prawa aborcji dzieci nienarodzonych. Jej zdaniem należy zapytać, dlaczego te projekty są składane po wyborach. "To przełożenie terminów, w których rozmawiano o aborcji, to tak naprawdę kolejna drwina z demokracji w wydaniu waszej koalicji. Odłożyliście temat aborcji, aby wyborcy nie wiedzieli tak naprawdę, kto z posłów i posłanek jest za życiem, a kto jest za aborcją. Dziś jest po wyborach. To takie były wybory w ciemno. To taka kinder niespodzianka w waszym wydaniu" - mówiła Sójka. (PAP)

Tumanowicz (Konfederacja): czy są równi i równiejsi na tej sali?

Podczas sejmowej debaty o aborcji doszło do incydentu z udziałem Witolda Tumanowicza (Konfederacja), który domagał się ustawienia przy mównicy baneru i pytał, czy na sali są równi i równiejsi. Szkoda, że jest pan tak krótkowidzący w jedną stronę - odparła wicemarszałek Sejmu Monika Wielichowska.

W Sejmie trwa zadawanie pytań do wnioskodawców projektów ws. aborcji, do ich zadania zgłosiło się co najmniej 87 posłów.

Witold Tumanowicz (Konfederacja) zwrócił uwagę posłów na transparent przedstawiający "paragon z aborcyjnym długiem Polski", który postawiono wcześniej obok sejmowej mównicy.

"Czy są równi i równiejsi na tej sali?" - zapytał. "Czy my, podczas głosowań, będziemy mogli przynieść na tę salę dokładnie takiej samej wielkości transparent (...)? Czy będzie możliwość, żeby postawić go właśnie przy mównicy, bez reakcji prezydium? Czy teraz tak naprawdę będziemy mieli do czynienia z sytuacją, kiedy tu będą banery reklamowe różnego rodzaju?" - dopytywał, prosząc wicemarszałek Sejmu o "interwencję" albo możliwość ustawienia baneru.

Chwilę później za Tumanowiczem pojawił się baner przedstawiający rozwinięty płód i podpis "10. tydzień od poczęcia". "Bardzo dobrze, niech będzie drugi transparent, dziękuję bardzo" - powiedział poseł Konfederacji, po czym zszedł z mównicy.

Wicemarszałek Wielichowska zauważyła, że Tumanowicz zwrócił uwagę na transparent, który był po jego lewej stronie, ale nie na ten po stronie prawej, "który był od samego początku procedowania punktów dotyczących praw kobiet".

"Od samego początku był tutaj transparent przy samej mównicy?" - dopytywał Tumanowicz. "Ja chciałbym bardzo zapytać o to, czy rzeczywiście będą tutaj równi i równiejsi i rzeczywiście przy każdym punkcie kolejnym będziemy mogli przynosić sobie transparenty?" - powiedział, na co Wielichowska odparła, że Tumanowicz jej nie słuchał. "Szkoda, że jest pan tak krótkowidzący w jedną stronę" - powiedziała, ale poseł Konfederacji nie odpuszczał. "Pytam o to, czy to będzie standardem teraz?" - dociekał, ale nie uzyskał odpowiedzi, ponieważ Wielichowska zaprosiła na mównicę kolejną osobę.

Włodzisław Giziński (KO) zaznaczył, że jako psychiatra, psychoterapeuta oraz superwizor psychoterapii z ponad 40-letnią praktyką odbył "setki, a może i tysiące rozmów z kobietami, które zmuszone były do podjęcia jednej z najtrudniejszych decyzji w swoim życiu, której skutki mogą trwać dziesięciolecia".

Opowiedział, że wśród jego pacjentek były ofiary gwałtów, także małżeńskich, ofiary stosunków kazirodczych, a także kobiety, które po prostu zaszły w nieplanowaną ciążę. "Żadne zakazy czy nakazy nie są w stanie zastąpić roli kobiety w tej decyzji, a naszym obowiązkiem jako posłów powinno być zapewnienie jej warunków, w których może we własnym sumieniu, bez strachu przed karą, osądzeniem czy ostracyzmem społecznym, podjąć tę trudną decyzję" - podkreślił.

Wanda Nowicka (Lewica) oceniła, że wraz z rozpoczęciem serii pytań, "ruszyła wataha panów, którzy z pogardą, z nienawiścią do kobiet, wygadują bzdury używając fanatycznego, kłamliwego ideologicznego języka".

"Dlaczego wy tak nienawidzicie kobiet? Co my wam zrobiłyśmy? Dajcie nam żyć, dajcie nam o sobie decydować. Przestańcie ciągle uważać, że jesteście najmądrzejsi i jeszcze uważacie, że jesteście najlepsi" - mówiła Nowicka. "Jesteście okropnymi typami, którzy za nic mają prawa kobiet i przestańcie tutaj występować z poziomu moralnych autorytetów. Nie macie nic wspólnego z moralnością i autorytetami" - powiedziała Nowicka, po czym zeszła z mównicy. Jej wystąpieniu towarzyszły oklaski i okrzyki.

"Nie wiem, co dzieje się w głowach ludzi, którzy za cel stawiają sobie zabijanie własnych dzieci i pomocnictwo w zabijaniu dzieci cudzych. To cel najgorszy z możliwych" - powiedział Tadeusz Woźniak (PiS). Jego zdaniem, "w skrajnym przypadku, poprzez projekty składane przez aborcjonistki i proaborcjonistów obojga płci" może dojść "przynajmniej w teorii, do takiego stanu, że nie narodzi się ani jedno polskie dziecko".

"To wtedy byłoby ostateczne rozwiązanie kwestii polskiej i to jest działanie zdecydowanie antypolskie" - powiedział.

Według sejmowego harmonogramu, debata zaplanowana jest do godz. 19. (PAP)

 

Autorki: Anita Karwowska, Aleksandra Kuźniar, Paulina Kurek

sma/