„Chcieliśmy wejść w mecz agresywnie, od samego początku narzucić swój rytm. Tymczasem wyglądało to totalnie w drugą stronę. Drużyna z Włoch wygrała zasłużenie. Drugi raz z rzędu przegraliśmy w finale LM. To boli, ale taki jest sport” – dodał.
Tydzień wcześniej cieszył się wraz kolegami z zespołu z obrony mistrzostwa Polski.
„Dziś to jest już historia. Przegraliśmy finał LM. Miało być trochę inaczej, przyjechały rodziny i kibice, dziękujemy im za to. Możemy tylko przeprosić, bo nie tak sobie wyobrażaliśmy ten wieczór. Chcieliśmy świętować zwycięstwo, a będzie jedynie smutna kolacja” – stwierdził.
Żegnający się z Jastrzębskim Węglem po pięciu latach Jurij Gladyr przyznał, że drużyna wyglądała na sparaliżowaną.
„Myśleliśmy, że doświadczenie z ubiegłego roku nam pomoże, ale od pierwszej piłki było widać, że jesteśmy bardzo mocno spięci. Nie graliśmy nawet w 50 procentach naszej siatkówki. Rywal niczego specjalnego nie pokazał, to my zagraliśmy na tyle słabo, że Itasowi wystarczyły trzy sety do wygrania meczu” – powiedział środkowy bloku.
Libero Jakub Popiwczak podkreślił, że jastrzębianie byli przez sporą część spotkania blisko rywali.
„Mieliśmy szanse, choć nasza gra nie wyglądała może perfekcyjnie. Wynik był na równi i nagle w każdym secie przychodziły dwie minuty nieuwagi, seria rywali, minus cztery punkty i już się nie dało odwrócić losów na swoją korzyść. Nie wiem, czego nam zabrakło. Były chwile zwątpienia. Rywale grali świetnie w bloku i obronie, wypunktowali nasze słabości” – skomentował.
Zdaniem Rafała Szymury ekipa z Trydentu postawiła w niedzielę trudne warunki.
„My nie graliśmy tak, jak w półfinale i finale PlusLigi. Trudno powiedzieć, dlaczego. Może było dużo stresu, a może - trochę rozluźnienia. Jesteśmy drugi raz wicemistrzami Europy. Za kilka dni będziemy się cieszyć, ale dziś jest smutno” – stwierdził przyjmujący.
Kapitan mistrza Polski Benjamin Toniutti ze smutkiem przyznał, że w niedzielę wygrał zespół lepszy.
„Przykro mi to mówić, ale to prawda. Rywale grali lepiej od nas i wygrali zasłużenie. My mieliśmy dobre momenty, jednak nie potrafiliśmy dłużej utrzymać takiego poziomu. Przeciwnicy wywierali na nas presję. Dziś przeżywamy trudne chwile, jesteśmy smutni i rozczarowani” – ocenił rozgrywający reprezentacji Francji
Autor: Piotr Girczys (PAP)
kgr/