Stalker zabił dwie osoby. Trafi do szpitala psychiatrycznego

2023-12-12 16:07 aktualizacja: 2023-12-12, 19:40
Fot. PAP/Rafał Guz
Fot. PAP/Rafał Guz
Marcin W., który w marcu zabił dwie osoby w pow. międzychodzkim (woj. wielkopolskie) zostanie umieszczony w szpitalu psychiatrycznym – zdecydował we wtorek Sąd Okręgowy w Poznaniu.

Pod koniec marca w Muchocinie w pow. międzychodzkim, 24-letni Marcin W. zabił 22-letniego mężczyznę; miał mu zadać 46 ciosów nożem. Następnie podpalił mieszkanie, aby zatrzeć ślady i zabrał samochód należący do ofiary. Wkrótce potem w Międzychodzie Marcin W. zabił nożem 45-letnią kobietę. Po dokonaniu obydwu zabójstw 24-latek miał porzucić skradziony samochód niedaleko Międzychodu i uciec do lasu. W jego intensywnych poszukiwaniach brali udział m.in. policjanci z Międzychodu i KWP w Poznaniu. Następnego dnia poszukiwany sam zgłosił się do Komendy Powiatowej Policji w Międzychodzie.

Marcin W. na wniosek prokuratury został tymczasowo aresztowany. Jak informowali wówczas śledczy, w trakcie przesłuchań przed prokuratorem oraz przed sądem, podejrzany przyznał się do popełnionych zabójstw. Śledczy zakładali, że tłem zbrodni mogła być "domniemana, urojona miłość"; zabity w Muchocinie mężczyzna był bratem kobiety, która w przeszłości była nękana przez Marcina W.

W październiku śledczy skierowali do sądu wniosek o umorzenie śledztwa i umieszczenie podejrzanego w zakładzie psychiatrycznym. Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Łukasz Wawrzyniak informował wówczas PAP, że Marcin W. został przebadany przez biegłych z zakresu psychiatrii. "Według opinii podejrzany był niepoczytalny w chwili popełniania zarzucanych mu czynów, czyli podwójnego zabójstwa i uszkodzenia mienia" - powiedział prokurator.

We wtorek w Sądzie Okręgowym w Poznaniu odbyło się posiedzenie w sprawie Marcina W. Po posiedzeniu sąd wydał postanowienie, na mocy którego Marcin W. zostanie umieszczony w szpitalu psychiatrycznym typu zamkniętego.

„Sąd nie miał żadnych wątpliwości, co do tego, że Marcin W. jest sprawcą wszystkich czynów, które zostały mu zarzucone” – podkreśliła w uzasadnieniu orzeczenia sędzia Katarzyna Wolff.

„Należy podkreślić, że Marcin W. przyznał się do tych zarzutów, złożył zeznania, w których opisał ich przebieg. Nadto, na sprawstwa Marcina W. wskazuje bogaty materiał dowodowy zebrany w śledztwie. Można tutaj wskazać m.in. na zeznania świadków (…) jak i zebraną w sprawie dokumentację, w tym protokół oględzin miejsca zdarzenia” – dodała.

Biegły psychiatra: Marcin W. jest osobą niebezpieczną

Sędzia podkreśliła również, że „w toku postepowania przygotowawczego zebrano liczne dowody, w tym ślady biologiczne, które w sposób niebudzący wątpliwości wskazały na to, że sprawstwo Marcina W. odnośnie tych czynów nie budzi najmniejszych wątpliwości”.

Sąd uznał ponadto, opierając się na opinii biegłych, dwóch lekarzy psychiatrów i biegłego psychologa, że zachodzi konieczność orzeczenia środka zabezpieczającego w postaci umieszczenia Marcina W. w szpitalu psychiatrycznym typu zamkniętego. „Z opinii biegłych wynika, iż zachodzą przesłanki do umorzenia postępowania z tego względu, że stan psychiczny Marcina W., zaburzenia jakie towarzyszyły tym zdarzeniom, wskazują na to, że nie może ponosić odpowiedzialności karnej, jako że jego poczytalność w chwili tych zdarzeń była wyłączona” – podkreśliła sędzia.

Dodała także, że biegli w swej opinii wskazali, że „zachodzi obawa, iż Marcin W. mógłby dopuścić się w przyszłości podobnego czynu o znacznym stopniu społecznej szkodliwości. Biegli wprost podali, że Marcin W. jest osobą niebezpieczną (…) w tej sytuacji leczenie Marcina W. w warunkach ambulatoryjnych jest zupełnie kluczowe, stąd też takie orzeczenie sądu”.

W przeszłości Marcin W. przebywał w zakładzie psychiatrycznym, w związku ze sprawą z 2019 roku; dotyczyła ona nękania, naruszenia miru domowego i znieważenia funkcjonariuszy policji. Jak informowała w marcu prokuratura, mężczyzna został umieszczony w zakładzie psychiatrycznym w ramach środka zabezpieczającego. W marcu ub. roku został zwolniony przez sąd - zastosowano wobec niego wolnościowe środki zabezpieczające. Według informacji uzyskanych od bliskich Marcina W., mężczyzna po kilku miesiącach od wyjścia z zakładu psychiatrycznego przestał zażywać leki. (PAP)

Autorzy: Anna Jowsa, Szymon Kiepel

mmi/