Władysław Kosiniak-Kamysz pytany był, czy przywrócono do służby, trzech żołnierzy zatrzymanych przez Żandarmerię Wojskową, po tym jak na przełomie marca i kwietnia przy granicy polsko-białoruskiej w okolicach Dubicz Cerkiewnych (Podlaskie), oddali strzały ostrzegawcze w kierunku migrantów próbujących siłowo sforsować granicę. Szef MON pytany był też czy, cofnięto im obniżenie pensji oraz czy złamali oni prawo.
Szef MON odpowiedział, że "to rozstrzygają, ci którzy są do tego powołani, a nie politycy". "Politycy rozstrzygający kwestię winy w jakiejkolwiek sprawie przekraczają swoje uprawnienia, bo do tego jest powołany wymiar sprawiedliwości. Jest rozdział władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej" - mówił.
Pytany, czy widział nagrania z tego zdarzenia potwierdził. Mówił też, że "stoi za żołnierzami i wierzy, że zawsze postępują najlepiej, jak potrafią". "Wierzę też w tych, którzy podejmują decyzję o weryfikacji tego, bo Polska musi postępować zgodnie z pewnymi zasadami, ci którzy pełnią określone funkcję muszą postępować zgodnie z zasadami" - mówił. "Wierzę w żołnierzy, wierzę w to, że wyciągamy wnioski z takich sytuacji i może jest potrzebne więcej wrażliwości w momencie, kiedy podejmowana była decyzja o zatrzymaniu, którą podejmuje patrol żandarmerii" - ocenił. Jego zdaniem, "postępowanie było zgodne z przepisami prawa, ale nie zawsze przepisy oddają ducha tego, co trzeba w takiej sytuacji zrobić".
Pytany, czy będą wnioski personalne, co do funkcjonariuszy Żandarmerii Wojskowej odpowiedział, że "pewna reorganizacja struktury następuje, ale nie po tym zdarzeniu, tylko dużo wcześniej". Na pytanie, czy odwoła kogoś odparł, że "na wielu stanowiskach dochodzi do zmian, ale nie wiązałbym ich tylko i wyłącznie z jednym zdarzeniem". "Każda administracja ma prawo kreować politykę kadrową w taki sposób, jak uważa za najbardziej efektywny" - dodał.
Szef MON na początku programu zwracał też uwagę, że sytuacja na granicy z Białorusią jest bardzo trudna. "To sytuacja ataku na polską granicę" - ocenił. Zaapelował też do aktywistów, żeby zastanawiali się zawsze nad tym, co robią. Dodał, że rozumie chęć pomocy drugiemu człowiekowi, ale - wskazywanie miejsca, gdzie nie ma polskich żołnierzy, czy udzielanie wskazówek, gdzie łatwiej będzie (przejść-PAP) - proszę o zawrócenie z tej drogi" - powiedział. Poinformował, że takie przypadki są teraz weryfikowane przez służby. "Oddzielmy pomoc humanitarną w pomocy w przekraczaniu granicy. Proszę tych, którzy mają dobre intencje, aby nie działali na rzecz ułatwianiu ataku na polskich żołnierzy czy funkcjonariuszy.
RMF FM poinformowało w środę, że "prokuratura uchyliła część środków zapobiegawczych wobec żołnierzy zatrzymanych za złamanie procedur posługiwania się bronią na granicy z Białorusią". "Prokuratura uznała, że podejrzani nie muszą być już zawieszeni w czynnościach służbowych. Nie ma też już mowy o obniżeniu ich uposażenia do 50 procent. Według prokuratury nie ma już potrzeby stosowania tych środków, bo zebrano wystarczający materiał dowodowy. Utrzymany został nadzór przełożonego nad oboma żołnierzami. (...) Śledczy zapewniają, że podtrzymują zarzuty postawione wojskowym" - podał portal.(PAP)
Autor: Olga Łozińska
gn/