Uderzył ją w twarz, a później nożyczkami zadał ciosy w szyję i w twarz. Jest wyrok ws. zabójstwa więziennej psycholożki [NASZE WIDEO]

2024-04-02 10:48 aktualizacja: 2024-04-02, 21:54
Oskarżony Artur R. Fot. PAP/Darek Delmanowicz
Oskarżony Artur R. Fot. PAP/Darek Delmanowicz
Na karę dożywotniego więzienia skazał Sąd Okręgowy w Rzeszowie 39-letniego Artura R. za zabójstwo z motywacji zasługującej na szczególne potępienie psycholożki w Zakładzie Karnym w Rzeszowie funkcjonariuszki Służby Więziennej Bogumiły B.-P. Wyrok jest nieprawomocny.

Artur R. zaatakował funkcjonariuszkę 22 lutego 2022 r. w trakcie konsultacji psychologicznej, w pokoju, w którym odbywały się standardowe rozmowy z osadzonymi. Przebywała ona z oskarżonym sam na sam. Artur R. najpierw uderzył ją pięściami w twarz, a później nożyczkami zabranymi z biurka zadał jej osiem ciosów w szyję i twarz. Psycholożka doznała masywnego krwotoku wewnętrznego i zewnętrznego, które doprowadziły do jej śmierci.

Artur R. zaatakował więzienną psycholożkę, gdy przebywał w areszcie w związku ze sprawą gwałtów, za które w lutym 2023 r. został nieprawomocnie skazany.

Oprócz kary dożywotniego więzienia Artur R. otrzymał we wtorek karę pozbawienia praw publicznych na 10 lat. O warunkowe zwolnienie oskarżony może się starać – decyzją sądu – po odbyciu kary 35 lat więzienia (prokurator wnioskował o 50 lat).

R. ma także zapłacić milion złotych zadośćuczynienia mężowi ofiary (wniosek prokuratora mówił o 150 tys. zł).

Sąd wyeliminował z zarzucanych Arturowi R. czynów, że zabójstwa psycholożki dokonał ze szczególnym okrucieństwem. Sędzia przewodniczący składu orzekającego Andrzej Borek powiedział, że pozbawienie kogoś życia, czyli wartości najwyższej, jest samo w sobie okrutne i bardzo negatywnie odbierane społecznie. Wyjaśnił, że w tym wypadku nie zaszły okoliczności mówiące o szczególnym okrucieństwie, jak np. znęcanie się nad ofiarą, które powodowałyby dodatkowe, niepotrzebne cierpienie mające ostatecznie doprowadzić do śmierci ofiary. Jak mówił sędzia, Artur R. działał szybko i w sposób nagły, jego zachowanie było brutalne i drastyczne, ale krótkotrwałe, niepowodujące dodatkowych cierpień.

Artur R. w tym samym procesie odpowiadał też za gwałt i naruszenie intymności seksualnej Agaty S. – kobiety poznanej za pośrednictwem serwisu z ogłoszeniami towarzyskimi i anonsami erotycznymi. Sprawę tę dołączono do aktu oskarżenia w sprawie psycholożki.

Decyzją sądu Artur R. ma zakaz zbliżania się do Agaty S. przez 12 lat (wniosek był o 10 lat). Ma też zapłacić jej 100 tys. zł nawiązki (we wniosku było to 50 tys. zł).

Kara wymierzona Arturowi R. jest w zasadniczej części taka, o jaką wnosił w mowie końcowej prokurator. Wyrok nie jest prawomocny.

W ustnym uzasadnieniu orzeczenia sędzia Andrzej Borek wskazywał, że z konsultacji psychologicznych, ze spotkań z wychowawcami w zakładzie karnym i z opinii psychiatrycznych wynika, że oskarżony, odkąd znalazł się w zakładzie karnym, sprawiał kłopoty. Miał różne żądania, był niezadowolony ze sposobu, w jaki go traktowano i skarżył się, że jego prośby nie są spełniane.

„O telewizor, o grzałkę itd. itd.” – mówił sędzia.

Dodał, że materiał dowodowy wskazuje, że to oskarżony powodował napięcia między więźniami, chciał rządzić współosadzonymi i używał ich przedmiotów.

„Odkąd pojawił się w zakładzie karnym (...), narastały jego złość, frustracja, które wynikały (...) z opinii biegłych i z tego powodu, że w ogóle znalazł się w zakładzie karnym. Po drugie ze świadomości, że grozi mu kara za wcześniejsze czyny (gwałty – PAP). I po trzecie, że nie jest traktowany tak, jak uważa, że na to zasługuje” – mówił sędzia Borek.

Dodał, że te trzy czynniki się kumulowały przez dłuższy czas aż nastąpił „wybuch” i zaatakował funkcjonariuszkę.

Jak zauważył sędzia, orzeczona kara jest najsurowsza z możliwych. Wyjaśnił, że taką karę sąd powinien orzekać, jeżeli nie ma istotnych okoliczności łagodzących i nie można przyjąć, że inna kara zabezpieczy społeczeństwo przed zachowaniem oskarżonego.

„Nie ma tu istotnych okoliczności łagodzących (…). W każdej z opinii psychiatryczno-psychologicznych i w seksuologicznej, biegli mówią o wysokim prawdopodobieństwie popełnienia czynów o charakterze przemocowym i seksualnym” – wskazywał sędzia.

Powiedział, że biegli też uznali, że Artur R. jest odporny na czynności medyczno-psychologiczne, które wyciągnęłyby go z utrwalonego wzorca zachowań.

„Jemu jest tak wygodnie, jemu jest wygodnie manipulować innymi ludźmi. On się nie poddaje resocjalizacji” – zauważył sędzia.

Proces Artura R. ruszył w listopadzie 2023 r. Pierwszego dnia procesu oskarżony nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Sąd wyłączył jawność w części procesu, dotyczącej m.in. wyjaśnień oskarżonego, przesłuchania biegłych z zakresu psychologii i seksuologii, bo – jak wyjaśniał przewodniczący składu orzekającego sędzia Andrzej Borek – w wypowiedziach mogą pojawić się drastyczne opisy.

Podczas wygłoszonych we wtorek po zamknięciu przewodu sądowego mów końcowych prokurator Tomasz Kozak domagał się dożywocia dla Artura R. Wskazywał, że choć R. się nie przyznał do zabójstwa to jego wyjaśnienia w dużej części są zgodne z ustaleniami śledztwa. Prokurator podnosił, że zgromadzony w sprawie materiał dowodowy potwierdził zarzuty postawione R. w akcie oskarżenia. Podobnie wnioskował pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego, męża ofiary, mec. Andrzej Sierżęga.

Z kolei obrońca mec. Tomasz Gajda w mowie końcowej przyznał, że „stała się straszna rzecz, straszna tragedia”, „do której nie powinno nigdy dojść w tym miejscu”. I że jest to wypadkowa różnych innych zdarzeń, do których doszło wcześniej, w tym: trudnego dzieciństwa oskarżonego, przemocy, jakiej doświadczał w areszcie, a także braku elementarnych procedur bezpieczeństwa w zakładzie karnym podczas spotkań z psychologiem. Obrońca wniósł o uniewinnienie jego klienta.

Oskarżony podtrzymywał, że jest niewinny, że nikogo nie chciał zabić. Winą obarczał wychowawcę i oddziałowego w zakładzie karnym, którzy, mimo jego próśb o pomoc, gdy był bity przez innych więźniów, nie reagowali.

Ze łzami w oczach i łamiącym się głosem przeprosił rodzinę zabitej psycholożki.

Artur R. przebywał w areszcie. Na proces dowożony był w policyjnej eskorcie.

Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie oskarżyła go o zabójstwo kobiety ze szczególnym okrucieństwem i z motywacji zasługującej na szczególne potępienie.

Artura R. przebadali biegli. Uznali, że w chwili popełniania czynu był poczytalny, więc może uczestniczyć w czynnościach postępowania przygotowawczego, stawać przed sądem, a także odbywać karę pozbawienia wolności w warunkach zakładu karnego.

Wskazali też, że Artur R. jest bardzo niebezpieczny dla otoczenia i jego przebywanie na wolności grozi poważnym niebezpieczeństwem dla ludzi. Uznali też, że zachodzi wysokie prawdopodobieństwo, że ponownie popełni przestępstwo.

Biegły z zakresu seksuologii stwierdził u mężczyzny dewiacje seksualne w postaci jednej z odmian sadyzmu, która polega na osiąganiu rozkoszy przez gwałt na partnerach seksualnych.

Artur R. odpowiadał już przed sądem za gwałty. Pod koniec lipca 2023 r. został nieprawomocnie skazany na 20 lat więzienia za zgwałcenie trzech kobiet i usiłowanie gwałtu jednej. Umawiał się z kobietami w celach towarzyskich, a potem je bił, podduszał, groził śmiercią, okradał z pieniędzy i bielizny, którą traktował jak trofeum.

Jedną z kobiet zaczepił na ulicy i pytając o drogę, zwabił do swojego samochodu. Uniemożliwiając jej opuszczenie auta, wywiózł ją do jednej z podrzeszowskich miejscowości i tam zgwałcił, a później odwiózł do Rzeszowa.

Właśnie w związku ze sprawą tych gwałtów przebywał w areszcie, gdy zaatakował więzienną psycholożkę.

Psycholog, która zginęła, miała 39 lat. Służbę w Zakładzie Karnym w Rzeszowie pełniła od października 2010 r. Zajmowała stanowisko starszego psychologa. W 2017 r. ukończyła szkolenie zawodowe na pierwszy stopień oficerski Służby Więziennej. Pełniła służbę w oddziale dla tymczasowo aresztowanych.

Pozostawiła męża i dwoje dzieci.

Autorka: Agnieszka Pipała

jc/