Po „Wielkiej wodzie”, Netflix realizuje kolejny serial katastroficzny w Polsce, o jeszcze większej skali produkcji. I tym razem za projektem stoją reżyser Jan Holoubek, scenarzysta Kasper Bajon i producentka Anna Kępińska.
Twórcy serialu „Heweliusz” spędzą na planie 106 dni zdjęciowych. Zdjęcia, które rozpoczęła się na początku bieżącego roku, realizowane są m.in. na promie w porcie w Świnoujściu oraz na Morzu Bałtyckim, często w trudnych zimowych warunkach. Natomiast wodne sceny kaskaderskie zostaną nakręcone w Brukseli, w nowoczesnej hali filmowej ze specjalnie przygotowanym do takich zdjęć basenem. Jak podaje Netflix, w serialu znajdzie się ponad 130 scen katastroficznych. Na ekranie zobaczymy ponad 120 postaci i aż 3000 statystów. Ekipa pracująca nad serialem liczy ponad 140 osób. Ich wysiłek złoży się na pięcioodcinkowy serial fabularyzowany.
„'Heweliusz' to nie tylko serial o katastrofie, ale też o żałobie, stracie i walce z dysfunkcyjnym państwem o dobre imię i godność tych, którzy zginęli. Mamy nadzieję, że oprócz skali oraz rozmachu produkcji, widzów zachwyci i poruszy olbrzymi potencjał dramaturgiczny i emocjonalny tej historii. Tym samym mamy także świadomość odpowiedzialności, jaka na nas spoczywa, dlatego naszym zadaniem jest przede wszystkim oddać sprawiedliwość wszystkim tym, których dotknęła ta tragedia” - opowiada reżyser Jan Holoubek, który ma swoim dorobku takie filmy jak „25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy”, „Doppelganger. Sobowtór” oraz seriale „Rojst”, „Rojst’97” i „Wielka woda”. Pod koniec lutego na platformę Netflix wchodzi trzecia część trylogii „Rojst” – „Rojst. Millenium”.
Prom MF Jan Heweliusz zatonął podczas rejsu ze Świnoujścia do Ystad, na skutek bardzo silnego sztormu o sile 12 stopni w skali Beauforta. W katastrofie zginęło 55 osób – 20 marynarzy i 35 pasażerów. Udało się uratować 9 marynarzy. Ciał 10 ofiar do dziś nie odnaleziono.
Serial „Heweliusz” pojawi się na popularniej platformie streamingowej w roku 2025. (PAP Life)
kh/