Świątek: było trochę więcej napięcia niż zazwyczaj

2024-07-27 15:25 aktualizacja: 2024-07-27, 18:50
Iga Świątek Fot. PAP/Adam Warżawa
Iga Świątek Fot. PAP/Adam Warżawa
"Było trochę więcej napięcia niż zazwyczaj, ale pierwsze rundy nigdy nie są łatwe" - powiedziała liderka światowego rankingu tenisistek Iga Świątek po zwycięstwie 6:2, 7:5 nad Rumunką Iriną-Camelią Begu w pierwszej rundzie igrzysk olimpijskich w Paryżu.

Pierwszy mecz Świątek w turnieju olimpijskim ze znacznie niżej notowaną Rumunką, która zajmuje 136. miejsce w rankingu, miał być spokojnym wejściem w igrzyska, jednak spotkanie odbiegało od łatwych i przyjemnych. Zarówno w pierwszym, jak i w drugim secie Polka notowała długie fragmenty nerwowej, niezbyt dobrej gry. W całym pojedynku popełniła 39 niewymuszonych błędów, o osiem więcej od rywalki.

"Mój poziom trochę falował, było trochę więcej napięcia niż zazwyczaj, ale pierwsze rundy nigdy nie są łatwe, więc daję sobie jeszcze przestrzeń, żeby wejść tutaj w odpowiedni rytm i w odpowiednią grę. Popełniłam sporo błędów i wynik nie był korzystny, jednak najważniejsze jest dla mnie to, że w trzech ostatnich gemach poprawiłam swój poziom i koncentrację i wygrałam w dwóch setach" - oceniła spotkanie liderka światowego rankingu.

Polska tenisistka mogła się poczuć jak podczas French Open nie tylko dlatego, że turniej olimpijski jest rozgrywany na tych samych kortach, co drugi Wielki Szlem w sezonie, ale także ze względu na warunki. Podobnie jak w pierwszym tygodniu wielkoszlemowej imprezy, pierwszego dnia igrzysk w Paryżu od rana padało. Mecz Świątek z Begu rozgrywany był więc pod zamkniętym dachem, co nieco utrudniło grę tej pierwszej. Zaznaczyła, że nerwowość po jej stronie nie wynikała z wyjątkowości turnieju olimpijskiego.

"Warunki sporo się zmieniły, bo większość treningów rozegrałam, kiedy było gorąco i piłki 'skakały'. W tym spotkaniu zrobiły się trochę ciężkie, czasami mój top spin nie działał tak, jak zazwyczaj. Tak samo było na początku French Open i nie przywiązuję się do tego. Jeśli następnym razem będę grała w takich warunkach postaram się trochę lepiej dostosować i popełniać mniej błędów" - stwierdziła najlepsza obecnie polska tenisistka, która we French Open triumfowała już czterokrotnie, w tym m.in. w tym roku trzeci raz z rzędu.

Podczas krótkiej pomeczowej rozmowy z dziennikarzami, którzy początkowo mogli zadać tylko jedno pytanie, chociaż później liczba wzrosła do czterech, została zapytana także o ślubowanie olimpijskie. Świątek złożyła przysięgę już w Paryżu, podczas zamkniętej dla mediów ceremonii w Domu Polskim kilka dni przed rozpoczęciem imprezy. Był to wyjątek, bowiem pozostali sportowcy ślubowali jeszcze w Warszawie w obecności rodzin i mediów, podobnie jak zawodnicy, którzy uczestniczyli w uroczystości już w stolicy Francji.

"Logistycznie było to łatwiejsze do zrealizowania już w Paryżu, bo przyjechałam dość wcześnie. Z Polskim Komitetem Olimpijskim dużo wcześniej ustaliliśmy, że będę miała ślubowanie na miejscu. Sprzyjało mi to, bo było trochę więcej spokoju i mniej ogólnego chaosu. Mogłam skoncentrować się na przygotowaniach do turnieju" - przyznała raszynianka.

Nie uczestniczyła także w defiladzie sportowców podczas piątkowej ceremonii otwarcia na Sekwanie ze względu na wczesny sobotni mecz. Zdradziła, że nie obejrzała całej uroczystości na żywo, ale nadrobiła rano w sobotę.

"Nie oglądałam całej ceremonii, chciałam się wyspać, a mimo wszystko jak oglądam takie rzeczy, to pojawia się dużo emocji i dumy. Rano trochę nadrobiłam, jestem szczęśliwa, że tenis został doceniony, ponieważ ta dyscyplina na to zasługuje" - podkreśliła Polka, nawiązując do Hiszpana Rafaela Nadala i Amerykanki Sereny Williams, którzy podczas ceremonii nieśli ogień olimpijski.

"Myślę, że Francuzi zrobili wspaniałe show, to była chyba najlepsza ceremonia, jaką widziałam i na pewno na długi czas pozostanie wszystkim w pamięci" - zakończyła Świątek.

Kolejną rywalką Polki będzie Francuzka Diane Parry lub Nadia Podoroska z Argentyny. (PAP)

Z Paryża - Monika Sapela

kno/