Sejm podjął we wtorek wieczorem uchwałę w sprawie przywrócenia ładu prawnego oraz bezstronności i rzetelności mediów publicznych oraz PAP. Projekt uchwały wniosła grupa posłów KO, Polski 2050-TD, Lewicy, PSL-TD. W uchwale napisano m.in., że Sejm wzywa Skarb Państwa reprezentowany przez organ właścicielski spółek publicznej radiofonii i telewizji oraz PAP do podjęcia działań naprawczych. Sejm zobowiązał się też do niezwłocznego przystąpienia do prac legislacyjnych zapewniających trwałe przywrócenie stanu zgodnego z konstytucją. W głosowaniu nie wzięło udziału ponad 100 posłów Prawa i Sprawiedliwości, którzy udali się do siedziby TVP na Woronicza 17. Politycy PiS, jak zapowiedział lider formacji Jarosław Kaczyński, mają pełnić tam dyżury po 10 osób.
Mastalerek zapytany dzisiaj w Radiowej Jedynce, jak prezydent Andrzej Duda ocenia to, co dzieje się wokół mediów, odparł: „Prezydent od razu zareagował, gdy pojawiła się ta uchwała, ponieważ nie ma ona żadnych skutków prawnych”.
Jak dodał, Andrzej Duda w liście do marszałka Sejmu Szymona Hołowni przypomniał, że jeżeli nowa większość parlamentarna chce zmian w mediach publicznych, to musi zrobić je zgodnie z prawe.
„Nie kwestionując prawa do wprowadzania zmian przez większość parlamentarną, należy podkreślić, że cel polityczny nie może stanowić usprawiedliwienia dla łamania czy obchodzenia konstytucyjnych i ustawowych uregulowań” – napisał do marszałka prezydent.
Mastalerek wskazał, że rządzący mogą albo zmienić ustawę, albo czekać na koniec kadencji Rady Mediów Narodowych.
„Pan premier Donald Tusk w Pałacu Prezydenckim, kiedy odbierał zaprzysiężenie z rąk prezydenta Dudy zapewniał, że znakiem firmowym jego rządu będzie przestrzeganie konstytucji i przestrzeganie ustaw. Niestety widać przy mediach publicznych, że zakusy są po prostu inne” – powiedział.
Pytany, jak prezydent by zareagował, gdyby ludzie nowej ekipy rządowej weszli do mediów publicznych, Mastalerek wskazał, że „prezydent nie ma pod sobą policji, ani żadnych służb i nie może zareagować".
"To raczej rząd może zareagować i to chyba w drugą stronę. Widzieliśmy, jak to wyglądało w latach 2007-2015, pamiętamy redakcję 'Wprost', gdzie służby, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego wchodziły do redakcji wyrywały dziennikarzom laptopy. Więc to nie jest kwestia wyobraźni. Prezydent będzie reagował na gruncie konstytucji i prawa” – zaznaczył Mastalerek.
Jak dodał, uchwała Sejmu jest deklaratywna, nie ma żadnych skutków.
„Rozumiem, że ona raczej zapowiada to, co może się wydarzyć i co rząd premiera Tuska może próbować zrobić” – stwierdził Mastalerek. Pytanie jest, czy rząd już dzisiaj wie, co chce zrobić. Pojawia się nerwowość. Myśleli, że w pierwszym dniu po tym, jak będzie nowy rząd, przejmą telewizję. Nie udało im się. I dla demokracji dobrze, że się nie udało, dlatego, że demokracja jest silniejsza, jeżeli patrzy się rządowi na ręce” – dodał szef gabinetu prezydenta.
„Opowiadanie, że w latach 2007-2015 były bezstronne, rzetelne media, a teraz nagle przestały być to są po prostu bajki” - podkreślił.
Pytany o zapowiedź, że politycy PiS będą dyżurować w TVP, Mastalerek odparł, że nie jest od tego, by oceniać parlamentarzystów.
„Mają do tego prawo i pamiętając, co wydarzyło się w redakcji +Wprost+ po aferze taśmowej, rozumiem ich. Natomiast prezydent ma swoją agendę, prezydent będzie czuwał nad przestrzeganiem konstytucji” – zaznaczył.
Na pytanie, czy obecna koalicja rządowa próbowała dogadywać się z panem prezydentem, kontaktować, negocjować ws. mediów, Mastalerek przekazał, że nie było takich prób.
„Myślę, że oni myślą o przejęciu tych mediów, z nikim nie zamierzają rozmawiać” – ocenił Mastalerek. (PAP)
Autor: Katarzyna Lechowicz-Dyl
jc/