Szef BBN: wspólne patrolowanie wód Bałtyku przez kraje regionu kluczowe dla naszego bezpieczeństwa

2024-11-28 10:05 aktualizacja: 2024-11-28, 11:30
Jacek Siewiera. Fot. PAP/Marcin Obara
Jacek Siewiera. Fot. PAP/Marcin Obara
Szef BBN Jacek Siewiera pozytywnie ocenił koncepcję wspólnego z krajami bałtyckimi i nordyckimi patrolowania wód Bałtyku. Morze Bałtyckie to kluczowe wrota do polskiego bezpieczeństwa, m.in. ze względu na to, że dostarczana jest przez nie większość dostaw gazu i paliw płynnych - zaznaczył.

Premier Donald Tusk zaproponował w środę podczas szczytu Nordycko-Bałtyckiej Ósemki (NB8) stworzenie z państwami nordyckimi i bałtyckimi wspólnych misji patrolowania Morza Bałtyckiego, działającej w analogiczny sposób do operacji NATO Baltic Air Policing, czyli misji kontrolowania przestrzeni powietrznej nad krajami bałtyckimi. W skład NB8 wchodzą Szwecja, Norwegia, Dania, Finlandia, Islandia, Litwa, Łotwa oraz Estonia.

Siewiera zaznaczył w czwartek w Radiu Zet, że poza wspólnym patrolowaniem wód Bałtyku powinno być to też wspólne prowadzenie rozpoznania, wspólne studia sowietologiczne i rozumienie sposobu funkcjonowania rosyjskiej armii i floty na Bałtyku.

"Bałtyk jest dla nas od strony technicznej, od strony zasobów, absolutnie kluczowymi wrotami do naszego bezpieczeństwa. 80 proc. gazu dochodzi przez Bałtyk, 90 proc. paliw płynnych przez Bałtyk. Zabezpieczenie infrastruktury, dróg dostępu i sojuszniczej pomocy jest absolutnie kluczowe" - podkreślił szef BBN.

Jego zdaniem sojusz z krajami bałtyckimi i nordyckimi jest bardzo istotnym ruchem na poziomie dyplomatycznym. "To jest wspaniała możliwość zacieśniania więzi między krajami, które mają podobną percepcję. Dobre zrozumienie z państwami skandynawskimi i bałtyckimi daje silniejszy wspólny głos w NATO" - stwierdził.

Pytany czy premier ma w sprawie tej koncepcji poparcie prezydenta, Siewiera odparł, że nie rozmawiał na ten temat z Andrzejem Dudą. "Rozmawialiśmy natomiast na temat bezpieczeństwa Bałtyku. Na polecenie prezydenta dokonywałem rekonesansu na całym wybrzeżu, m.in. w związku z incydentem, który miał miejsce na Bałtyku" - wskazał szef BBN. Na pytanie kto odpowiada za przecięcie kabli telekomunikacyjnych na Bałtyku, odpowiedział, że ten temat był zapewne omawiany podczas szczytu Nordycko-Bałtyckiej Ósemki, w związku z czym większą wiedzę w tej sprawie powinien mieć premier.

17 i 18 listopada uszkodzone zostały dwa podmorskie kable telekomunikacyjne na Morzu Bałtyckim: jeden łączący Litwę ze Szwecją oraz drugi łączący Finlandię z Niemcami. W obu przypadkach doszło do tego w szwedzkiej strefie ekonomicznej. O przerwanie kabli podejrzana jest załoga chińskiego statku Yi Peng 3. Jednostka cumuje obecnie na wodach międzynarodowych w cieśninie Kattegat między Danią i Szwecją, otoczona przez duńskie i szwedzkie okręty. Szwedzkie i niemieckie władze prowadzą negocjacje dotyczące możliwości wejścia na pokład i przesłuchania załogi. Kapitanem statku jest obywatel Chin, a wśród załogi jest Rosjanin.

W środę dziennik "Wall Street Journal" podał, że śledczy, którzy badają sprawę przerwania kabli komunikacyjnych na dnie Bałtyku, przypuszczają, że zatrzymany chiński kontenerowiec celowo przeciął przewody. Według ustaleń "WSJ" śledztwo skupia się na tym, czy kapitan kontenerowca dokonał sabotażu na zlecenie rosyjskich służb.(PAP)

kmz/ mok/kgr/