Ekspert: w Polsce są zaniedbywane dokładne pomiary zanieczyszczeń związanych z pożarami

2024-05-15 08:20 aktualizacja: 2024-05-16, 11:38
Pożar dachu liceum w Grodzisku Mazowieckim Fot. PAP/Paweł Supernak
Pożar dachu liceum w Grodzisku Mazowieckim Fot. PAP/Paweł Supernak
Aby ocenić poziom zanieczyszczenia środowiska po pożarze takich obiektów, jak Marywilska 44 czy nielegalne składowisko odpadów, konieczne jest robienie dokładnych pomiarów substancji toksycznych, a to w Polsce jest zaniedbywane – ocenił w rozmowie z PAP dr inż. Jakub Duszczyk.

W ostatnim tygodniu w Polsce doszło do kilku pożarów, które mogły spowodować uwolnienie się do środowiska szeregu toksycznych substancji chemicznych, np. rano w piątek, 10 maja w Siemianowicach Śląskich wybuchł pożar nielegalnego składowiska odpadów (5 tys. ton różnych substancji chemicznych i podobne ilości plastików), a w niedzielę, 12 maja spłonęła w Warszawie hala handlowa przy Marywilskiej, gdzie sprzedawano m.in. tekstylia przeważnie wykonane z tworzyw sztucznych, jak poliamid czy poliester.

Jak wyjaśnił PAP dr inż. Jakub Duszczyk, w przypadku spalania odpadów, a szczególnie odpadów niebezpiecznych i plastików, do atmosfery, gleby i wody (wraz z wodami po gaszeniu pożaru) przedostają się substancje toksyczne.

„Mamy tu do czynienia ze spalaniem niskotemperaturowym, tj. poniżej 1400-1500 st. C. Produktami spalania są wówczas przede wszystkim wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne (WWA) oraz dioksyny (polichlorowane dibenzo-p-dioksyny i ich pochodne), które mają działanie rakotwórcze, działanie toksyczne dla nerek (nefrotoksyczne) i wątroby oraz mogą zaburzać rozwój płodu” – wyjaśnił specjalista.

Dodał, że metale ciężkie uwolnione w czasie pożaru mają toksyczny wpływ na układ nerwowy.

Dr Duszczyk podkreślił, że dioksyny mogą przenikać nawet przez skórę (choć w mniejszym stopniu). „Najgorsze są pyły zawierające te substancje, gdyż dostają się do dróg oddechowych” – zaznaczył. A ponieważ i tak jesteśmy na nie narażeni w życiu codziennym (ich stężenie w powietrzu rośnie na przykład w sezonie grzewczym), każda dodatkowa ekspozycja na dioksyny może indukować pojawienie się w komórkach mutacji, która może zapoczątkować rozwój choroby nowotworowej.

„Aby móc wiarygodnie ocenić, czy pożar spowoduje groźne dla zdrowia i życia ludzi oraz zwierząt zanieczyszczenie środowiska, powinniśmy wykonywać odpowiednie pomiary już w trakcie pożaru” – podkreślił dr Duszczyk. Jak tłumaczył, w trakcie pożaru strażacy wykonują przeważnie pomiary przy gruncie, do wysokości dwóch metrów, a to nie wystarczy.

„Co nam po pomiarach przy gruncie, jeżeli główna chmura z produktami spalania zostaje wyniesiona na 100-300 metrów. Te zanieczyszczenia później opadną, dlatego należałoby wykorzystać np. specjalistycznego drona zaopatrzonego w specjalistyczne czujniki lub próbniki. To jest proste do zrobienia i pozwala ocenić, co zostało uwolnione w trakcie pożaru do atmosfery” – podkreślił dr Duszczyk. Zaznaczył, że na tej podstawie można by było wysuwać wnioski, czy jest zagrożenie dla naszego zdrowia i życia, czy go nie ma. „Wydawanie opinii na bazie wyników niedokładnych pomiarów można porównać do diagnozowania raka na podstawie pomiarów cukru i cholesterolu we krwi” – powiedział ekspert.

Przypomniał, że w przypadku pożaru w Siemianowicach Śląskich zanieczyszczenia wraz z wodami po gaszeniu pożaru spłynęły do śląskich rzek. Śląski Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska potwierdził, że rzeka Brynica została zanieczyszczona chemikaliami po gaszeniu pożaru składowiska. Zanieczyszczone wody nie zasilają jednak ujęć pitnych.

Z kolei w okolicy hali przy Marywilskiej znajduje się Kanał Żerański. W dzień pożaru padły zapewnienia ze strony Komendanta Głównego PSP, że nie powinny się do niego przedostać żadne zanieczyszczenia.

Zdaniem dr. Duszczyka powinno to być potwierdzone na podstawie badania próbek. „Istotną kwestią jest oznaczenie, co tam spłynęło i jaki może mieć wpływ na środowisko, zwierzęta i ludzi” – wyjaśnił.

Dodał, że wraz z wodą popożarową zanieczyszczenia powstałe w czasie pożaru przedostają się do gleby. „A gleba ma to do siebie, że jest środowiskiem, które chętnie przyjmuje chemikalia, szczególnie organiczne. W glebach, na których nie prowadzi się upraw, toksyczne substancje będą się dłużej utrzymywały. Jest to związane z tym, że są one mniej zasobne w mikroorganizmy, które przyspieszają proces rozkładu substancji toksycznych” – powiedział dr Duszczyk.

W wyniku przedostawania się chemikaliów po pożarze do gleby może dojść do skażenia wód gruntowych, jeśli ich źródła występują na danym terenie.

„Informacje na temat występowania wód gruntowych, głębokości, na jakiej są położone oraz warstw izolacyjnych, które je chronią, posiada Państwowy Instytut Geologiczny” – przypomniał ekspert.

Dodał, że za jakiś czas można wykonać badania gleby w okolicy pożaru, aby sprawdzić, jaki miał wpływ na poziom skażenia. „Trzeba to jednak porównać ze składem pozostałości na pogorzelisku, takimi jak np. żużle. Dzięki temu można ocenić, czy to, co znajdujemy w glebie jest też obecne w pozostałościach. Wtedy mamy podstawy, by stwierdzić, że doszło do zanieczyszczenia jakimś związkiem czy pierwiastkiem w wyniku pożaru i przewidywać, jak długo będzie się ono utrzymywało. Ale trzeba tu wykonać pełne spektrum badań” - tłumaczył dr Duszczyk. Jak zaznaczył, w Polsce Wojewódzkie Inspektoraty Ochrony Środowiska (WIOŚ) wykonują tylko badania podstawowych zanieczyszczeń, jak np. dioksyny, WWA i metale ciężkie.

„Tu warto jednak wykonać badania rozszerzone, zwłaszcza gdy nie wiemy, co dokładnie się spaliło, jak w przypadku nielegalnych składowisk odpadów. WIOŚ mają możliwość robienia takich badań, ale bardzo rzadko z niej korzystają. W tych przypadkach, w których ja opiniowałem dla sądów, nigdy nie wykonano pełnego spektrum badań i nie umiem wyjaśnić, dlaczego” - podsumował specjalista.

Dr inż. Jakub Duszczyk jest specjalistą, chemikiem, toksykologiem, ekspertem w dziedzinie inżynierii ochrony środowiska. Pracuje przy 17 sądach okręgowych jako biegły sądowy m.in. w zakresie analizy skażeń środowiska, uciążliwości przemysłowej, wpływu ścieków i odpadów na środowisko, analizy fizyko-chemicznej substancji o nieznanym składzie. (PAP)

autorka: Joanna Morga

kno/