Strażacy kontynuują akcję po piątkowym pożarze składowiska w Siemianowicach Śląskich

2024-05-13 09:20 aktualizacja: 2024-05-13, 11:32
Zanieczyszczony po pożarze składowiska materiałów chemicznych ciek wodny Rów Michałkowicki w Siemianowicach Śląskich. fot. PAP/Katarzyna Zaremba
Zanieczyszczony po pożarze składowiska materiałów chemicznych ciek wodny Rów Michałkowicki w Siemianowicach Śląskich. fot. PAP/Katarzyna Zaremba
W dalszym ciągu trwają działania strażaków po pożarze, który w piątek rano wybuchł na nielegalnym składowisku odpadów w Siemianowicach Śląskich. W poniedziałek rano w akcję było zaangażowanych 28 zastępów – 80 ratowników – przekazały służby kryzysowe wojewody śląskiego i PSP.

Strażacy wciąż dogaszają pogorzelisko, prowadzą także działania na ciekach wodnych. Ustawiono na nich wychwytujące zanieczyszczenia zapory sorpcyjne.

Pożar wybuchł przy ul. Wyzwolenia w siemianowickiej dzielnicy Michałkowice. Jego powierzchnia objęła całe składowisko - ok. 6 tys. metrów kwadratowych. Kłęby czarnego dymu były widoczne z wielu kilometrów. W piątek po południu strażacy przekazali informację, że sytuacja została opanowana. Przez cały weekend trwało dogaszanie pożaru, te działania kontynuowane są w poniedziałek rano.

"Jeżeli chodzi o działania gaśnicze, to w dalszym ciągu trwa przekopywanie pogorzeliska przy użyciu ciężkiego sprzętu i przelewanie" - powiedział PAP rzecznik Komendy Miejskiej PSP w Siemianowicach Śląskich kpt. Sebastian Karpiński.

Po opanowaniu sytuacji pożarowej głównym problemem stało się zanieczyszczenie wód powierzchniowych. Część zanieczyszczeń ze składowiska wraz z używaną do gaszenia wodą dostała się do pobliskiego Rowu Michałkowickiego, który wpada do Brynicy i dalej do Przemszy, która jest dopływem Wisły. W piątek woda w Brynicy przybrała brązowo-czerwoną barwę, mieszkańcy uskarżali się także na odór chemikaliów.

Aby zapobiec przemieszczeniu się zanieczyszczeń w ciekach wodnych, strażacy ustawili cztery zapory sorpcyjne – dwie na Rowie Michałkowickim i dwie na Brynicy w Czeladzi. "Trwa oczyszczanie Rowu Michałkowickiego, ustawione są zapory i rękawy sorpcyjne. Ponadto obserwowane są fizyczne właściwości wody, zarówno w Brynicy, w Przemszy. Pobierane i analizowane są próbki wody z obu rzek. Z analiz wynika, że stan wód się poprawił. Działania związane z ograniczeniem przepływu niebezpiecznych substancji przyniosły efekt. Ograniczono ilość zanieczyszczeń, które przedostały się do wody" - informował w niedzielę wieczorem Śląski Urząd Wojewódzki.

Na poniedziałkowe przedpołudnie wojewoda śląski Marek Wójcik zwołał posiedzenie sztabu kryzysowego z udziałem przedstawicieli PSP, Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, Państwowej Straży Rybackiej i Wód Polskich.

Wojewódzka inspektor ochrony środowiska Agata Bucko-Serafin informowała w sobotę, że nie została zanieczyszczona woda zasilająca ujęcia, dlatego sytuacja ta nie ma wpływu na jakość wody pitnej. Służby zaznaczały zarazem, że nie powinno się wchodzić do zanieczyszczonej wody i pozwalać żeby piły ją zwierzęta.

Wiceminister klimatu i środowiska Anita Sowińska, która w sobotę uczestniczyła w posiedzeniu zespołu zarządzania kryzysowego w pobliżu miejsca działań strażaków, zapowiedziała zmiany w prawie, które ułatwią ściganie przestępców i zapobieganie powstawaniu nowych nielegalnych składowisk, szczególnie substancji niebezpiecznych. Jak opisywała, takich zinwentaryzowanych i opisanych miejsc jest obecnie w całej Polsce 311.

Według szacunków władz Siemianowic Śląskich na nielegalnym składowisku przy ul. Wyzwolenia zmagazynowano nielegalnie w różnych pojemnikach kilka tysięcy ton różnych substancji, a także podobne ilości odpadów plastikowych. Prezydent miasta Rafał Piech informował w sobotę, że były to m.in. substancje ropopochodne, rozpuszczalniki czy farby.(PAP)

Autor: Krzysztof Konopka

kh/