Trybunał Stanu - sto lat historii, dwóch skazanych

2024-03-25 12:23 aktualizacja: 2024-03-26, 14:51
Logo Sądu Najwyższego z siedziba w Warszawie, fot. PAP/Leszek Szymański
Logo Sądu Najwyższego z siedziba w Warszawie, fot. PAP/Leszek Szymański
Wniosek o postawienie przed Trybunałem Stanu prezesa NBP Adama Glapińskiego jest pierwszym z serii takich wniosków zapowiedzianych przez obecnie rządzącą koalicję wobec poprzedników z rządów Zjednoczonej Prawicy. Dotychczas jednak, choć TS istniał już w II RP, organ ten skazał tylko dwie osoby.

Wniosek o postawienie prezesa NBP przed TS zapowiedział w ubiegły wtorek premier Donald Tusk. Wniosek ma zostać złożony w najbliższych dniach. Postawienie Adama Glapińskiego przed TS było jednym z elementów "100 konkretów na 100 dni" ogłoszonych przez KO przed wyborami parlamentarnymi. Większość rządząca zarzuca prezesowi banku centralnego m.in. zaangażowanie w działalność polityczną przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi, a także wprowadzenie w błąd co do wyników finansowych NBP za 2023 r.

Według obecnych uregulowań Trybunał Stanu to organ, który orzeka o odpowiedzialności za naruszenie konstytucji lub ustaw m.in. przez prezydenta, premiera, ministrów oraz posłów i senatorów, a także prezesów NBP, NIK, członków KRRiT oraz Naczelnego Dowódcy Sił Zbrojnych. Odpowiedzialność konstytucyjną przedstawiciele tych władz ponoszą "w związku z zajmowanym stanowiskiem lub w zakresie swojego urzędowania", a w przypadku prezydenta, premiera i ministrów także za popełnienie przestępstwa.

Trybunał Stanu może wymierzyć następujące kary: utratę czynnego i biernego prawa wyborczego; zakaz zajmowania kierowniczych stanowisk lub pełnienia funkcji związanych ze szczególną odpowiedzialnością w organach państwowych i w organizacjach społecznych; utratę orderów, odznaczeń i tytułów honorowych. Wobec osób skazanych przez TS prezydent nie może zastosować prawa łaski.

Po raz pierwszy organ ten pojawił się już po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Istnienie Trybunału Stanu przewidziała konstytucja marcowa z 1921 roku. W okresie międzywojennym prowadził on tylko jedno postępowanie - określane przez historyków jako sprawa Gabriela Czechowicza, ministra skarbu w latach 1926-1929.

Zarzuty w sprawie dotyczyły m.in. przekazania z budżetu państwa do dyspozycji premiera - czyli wówczas Józefa Piłsudskiego - 8 mln zł, które przeznaczono na akcję wyborczą BBWR (Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem). 20 marca 1929 r., pomimo prób oporu ze strony BBWR, Sejm przyjął uchwałę o postawieniu Czechowicza przed Trybunałem Stanu. Według historyków Czesława Brzozy i Andrzej Sowy, uchwała Sejmu uderzyła "póki co bez wymieniania nazwisk w Piłsudskiego, który faktycznie ponosił odpowiedzialność za nadużycia".

Ostatecznie Trybunał Stanu rozpoczął rozprawę 26 czerwca 1929 r. w warszawskim Pałacu Krasińskich. Zakończyła się ona po trzech dniach, a TS zwrócił sprawę Sejmowi do uzupełnienia i podjęcia "uchwały zawierającej ocenę merytoryczną zakwestionowanych przez Sejm pod względem formalnym kredytów". Sejm - na skutek działań sanacji i przesileń rządowych - takiej uchwały już nie podjął.

"Czechowicz miał powody być rozgoryczonym. Był przekonany, że przed Trybunałem Stanu potrafi udowodnić zarówno swoją uczciwość, jak i fakt, że działał na polecenie szefa rządu" - pisał historyk, Andrzej Garlicki. Nie było to obwinionemu jednak dane - po wygranych w 1930 roku przez BBWR tzw. wyborach brzeskich Sejm zaaprobował przekroczenie budżetowe z lat 1927/28 i sprawę b. ministra skarbu ostatecznie zakończył.

Teoretycznie istnienie TS było przewidziane w przedwojennej konstytucji kwietniowej z 1935 roku. Powołanie organu rozstrzygającego o odpowiedzialności konstytucyjnej zakładała też tzw. mała konstytucja z 1947 roku, co nie zostało jednak zrealizowane. W praktyce Trybunał Stanu przywrócono w 1982 r. w okresie stanu wojennego. To właśnie z 1982 r. pochodzi obecnie obowiązująca ustawa o Trybunale Stanu, która była wielokrotnie nowelizowana wraz z reformami konstytucyjnymi.

Przywrócenie TS za czasów sprawującego wówczas władzę w PRL gen. Wojciecha Jaruzelskiego wpisywało się w cykl zaplanowanych w latach 80. reform. Wcześniej funkcjonować zaczął Naczelny Sąd Administracyjny, zaś później utworzono urząd Rzecznika Praw Obywatelskich. W tle przywrócenia TS był również zamiar rozliczenia poprzedniej ekipy rządzącej w latach 70. - b. premiera Piotra Jaroszewicza, wicepremierów Jana Szydlaka, Tadeusza Pyki oraz Tadeusza Wrzaszczyka. Ostatecznie do tego rozliczenia przed TS nie doszło, a sprawę Sejm PRL zamknął w 1984 roku.

Dopiero po 1989 roku przed TS udało się doprowadzić do końca, jak dotychczas, jedyną sprawę. Chodziło o głośną na przełomie lat 80. i 90. "aferę alkoholową". Spowodowany przez luki w przepisach niekontrolowany import ogromnych ilości alkoholu spowodował straty Skarbu Państwa szacowane od 30 mld starych zł do nawet czterokrotności tej sumy. Do afery najbardziej przyczyniło się zniesienie w 1988 r. koncesji na "niehandlowy import alkoholu". Prywatne osoby, które w dużych ilościach sprowadzały "alkohol na własny użytek", płaciły tylko niewielkie cło.

W 1997 r. Trybunał Stanu uznał, że winni afery są b. minister współpracy gospodarczej z zagranicą Dominik Jastrzębski i b. prezes Głównego Urzędu Ceł Jerzy Ćwiek. Zdaniem TS przez zaniedbanie przyczynili się do niekontrolowanego importu alkoholu, a w konsekwencji nadmiernej jego podaży i załamania zasad dystrybucji, zbytu i obrotu alkoholem. Zostali pozbawieni na pięć lat biernego prawa wyborczego oraz prawa do kierowniczych stanowisk państwowych. W 1998 roku, po rozprawie apelacyjnej, TS utrzymał wyrok.

Z braku dowodów winy TS uniewinnił wtedy trzech pozostałych oskarżonych, byłych ministrów: spraw wewnętrznych - Czesława Kiszczaka, finansów - Andrzeja Wróblewskiego i rynku wewnętrznego - Aleksandra Mackiewicza.

Po raz ostatni TS odbywał rozprawy w związku ze sprawą ministra skarbu z lat 1997-2000 Emila Wąsacza. W 2005 r. Sejm IV kadencji przyjął uchwałę o pociągnięciu Wąsacza do odpowiedzialności konstytucyjnej w TS za domniemane nieprawidłowości przy prywatyzacji PZU, TP S.A. i Domów Towarowych "Centrum". Podczas pierwszej rozprawy ws. Wąsacza w 2006 r. TS uznał, że dokumenty Sejmu nie spełniały warunków prawnych aktu oskarżenia. W II instancji w 2007 r. TS zwrócił sprawę do I instancji. Wobec wygaśnięcia ówczesnej kadencji Sejmu, proces Wąsacza formalnie się nie zaczął, a Sejm przez wiele lat nie wyłaniał swojego oskarżyciela.

Dopiero w 2017 r. sprawa przed TS ruszyła na nowo. Wówczas jednak mający rozpatrzyć sprawę pięcioosobowy skład TS pod przewodnictwem Jerzego Kozdronia (b. posła i wiceministra sprawiedliwości za rządów PO) zadał pełnemu składowi TS pytanie, czy w tym przypadku nie doszło do przedawnienia odpowiedzialności konstytucyjnej. W maju 2019 r. TS w podjętej uchwale uznał, że sprawa powinna się przedawnić. Takie przedawnienie orzeczono w lipcu 2019 roku. Kilkanaście miesięcy później uniewinnieniem zakończył się też proces karny Wąsacza.

Później kolejne sprawy już nie trafiły do TS. Najgłośniej o TS było we wrześniu 2015 roku, gdy Sejm głosował nad postawieniem przed Trybunałem Stanu ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego z lat 2005-2007 Zbigniewa Ziobry. Podstawę wniosku stanowiły m.in. efekty prac dwóch sejmowych komisji śledczych - ds. śmierci Barbary Blidy oraz ds. nacisków. Do pociągnięcia ministra do odpowiedzialności konstytucyjnej potrzebne było 276 głosów, zaś głosów "za" oddano 271. Sprawę więc umorzono. "Jak się okazało, większość rządząca PO-PSL nawet w takiej sprawie okazała się być nieudacznikami" - skomentował wtedy Ziobro to głosowanie.

Obecnie - zawarta w sformułowanych podczas kampanii wyborczej przez Koalicję Obywatelską w "100 konkretach na pierwsze 100 dni rządów" - lista osób mających trafić przed TS poza Glapińskim obejmuje: prezydenta Andrzeja Dudę, b. premiera Mateusza Morawieckiego, b. ministrów Jacka Sasina, Piotra Glińskiego i ponownie Zbigniewa Ziobrę oraz przewodniczącego KRRiT Macieja Świrskiego.

Zgodnie z konstytucją i ustawą o TS, wniosek o postawienie prezydenta przed TS może być złożony marszałkowi Sejmu przez co najmniej 140 członków Zgromadzenia Narodowego. Z kolei z wnioskiem w sprawie premiera lub ministrów może wystąpić prezydent lub grupa co najmniej 115 posłów, natomiast z wnioskiem o pociągnięcie innych osób ponoszących odpowiedzialność konstytucyjną, w tym prezesa Narodowego Banku Polskiego, mogą wystąpić prezydent, co najmniej 115 posłów, a także sejmowa komisja śledcza.

Wstępny wniosek o postawienie w stan oskarżenia lub o pociągnięcie do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu - zgodnie z ustawą o TS - musi spełniać warunki wymagane przez przepisy Kodeksu postępowania karnego. Po jego przyjęciu przez marszałka Sejmu kierowany jest on do Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej, która wszczyna postępowanie, m.in. przesłuchując świadków i zbierając dowody. Prace komisji kończą się przyjęciem sprawozdania z wnioskiem o postawienie danej osoby w stan oskarżenia albo o umorzenie postępowania.

Obecnie pracami sejmowej Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej kieruje Zdzisław Gawlik (KO), a jego zastępcami są Iwona Arent (PiS) i Dariusz Joński (KO).

Decyzja Sejmu o postawieniu premiera i ministrów przed Trybunałem Stanu zapada, jeśli za uchwałą w tej sprawie zagłosuje co najmniej 3/5 (276) posłów. Uchwałę o pociągnięciu innych osób ponoszących odpowiedzialność konstytucyjną Sejm podejmuje bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów, jednak w przypisie do regulującego tę sprawę art. 13 ust. 1a ustawy o TS zaznaczono, że utracił on moc w przypadku prezesa NBP na podstawie wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 11 stycznia br.

Trybunał Konstytucyjny po wniosku posłów PiS orzekł wówczas, że przepisy dotyczące postawienia przed TS prezesa NBP, w tym przepis przewidujący jego zawieszenie po przegłosowaniu przez Sejm wniosku o postawienie go przed TS, są niezgodne z konstytucją. W uzasadnieniu TK wskazał, że postawienie prezesa NBP do odpowiedzialności przed TS powinno nastąpić uchwałą Sejmu podjętą co najmniej większością 3/5 głosów (tak jak premiera i ministrów) i ustawodawca powinien wprowadzić w tej sprawie stosowne zmiany w aktach prawnych.

"Moim zdaniem ten dziwny werdykt pani (Julii) Przyłębskiej nie jest wiążący" - skomentował dzień później orzeczenie TK premier Donald Tusk.

Trybunał Stanu wybierany jest na czteroletnią kadencję - obecna rozpoczęła się w 2023 r. i potrwa do 2027 r.

Na mocy art. 199 konstytucji przewodniczącą Trybunału Stanu jest pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska. W skład kierownictwa TS - zgodnie z uchwałą Sejmu z 21 listopada 2023 r. - wchodzą jej zastępcy Piotr Andrzejewski i mec. Jacek Dubois.

Sędzią Trybunału Stanu może być każdy obywatel polski "niekarany sądownie". Członkowie TS najczęściej nie są zawodowymi sędziami - mają zaś tytuł sędziego TS. Obecnie sędziami Trybunału Stanu są: Marek Czeszkiewicz, Kamila Ferenc, prof. dr hab. Sabina Grabowska, Adam Koczyk, dr hab. Jan Majchrowski, Marek Małecki, Marek Mikołajczyk, Maciej Miłosz, dr Marcin Radwan-Röhrenschef, Piotr Sak, Adrian Salus, Marcin Wawrzyniak, Maciej Zaborowski, dr hab. Piotr Zientarski i dr Józef Zych. Ich ślubowanie odbyło się 14 grudnia 2023 r.

"To wielka odpowiedzialność, bo przez ten wybór i przez złożenie ślubowania zostaliście sędziami. Sędziowie Trybunału Stanu w sprawowaniu swojego urzędu są niezawiśli i podlegają tylko Konstytucji" - podkreśliła Małgorzata Manowska, dodając, że obecnym sędziom Trybunału uda się "wznieść się ponad własne przekonania i zgodnie oraz merytorycznie pracować". (PAP)

autorzy: Norbert Nowotnik, Marcin Jabłoński

nl/