„Aktualnie następuje globalne odejście od konwencjonalnych metod badań przesiewowych w kierunku raka szyjki macicy, takich jak cytologia, na rzecz testów na obecność wirusa HPV, ponieważ te drugie mają większą czułość w wykrywaniu zmian przedrakowych – wyjaśnia autorka badania (http://dx.doi.org/10.1158/1055-9965.EPI-23-1587) dr Anna Gottschlich z Wayne State School of Medicine.
"Niektórzy obawiają się, że wydłużenie odstępów między kolejnymi badaniami może zwiększać ryzyko rozwoju raka szyjki, ale nasze odkrycia pokazują, że pięcioletni odstęp w przypadku testów w kierunku HPV i tak jest bezpieczniejszy niż trzyletni odstęp w przypadku badań cytologicznych” – dodaje.
Choć w Polsce oficjalne zalecenia związane z profilaktyką raka szyjki macicy nadal obejmują głównie wykonywaną co trzy lata cytologię, to np. w USA w ciągu ostatnich dwudziestu lat coraz bardziej odchodzi się od tej metody na rzecz badań przesiewowych na obecność wirusa brodawczaka ludzkiego (HPV), będącego główną przyczyną rozwoju tego nowotworu.
Dzięki wspomnianym testom oraz szczepionkom przeciwko HPV rakowi szyjki macicy można w dużym stopniu zapobiegać lub/i wykrywać go na bardzo wczesnym etapie. Z tego powodu Światowa Organizacja Zdrowia zakłada, że do 2030 r. nowotwór ten można by całkowicie wyeliminować z populacji.
Eliminacja oznacza w tym przypadku zmniejszenie liczby nowych zachorowań do 4 (lub mniej) na 100 tys. osób rocznie. I choć w wielu krajach o wysokich dochodach, w których przed laty ustanowiono programy badań przesiewowych na podstawie cytologii, doszło już do takiego zmniejszenia zachorowalności, to w niektórych regionach świata wskaźniki te nadal przekraczają docelowy próg określony przez WHO.
Jak piszą autorzy publikacji, w miarę jak coraz więcej rządów wdraża programy badań przesiewowych w kierunku HPV w celu przyspieszenia eliminacji raka szyjki macicy, zaczynają pojawiać się pytania o optymalny odstęp między kolejnymi testami. Dlatego dr Gottschlich i jej współpracownicy postanowili ocenić długoterminowe ryzyko raka szyjki i stanu przedrakowego u kobiet, u których poprzedni test w kierunku HPV wyszedł negatywny oraz u tych, u których ujemny wynik dało przesiewowe badanie cytologiczne.
Przeanalizowali dane zebrane od 1,5 mln kobiet. Część z nich miała jeden negatywny wynik badania przesiewowego w kierunku HPV; druga część – dwa kolejne negatywne badania przesiewowe w kierunku HPV w odstępie czterech lat, trzecia część – jeden negatywny wynik badania cytologicznego; czwarta – dwa kolejne badania przesiewowe z negatywną cytologią w odstępie dwóch do trzech lat.
Okazało się, że ryzyko raka szyjki macicy po ośmiu latach od jednego lub dwóch negatywnych testów na HPV było podobne (a nawet nieco mniejsze) do ryzyka po trzech latach od jednego lub dwóch negatywnych badań cytologicznych.
Jeśli chodzi o wykrywalność stanu przedrakowego, to również była ona niższa u pań po ujemnych badaniach przesiewowych w kierunku HPV niż u tych po prawidłowych badaniach cytologicznych.
„Badania przesiewowe w kierunku HPV są skuteczniejsze niż cytologia, bo wcześniej wykrywają więcej zmian przednowotworowych, które można odpowiednio szybko zacząć leczyć – podkreśla dr Gottschlich. – Zaobserwowaliśmy, że w badanej przez nas populacji nawet te osoby, które miały tylko jeden negatywny wynik testu na HPV, były obarczone bardzo niskim ryzykiem rozwoju stanu przedrakowego szyjki macicy jeszcze przez wiele lat”.
Badaczka twierdzi, że wyniki te powinny pomóc w zaktualizowaniu wytycznych dotyczących badań przesiewowych w kierunku raka szyjki macicy, choć każdy kraj musi określić własne zalecenia, wziąwszy pod uwagę swoją populację, aktualne wskaźniki zachorowalności i zasoby.
„Liderzy polityczni muszą wziąć pod uwagę szeroki wachlarz czynników podczas podejmowania decyzji, czy i jak przedłożyć badania przesiewowe w kierunku HPV nad cytologię – uważa specjalistka. – (…) Ważne jest m.in. wzięcie pod uwagę potencjalnych strat w badaniach kontrolnych, które wiążą się z długimi przerwami między badaniami przesiewowymi”.
Jednocześnie, jej zdaniem, dłuższe odstępy między testami mogłyby pozwolić na dotarcie do tych grup społeczeństwa, które obecnie pozostają niedostatecznie przebadane. „Poza tym same badania przesiewowe nie wystarczą, aby wyeliminować raka szyjki macicy. Musimy zapewnić kobietom, u których wyniki badań przesiewowych są nieprawidłowe, dostęp do dalszej diagnostyki i leczenia, jeśli to konieczne” – zaznacza dr Gottschlich. (PAP)
Katarzyna Czechowicz
kno/