W koalicji rządzącej nie ma zgody co do projektu ustawy o związkach partnerskich, za który odpowiada ministra ds. równości Katarzyna Kotula. Projekt, oprócz Lewicy, popiera KO i Polska 2050, jego zapisom sprzeciwia się natomiast PSL. Wiceprezes PSL posłanka Urszula Pasławska przekazała PAP, że w poniedziałek spotka się z przedstawicielami Lewicy w sprawie projektu o związkach partnerskich.
Również w poniedziałek przed kancelarią premiera zorganizowano konferencję dotyczącą "rządowego projektu ustawy o związkach partnerskich". Wzięli w nim udział przedstawiciele stowarzyszeń: Kampania Przeciw Homofobii (KPH), Miłość Nie Wyklucza, a także Amnesty International Polska i jedna z tęczowych rodzin (czyli takich, w których dzieci wychowywane są przez rodziców o orientacji innej niż heteronormatywna - PAP). Przypomniano, że zgodnie z zapowiedziami ministry ds. równości Katarzyny Kotuli w czerwcu mają zapaść "kluczowe decyzje, w tym polityczne, o dalszym losie tego projektu".
"Chcemy po raz ostatni zaapelować do Władysława Kosiniaka-Kamysza (lider PSL - PAP) oraz całego klubu PSL o podjęcie jedynej słusznej decyzji, a jest nią poparcie projektu rządowego" - powiedział kierownik rzecznictwa ze Stowarzyszenia KPH Przemysław Walas.
Organizatorzy konferencji powoływali się m.in. na Europejski Trybunał Praw Człowieka (ETPCz). Ten 12 grudnia ub.r. uznał Polskę za winną złamania prawa do poszanowania życia prywatnego z powodu braku ram prawnych, zapewniających "uznanie i ochronę" związków jednopłciowych.
"Liczmy, że rząd Donalda Tuska będzie przestrzegać orzeczeń sądów międzynarodowych (..) i wprowadzi przynajmniej związki partnerskie wraz z przysposobieniem wewnętrznym, które jest ich integralną częścią" - podkreśliła koordynatorka ds. rzecznictwa i działań prawnych ze Stowarzyszenia KPH Annamaria Linczowska.
Poinformowała, że KPH zapytała wszystkich posłów i posłanki Trzeciej Drogi, jak zagłosują w sprawie ustawy o związkach partnerskich, zachęcała też społeczność do wysyłania maili. W sumie - dodała - takich maili wysłano ponad 12 tys. "Otrzymaliśmy odpowiedzi od 25 posłów i posłanek, czyli od mniej niż połowy posłów TD zasiadających w ławach sejmowych" - przekazała. Od PSL - dodała - przyszły dwie odpowiedzi.
Podkreśliła, że wynik jest niepokojący. "Oczekujemy, że (...) wszyscy koalicjanci zagłosują za bezpieczeństwem wszystkich rodzin w Polsce i wszystkich wychowujących się w nich dzieci" - zaznaczyła Linczowska.
Dyrektorka Amnesty International Polska Anna Błaszczak-Banasiak podkreśliła, że prawne uznanie związków partnerskich w Polsce nie jest dziś kwestią światopoglądu. "To jest obowiązek wynikających z międzynarodowych zobowiązań Polski, ale także z pewnego standardu cywilizacyjnego" - dodała. Zaznaczyła, że Polska jest jednym z ostatnich krajów w UE, który nie przewiduje żadnej regulacji związków partnerskich.
Zwróciła uwagę, że "powszechność, niekontrowersyjność tego typu regulacji jest już obecna np. w krajach stereotypowo uznanych za kontrowersyjne, jak Węgry czy Łotwa". Ta powszechność istnienia, uznania związków partnerskich w UE - dodała - wpłynęła np. na orzecznictwo ETPCz, który "już teraz nakazuje państwom członkowskim uznanie związków partnerskich zawartych poza granicami kraju, a więc już teraz Polska nie może odwracać wzroku od związków partnerskich".
Podkreśliła też, że wyroki ETPCz nie są rekomendacją, ale są w Polsce prawnie wiążące.
"Międzynarodowe standardy i orzecznictwo międzynarodowych trybunałów powinno mieć decydujący wpływ na kształt prawa w Polsce. To nie uprzedzenia są źródłem prawa" - podkreśliła.
Zauważyła, że ETPCz "daje wprawdzie państwom dużą swobodę w zakresie tego, jak regulować związki partnerskie, ale to co podkreśla to fakt, że regulacje te nie mogą mieć charakteru czysto iluzorycznego i symbolicznego". To znaczy - dodała - nie możemy związkom partnerskim w Polsce "rzucić jakiegoś ustawowego ochłapu".
W konferencji wzięła też udział jedna z tęczowych rodzin (nie chciały podawać nazwisk) - p. Karolina, która wychowuje wraz z partnerką, p. Olą (matką biologiczną) dwoje dzieci.
P. Karolina podkreśliła, że chociaż jest uznawana za matkę przez rodzinę, przyjaciół i sąsiadów, to nie jest uznawana za matkę przez polityków i polskie prawo. "Codziennie budzę się z myślą, żeby moja partnerka żyła do 18. roku życia naszych dzieci, żeby nic jej się nie stało. Jeśli, nie daj Boże, tak się stanie, to będę musiała stoczyć najtrudniejszą walkę swojego życia, ponieważ przez państwo, polityków, którzy od wielu lat nic nie robią, nie mam prawa do dzieci. Dzieci, które codziennie witają mnie całusem" - zaznaczyła. Dodała, że to pora i czas, by coś się zmieniło.
"Chciałabym się obudzić w Polsce, gdzie będę czuła, że moje dzieci, które urodziłam, są wreszcie bezpieczne, a gdyby coś mi się stało, Karola nie będzie musiała podjąć (...) walki o nasze dzieci" - dodała p. Ola.
Wprowadzenie ustawy o związkach partnerskich było jednym ze stu konkretów na pierwsze sto dni rządów, jakie w czasie kampanii wyborczej ogłosiła Koalicja Obywatelska. Poparcie dla związków partnerskich deklarowały w kampanii również inne partie wchodzące w skład obecnej koalicji, a Lewica opowiadała się także za małżeństwami jednopłciowymi.
Założenia do projektu ustawy są gotowe. Ministra ds. równości Katarzyna Kotula (Lewica) nie skierowała jednak projektu do wykazu prac legislacyjnych rządu. Lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz wielokrotnie deklarował, że nie poprze projektu ustawy umożliwiającej przysposobienie dzieci. Przyznawał przy tym, że do rozważenia są sprawy dziedziczenia i dostępu do informacji medycznej przez osoby zawierające związek partnerski.
Deklarację w sprawie złożył też prezydent Andrzej Duda, który w minionym tygodniu powiedział, że jest zdecydowanie przeciwny przysposabianiu dzieci przez pary jednopłciowe. (PAP)
Autorka: Paulina Kurek
kno/