Szef organizacji Code for Africa: Rosja wywiera wpływy w Afryce przez rozrywkę i Cerkiew, korzysta z medialnej infrastruktury Chin

2023-12-20 07:40 aktualizacja: 2023-12-20, 12:51
Władimir Putin. Fot. PAP/EPA/	MIKHAEL KLIMENTYEV/SPUTNIK/KREMLIN POOL
Władimir Putin. Fot. PAP/EPA/ MIKHAEL KLIMENTYEV/SPUTNIK/KREMLIN POOL
Rosja wywiera wpływy w Afryce przez rozrywkę - np. filmy akcji i kreskówki - i rosyjską Cerkiew prawosławną - mówi PAP Justin Arenstein, szef organizacji Code for Africa. Moskwa nie inwestuje w te działania dużych pieniędzy, ale korzysta z medialnej infrastruktury Chin.

W Afryce poszczególne elementy kampanii dezinformacyjnych i propagandowych różnią się w zależności od kraju, ale wykazaliśmy sześć narracji, podstawowych idei, które są wykorzystywane w charakterze broni, w prawie każdym państwie afrykańskim - podkreślił rozmówca PAP.

Do osiągnięcia swoich celów propagandyści - "cyfrowi najemnicy" - wykorzystują obecne w społeczeństwach urazy - wskazał Arenstein i zaznaczył, że wśród mieszkańców Afryki wciąż obecna jest podejrzliwość i złość wobec Europy i Ameryki Północnej za kolonializm, kradzież zasobów.

"I kraje takie jak Rosja i Chiny bardzo sprytnie wykorzystały to w charakterze broni i zaatakowały nią Zachód" - ocenił Arenstein.

Kolejna narracja rozpowszechniana w prawie wszystkich krajach afrykańskich zawiera hasła o słabości, dekadencji i zdemoralizowaniu Zachodu i konieczności patrzenia na silniejsze kraje, takie jak Rosja i Chiny, które są bardziej "moralne": np. nie pozwalają na LGBTQ i mają wyraźną wizję ról płciowych - kontynuował ekspert.

Wykorzystywany jest też temat wojny na Ukrainie, rosnących cen życia i kosztów ekonomicznych ponoszonych prze Afrykę. Te wątki Rosja również instrumentalizuje przeciwko Zachodowi - wskazał Arenstein.

Ekspert zaznaczył, że w Afryce ZSRR i jego liderzy postrzegani są jako wyzwoliciele, cieszą się popularnością, ludzie podziwiają ich, a Rosja wykorzystuje to "dziedzictwo".

Treści propagandowe przekazywane są na różne sposoby: przez kreskówki, krótkie animacje skierowane do ludzi młodych, filmy akcji - w których bojownicy najemniczej rosyjskiej tzw. Grupy Wagnera są przedstawiani jako bohaterzy, a Francuzi to źli despoci czy nawet zombie. Filmy te są dobrze zrobione i można je oglądać online - zauważył szef organizacji.

Oprócz sfery rozrywkowej w charakterze broni wykorzystywana jest też religia. Rosyjska Cerkiew Prawosławna nie była obecna w Afryce jeszcze przed kilkoma laty, natomiast jest zarejestrowana w 19 krajach afrykańskich - przekazał Arenstein.

Pod koniec lipca rosyjska agencja Interfax informowała, że zwierzchnik Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, patriarcha moskiewski i całej Rusi Cyryl powiedział, iż od grudnia 2021 roku Rosyjska Cerkiew Prawosławna otworzyła ponad 200 parafii w 25 krajach Afryki.

Arenstein zaznaczył, że Rosja i Chiny różnią się pod względem otwierania własnych mediów w Afryce. Pekin inwestuje w infrastrukturę i kupuje media, zaś Moskwa nie wydaje na ten cel zbyt dużo pieniędzy w Afryce.

Rosja w większej mierze proponuje umowy o darmowym wykorzystywaniu materiałów takich mediów jak Sputnik czy RT. Oferuje też wsparcie techniczne, rekrutuje influencerów, ale nie kupuje całych mediów. Są dwa wyjątki: w Republice Środkowoafrykańskiej - gdzie media zakupiła tzw. Grupa Wagnera i jej były szef Jewgienij Prigożyn - i np. w Togo, gdzie z kolei działa fabryka trolli.

Więc, podsumowując, Rosja nie prowadzi znacznych inwestycji w mediach w Afryce, jednak można powiedzieć, że "wskoczyła na barana" Chinom i korzysta z ich inwestycji w telewizję satelitarną - dodał Arenstein. Dla przykładu rosyjska telewizja RT może być wciąż oglądana w krajach Afryki w chińskiej telewizji satelitarnej.

Code for Africa to organizacja non-profit, broniąca praw człowieka, która prowadzi ośrodki analityczne w 26 krajach afrykańskich. Wspiera działania dziennikarzy śledczych i NGO broniących praw człowieka.

Organizacja zajmuje się m.in. identyfikacją wojen informacyjnych wymierzonych w społeczeństwa afrykańskie przez ekstremistów, dżihadystów, rebeliantów oraz bada kampanie państwowe, mające na celu "wykolejenie" demokracji. Przekazujemy ten materiał dowodowy mediom i organizacjom pozarządowym oraz informujemy wybranych przedstawicieli władz - powiedział Arenstein.

Z Rygi Natalia Dziurdzińska (PAP)

jc/