W poniedziałek w rozmowie z TVP Info Sikorski został zapytany o kwestię zbliżających się wyborów prezydenckich w USA i kandydaturę Donalda Trumpa, o to, że jego stosunek do współpracy transatlantyckiej i NATO pozostaje niejednoznaczny. W sobotę Trump w wyniku zamachu został lekko raniony podczas wiecu wyborczego w Pensylwanii; w wyniku ataku zginęła jedna osoba.
Według Sikorskiego nie sposób ocenić, w jaki sposób zamach wpłynie na wynik wyborów. Podkreślił, że polskie władze nie ingerują w wewnętrzne sprawy USA, powinny natomiast utrzymywać kontakty z oboma najważniejszymi środowiskami politycznymi w USA. "Spotykamy się i z obecną administracją, jak i alternatywną administracją. Podczas każdej podróży pilnuję tego, żeby z ludźmi Trumpa też się spotykać, tym razem (podczas wizyty Sikorskiego w USA w zeszłym tygodniu - PAP) też tak było" - podkreślił.
"Nie wolno mi dać wrażenia, że komuś sprzyjam. Nie będziemy popełniać błędu poprzedniego polskiego rządu, który wszystkie żetony postawił na Trumpa, który przegrał (w 2020 roku - przyp. PAP)" - zaznaczył szef MSZ.
"Zanim jeszcze Donaldowi Trumpowi tak wzrosła popularność, zachęcałem naszego prezydenta (Andrzeja Dudę - przyp. PAP) do tej kolacji na Manhattanie (chodzi o kwietniowe spotkanie Dudy z Trumpem w Trump Tower na Manhattanie - przyp. PAP), bo uważam, że Polska musi mieć polisę ubezpieczeniową, że trzeba grać na dwóch fortepianach, a nie wszystko stawiać na jedną kartę. W tym sensie jesteśmy dość dobrze zabezpieczeni" - ocenił szef MSZ.
Zdaniem Sikorskiego "ekipa Trumpa w ogóle lubi Polskę". "Dlatego, że postrzega Polskę jako kraj tradycyjny, kraj kiedyś antykomunistyczny i kraj, który poważnie traktuje swoje zobowiązanie wobec Sojuszu, swoje wydatki na obronność" - wskazywał polityk.
Sikorski odniósł się też do podejścia Donalda Trumpa i jego środowiska do rosyjskiej inwazji na Ukrainę i możliwych metod zakończenia wojny. "Niektórzy z jego ludzi rozumieją, że to nie Ukrainę trzeba zmusić do zawarcia pokoju, tylko Putina - że być może sposobem na zakończenie tej wojny jest zagrożenie Putinowi eskalacją pomocy dla Ukrainy. Gdyby wygrała ta szkoła, to wtedy mielibyśmy być może szanse na zakończenie tej wojny" - ocenił. Dodał, że "Trump lubi być zwycięzcą", a "kapitulacja przed Putinem" na pewno zwycięstwem by nie była.
Trump, który na rozpoczynającej się w poniedziałek konwencji w Milwaukee formalnie zostanie wybrany na kandydata Republikanów, zmierzy się w listopadowych wyborach prezydenckich w USA z urzędującym prezydentem, ubiegającym się o reelekcję z ramienia Partii Republikańskiej Joe Bidenem. (PAP)
kno/