"Musimy wysłać Iranowi jak najwyraźniejszy sygnał, że to, co robi za pośrednictwem swoich popleczników, jest nie do przyjęcia. Spotkałem się z irańskim ministrem spraw zagranicznych i odbyłem bardzo mocną rozmowę, podczas której powiedziałem, że ci poplecznicy są waszymi poplecznikami i nie możecie zrzec się odpowiedzialności za nich. Oczywiście możecie twierdzić, że mają pewną niezależność, ale to wy ich stworzyliście, wspieraliście, finansowaliście, dostarczaliście im broń i ostatecznie to wy będziecie odpowiadać za to, co robią" - powiedział Cameron.
Szef brytyjskiej dyplomacji, odnosząc się do przeprowadzonych w piątek przez wojska USA ataków na pozycje wspieranych przez Iran ugrupowań w Syrii i Iraku, co było odpowiedzią na zabicie trzech amerykańskich żołnierzy, powiedział, że "zupełnie rozumie" pragnienie USA, by zareagować na to zdarzenie.
W nocy z soboty na niedzielę USA i Wielka Brytania po raz kolejny przeprowadziły nalot na pozycje wspieranych przez Iran jemeńskich rebeliantów Huti. Zaatakowane zostało 36 celów w Huti w 13 lokalizacjach. Był to trzeci nalot, w którym oprócz samolotów amerykańskich brały udział także brytyjskie myśliwce. Minister obrony Shapps podkreślił w niedzielę, że atak nie był eskalacją konfliktu.
"Ataki Huti na statki handlowe i okręty na Morzu Czerwonym są nielegalne i niedopuszczalne, a naszym obowiązkiem jest ochrona niewinnych istnień ludzkich i zachowanie swobody żeglugi. Dlatego też Królewskie Siły Powietrzne zaangażowały się w trzecią falę proporcjonalnych i ukierunkowanych ataków na cele wojskowe Huti w Jemenie. Działaliśmy wraz z naszymi sojusznikami z USA, przy wsparciu wielu międzynarodowych partnerów, w samoobronie i zgodnie z prawem międzynarodowym" - wyjaśnił Shapps.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
pp/