"Otwarcie cypryjskich lotnisk i baz dla izraelskiego wroga, aby obrać za cel Liban, oznaczałoby, że rząd cypryjski jest stroną w wojnie” – powiedział Nasrallah w transmitowanym na żywo telewizyjnym przemówieniu.
Przywódca Hezbollahu zagroził też, że jeśli Izrael rozpocznie "wojnę totalną" przeciwko niemu, państwo żydowskie będzie musiało przygotować się na ataki z lądu, powietrza i morza, a "sytuacja na Morzu Śródziemnym ulegnie całkowitej zmianie." Podkreślił, że jego organizacja będzie walczyć "bez zasad" i "bez ograniczeń" oraz że w Izraelu nigdzie nie będzie można schronić się przed atakami Hezbollahu.
"Wróg dobrze wie, że przygotowaliśmy się na najgorsze...i że żadne miejsce nie będzie oszczędzone przez nasze rakiety. Wróg naprawdę boi się, że ruch oporu wkroczy do Galilei w północnym Izraelu" – mówił szef Hezbollahu i dodał, że jest to "możliwość (...) w kontekście wojny, która mogłaby zostać narzucona Libanowi".
"Będziemy nadal wspierać Strefę Gazę i jesteśmy gotowi na wszystko. Nie boimy się. Nasze żądanie jest jasne: całkowite i trwałe zawieszenie broni w Strefie Gazy" – powiedział Nasrallah w przemówieniu podczas ceremonii upamiętniającej jednego z dowódców Hezbollahu, Taleba Abdullaha, który zginął w zeszłym tygodniu w izraelskim nalocie w południowym Libanie.
Nasrallah dodał, że jego organizacja prowadzi obecnie "największą bitwę od 1948 roku", kiedy powstało państwo izraelskie. (PAP)
gn/