Niewiadoma objęła prowadzenie w czwartek, odbierając żółtą koszulkę triumfatorce ubiegłorocznego Tour de France Holenderce Demi Vollering, która leżała w kraksie 6 km przed metą w Amneville i poobijana straciła blisko dwie minuty.
Polka obroniła pozycję liderki na dwóch następnych odcinkach, finiszując w piątek w Morteau na szóstej pozycji, a w sobotę w Le Grand-Bornand na czwartej.
Niewiadoma nie ukrywa, że to właśnie Vollering jest jej najgroźniejszą rywalką. "Jestem w dobrej formie, ale wiem, że minuta i dziewiętnaście sekund w górach to niewiele" - mówiła w piątek. Różnica czasowa, jaką wymieniła, to przewaga nad Vollering. W sobotę Holenderka odrobiła do niej cztery sekundy, zdobywając bonifikatę za trzecie miejsce, ale Niewiadoma finiszowała tuż za nią.
"Nie skupiam się na Demi, tylko na sobie. Muszę odpocząć i zregenerować się, żeby być gotową na jutro, bo etap zapowiada się straszliwie" - powiedziała Niewiadoma w Le Grand-Bornand.
Dwie wielkie faworytki Tour de France nie będą mogły skupić się tylko na sobie, bo są też inne pretendentki do podium. Młoda Holenderka Puck Pieterse (Fenix-Deceunick) traci do Polki 27 sekund, a Francuzka Cedrine Kerbaol (Ceratizit-WNT) - 37. Gospodarze liczą też na Juliette Labous i Evitę Muzic.
Etap zapowiada się niezwykle ciekawie. Zawodniczki wystartują z Le Grand-Bornand i pojadą przez przełęcz Glandon do stacji narciarskiej Alpe d'Huez. Przewyższenie 3748 metrów jest jednym z najwyższych w historii kolarstwa kobiet. 14-kilometrowa wspinaczka do mety, ze słynnymi 21 zakrętami, będzie miejscem decydującej rozgrywki.
Czy przewaga minuty i 15 sekund nad Vollering będzie wystarczająca? Francuska agencja prasowa AFP przypomniała, że w ubiegłorocznym Tour de France Vollering zapewniła sobie zwycięstwo na przedostatnim etapie, kończącym się na przełęczy Tourmalet w Pirenejach, gdzie wyprzedziła Niewiadomą o blisko dwie minuty. Polka ukończyła tamtą "Wielką Pętlę" na trzecim stopniu podium, powtarzając sukces z 2022 roku. (PAP)
kgr/