"Strzelał, aż zaciął mu się glock". Sąd wydaje prawomocny wyrok w sprawie zabójstwa policjanta

2024-07-25 12:46 aktualizacja: 2024-07-25, 18:29
Oskarżony Radosław Ś. na sali rozpraw Sądu Apelacyjnego w Katowicach Fot. PAP/Jarek Praszkiewicz
Oskarżony Radosław Ś. na sali rozpraw Sądu Apelacyjnego w Katowicach Fot. PAP/Jarek Praszkiewicz
Sąd Apelacyjny w Katowicach utrzymał w czwartek w mocy karę dożywocia dla Radosława Ś., odpowiadającego za zastrzelenie interweniującego policjanta z Raciborza Michała Kędzierskiego. Do zbrodni doszło w maju 2021 r. Poza zabójstwem Kędzierskiego, Ś. odpowiadał za usiłowanie zabicia dwóch innych funkcjonariuszy.

Apelację od wyroku z I instancji złożył obrońca oskarżonego. Prokuratura nie odwoływała się, uznała orzeczenie za słuszne.

Mł. asp. Michał Kędzierski zginął 4 maja 2021 r. przy legitymowaniu Radosława Ś., który w przebraniu policjanta próbował kontrolować kierowców przy jednej z ulic w Raciborzu. W trakcie interwencji bandyta wyciągnął broń i z bliska oddał w kierunku Kędzierskiego co najmniej dwa strzały. Policjant zmarł na miejscu wskutek doznanych ran.

Przewodniczący składu orzekającego Robert Kirejew podkreślił, że śmierć Michała Kędzierskiego zbulwersowała społeczeństwo, a rozstrzygnięcie tej sprawy nie mogło być inne niż najsurowszy wymiar kary dla sprawcy.

"Mieliśmy do czynienia ze zdarzeniem, które jest skrajnie wysoko niebezpieczne, szkodliwe społecznie, czyli dokonaniem zabójstwa z broni palnej, w biały dzień, funkcjonariusza policji będącego na służbie, wykonującego swoje obowiązki w zakresie ochrony obywateli" – powiedział sędzia Kirejew.

Jak podkreślił, Kędzierski oddał swoje życie w służbie społeczeństwu.

Sędzia opisał, że sprawca nie tylko pozbawił życia funkcjonariusza policji na służbie, sąd nie miał też wątpliwości, że próbował zabić także innych interweniujących policjantów. Urządził strzelaninę w środku miasta, w środku dnia aż do momentu, gdy zaciął się jego glock. Sąd Apelacyjny nie dopatrzył się istotnych okoliczności łagodzących. Jak podkreślił sędzia Kirejew, nie tylko funkcjonariusze, ale całe społeczeństwo musi być chronione przed osobami, które nie wahają się użyć broni wobec policjantów.

Karina Spruś w Prokuratury Okręgowej w Gliwicach uznała orzeczenie za niezwykle satysfakcjonujące.

"Bardzo się cieszę, że sąd podzielił stanowisko prokuratury i sądu I instancji (...) Słusznie sąd zauważył, że sprawa była niezwykle bulwersująca, a sposób działania w tej chwili już skazanego nie zasługuje na żadną inną karę niż kara dożywotniego pozbawienia wolności" – dodała prok. Spruś.

W opinii obrony, kara dożywocia była rażąco surowa. Podczas rozprawy przed SA adwokat Damian Słomski, nie kwestionując zarzutu zabójstwa Kędzierskiego, nie zgadzał się, że jego klient chciał także pozbawić życia innych policjantów, w jego opinii nie miał takiego zamiaru. Jeszcze przed rozprawą odwoławcza mec. Słomski w złożonych wnioskach domagał się m.in. przeprowadzenia eksperymentu procesowego w miejscu strzelaniny i ponownej opinii sądowo-psychiatrycznej na temat jego klienta. Sąd się na to nie zgodził, uzasadniając, że dowody zgromadzone już w tej sprawie nie budzą żadnych wątpliwości – są pełne, jasne i spójne.

Na rozprawę odwoławczą Ś. został doprowadzony z aresztu. Jego obrońca złożył wniosek o wyłączenie jawności na czas składania przez oskarżonego oświadczeń i wyjaśnień. Sąd się na to nie zgodził. Ś. ostatecznie nie składał wyjaśnień, zrezygnował też z wygłoszenia mowy końcowej, mówiąc, że nie chce kontynuować tego "cyrku", jak określił postępowanie sądowe. "Zróbcie porządek we własnych szeregach" – dodał tylko.

Wyrok jest prawomocny. O warunkowe przedterminowe zwolnienie Ś. będzie mógł ubiegać się najwcześniej po odbyciu 25 lat kary.

Akt oskarżenia trafił do sądu w kwietniu 2022 r. Wyrok w I instancji ogłosił w czerwcu 2023 r. rybnicki Sąd Okręgowy. Sąd I instancji opisał, że Ś., przyjeżdżając do Raciborza, nie planował zabić policjantów. Decyzję taką podjął dopiero wtedy, gdy miał zostać wylegitymowany. Oskarżony mówił, że zamierzał pozbawić życia inną osobę – partnera matki jego dziecka, ale nie zastał go w domu.

Interwencję, podczas której zginął mł. asp. Kędzierski, poprzedziły dwa zgłoszenia na policję. Pierwsze dotyczyło dziwnie zachowującego się mężczyzny ubranego w policyjny mundur. Na jednej ze stacji paliw wsiadł on do samochodu renault scenic, będąc pod wpływem alkoholu. Policjanci z ogniwa patrolowo-interwencyjnego pojechali na stację, jednak nie zastali już na niej poszukiwanego. Zauważyli go kilka minut później na ul. Chełmońskiego, gdzie według drugiego zgłoszenia ktoś ubrany w policyjny mundur próbował kontrolować samochody. Obok stało zaparkowane jego renault. Mężczyzna wstrzymywał ruch, podchodził do samochodów i rozmawiał z kierowcami.

Biegli: oskarżony nie jest chory psychicznie

Jak wynika z aktu oskarżenia, kiedy interweniujący spytali go, czy jest policjantem, odpowiedział, że znajomy miał wieczór kawalerski i przebrał się tylko dla żartu. Gdy funkcjonariusze zażądali okazania dokumentów, mężczyzna, sięgając do swojego samochodu, gwałtownie odwrócił się z wyciągniętym pistoletem i strzelił w stronę Kędzierskiego. Pozostali policjanci ukryli się za zaparkowanymi obok samochodami. Ś. strzelał także w ich kierunku i w radiowóz, w którym był jeden z mundurowych.

Jeden z policjantów postrzelił Radosława Ś. Po chwili napastnik został obezwładniony i zatrzymany. Ranny funkcjonariusz był reanimowany, najpierw przez kolegę z patrolu, potem przez kolejnych policjantów i medyków, którzy przyjechali na miejsce. Nie udało się uratować jego życia.

Poza glockiem, którego użył Ś., w jego samochodzie znaleziono pistolet maszynowy scorpion i dwa magazynki z amunicją. Podczas przeszukania domu zatrzymanego policjanci odkryli plantację konopi indyjskich. Za te przestępstwa Ś. także odpowiada przed sądem. Podczas badania jego krwi pobranej po strzelaninie okazało się, że mężczyzna miał 2,36 promila alkoholu w organizmie. Stąd kolejny zarzut jazdy samochodem po pijanemu.

Biegli ocenili podczas śledztwa, że Ś. nie jest chory psychicznie, ale cechuje go m.in. brak poszanowania praw innych ludzi, nieprzestrzeganie norm społecznych, impulsywność i obojętność na wyrządzone innym krzywdy. Wskazali, że jest uzależniony od alkoholu, leków i narkotyków i powinien być poddany terapii odwykowej w zakładzie karnym.

Michał Kędzierski miał 43 lata. W policji służył od 2011 r. Wcześniej był dziennikarzem lokalnych mediów. Został pochowany na cmentarzu w Raciborzu. Został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Zasługi za Dzielność i awansowany wyższy stopień służbowy – aspiranta. (PAP)
 

mar/