W małym państwie, w którym 98 procent ludności stanowią katolicy, panuje ogromna radość z przyjazdu papieża. Franciszek odwiedza Dili 35 lat po historycznej wizycie świętego Jana Pawła II. Timor Wschodni był wówczas okupowany przez Indonezję.
Na stołecznym lotnisku papieża powitał prezydent Jose Ramos-Horta, laureat Pokojowej Nagrody Nobla w 1996 roku, którą otrzymał wraz z biskupem Carlosem Filipe Ximenesem Belo.
W przemówieniu wygłoszonym w Pałacu Prezydenckim do władz i przedstawicieli społeczeństwa papież oświadczył: „Tutaj, Azja i Oceania stykają się ze sobą i w pewnym sensie spotykają się z Europą, odległą geograficznie, a jednak bliską ze względu na rolę, jaką odegrała na tych szerokościach geograficznych w ciągu ostatnich pięciu wieków”.
Przypomniał, że z Portugalii przybyli tu w XVI wieku pierwsi misjonarze, dominikanie, przynosząc katolicyzm i język portugalski.
„Chrześcijaństwo, które narodziło się w Azji, dotarło na te krańce kontynentu za pośrednictwem misjonarzy europejskich, świadcząc o swoim uniwersalnym powołaniu i zdolności zharmonizowania się z najróżniejszymi kulturami, które spotkając się z Ewangelią, odnajdują nową, wyższą i głębszą syntezę” - dodał.
Papież przywołał dramatyczną historię Timoru Wschodniego. „Ta ziemia, przyozdobiona górami, lasami i równinami, otoczona lśniącym morzem, bogata w owoce oraz cenne i pachnące drewno, ziemia, która wzbudza w duszy uczucie pokoju i radości, przeszła w niedawnej przeszłości bolesną fazę” - powiedział.
„Doświadczyła wstrząsu i przemocy, które często pojawiają się, gdy naród dochodzi do pełnej niepodległości, a jego dążenie do samodzielności jest negowane lub udaremniane” - dodał. Tak Franciszek nawiązał do indonezyjskiej okupacji i prześladowań wobec Timorczyków.
Franciszek oświadczył, że od 1975 do 2002 roku, czyli od ogłoszenia niepodległości Timoru Wschodniego do jej ostatecznego przywrócenia, kraj ten „przeżywał lata udręki i największej próby”.
„Kraj ten potrafił jednak odrodzić się, odnajdując drogę pokoju i otwierając się na nowy etap, który chce być fazą rozwoju, poprawy warunków życia i umocnienia na wszystkich poziomach nieskażonej wspaniałości tego terytorium oraz jego zasobów naturalnych i ludzkich” - mówił papież.
Jak zaznaczył, Timorczycy zachowali nadzieję „nawet w udręczeniu”.
„Niech Bóg sprawi, aby również w innych sytuacjach konfliktowych, w różnych częściach świata, zwyciężyło pragnienie pokoju oczyszczenia pamięci, by zasklepić rany i zastąpić nienawiść pojednaniem, a konflikt współpracą” - zaapelował. Papież przypomniał również wizytę św. Jana Pawła II w tym kraju w 1989 roku.
Wymienił następnie „plagi społeczne”: „nadmierne spożywanie alkoholu przez ludzi młodych i tworzenie przez nich gangów, które, wzmocnione znajomością sztuk walki, zamiast wykorzystywać ją w służbie bezbronnym, wykorzystują ją jako okazję do popisywania się ulotną i szkodliwą siłą przemocy”.
„I nie zapominajmy o wielu dzieciach i nastolatkach, których godność została znieważona: wszyscy jesteśmy wezwani do odpowiedzialnego działania, aby zapobiec wszelkim nadużyciom i zapewnić spokojny rozwój naszych dziewcząt i chłopców” - powiedział papież w kraju, którym kilka lat temu wstrząsnął skandal seksualny.
Bohater narodowy, laureat Pokojowej Nagrody Nobla biskup Carlos Filipe Ximenes Belo, były zwierzchnik Kościoła katolickiego w Timorze Wschodnim, został oskarżony o gwałty i wielokrotne wykorzystywanie nastoletnich chłopców, gdy był księdzem. W 2020 roku został potajemnie ukarany przez Watykan i przebywa w klasztorze w Portugalii.
Przed Pałacem Prezydenckim zgromadziły się tysiące wiwatujących ludzi, wśród nich bardzo wiele młodzieży i dzieci. Timorczycy płakali na widok papieża. Wcześniej tłumy witały go na trasie przejazdu z lotniska.
W całym Dili panuje świąteczny, radosny nastrój.
Franciszek pozostanie w Timorze Wschodnim do środy.
Z Dili Sylwia Wysocka (PAP)
sw/ akl/gn/