Ukraiński dowódca: wagnerowcy walczą dla pieniędzy i skrócenia kary więzienia [NASZE WIDEO]

2023-08-17 07:02 aktualizacja: 2023-08-18, 14:05
Starszy sierżant Oleg Parczewski Fot. PAP/Leszek Szymański
Starszy sierżant Oleg Parczewski Fot. PAP/Leszek Szymański
Wagnerowcy nie mają nic do stracenia. Przyszli walczyć dla pieniędzy i skrócenia kary więzienia, różnią się też wyglądem i mają inne mundury - powiedział fotoreporterowi PAP Leszkowi Szymańskiemu dowódca ukraińskiego plutonu zwiadowczego Mykoła Snitko.

"Ukraińscy żołnierze cały czas odnawiają, poprawiają i doposażają okopy, w których się znajdują. Żołnierze, podczas rozmowy ze mną, podkreślali, że zagrożenie ze strony Białorusi wciąż istnieje" - powiedział w rozmowie z PAP.PL fotoreporter PAP Leszek Szymański, obserwujący na miejscu pracę żołnierzy, którzy walczyli na Donbasie z wagnerowcami. Teraz na Wołyniu patrolują granicę z Białorusią, gdzie zbudowali linie obrony w postaci okopów i pól minowych.

"Ważne, aby zrozumieć, że istnieją różne jednostki wagnerowców. Są jednostki, które zajmują się szkoleniem i składają się z instruktorów, którzy przeszli przez żar wojny. Ale są też jednostki, w których bojownicy składają się z byłych więźniów, a ich poziom wyszkolenia i zdolności bojowych jest znacznie niższy" - powiedział Szymańskiemu starszy sierżant Oleg Parczewski.

Parczewski dodał, że podczas walki żołnierze nie wiedzą z kim mają do czynienia."To nie szachy, gdy możesz zobaczyć przeciwnika. Jest on przed tobą ukryty, zakamuflowany. Dopiero po zakończeniu starcia dowiadujesz się, z kim walczyłeś i dopiero wtedy możesz ocenić konsekwencje" - stwierdził.

Zdaniem oficera prasowego 111 Brygady Obrony Terytorialnej Jarosława Bajda "wróg dąży do rozproszenia ukraińskich wojsk". "Chce odciągnąć jednostki z Donbasu i innych obszarów. To jest jeden z ich celów" - stwierdził Bajda.

Jak zauważył dowódca plutonu zwiadowczego Mykoła Snitko, wagnerowcy różnią się wyglądem. "Mają inne mundury, ciągle się wspinają, czołgają, idą naprzód. Nie mają zwykłego kamuflażu rosyjskiego "Ratnik", ale mają więcej czerni w mundurach. Charakteryzują się również innym sposobem walki"  - wyjaśnił.Dodał, że "są to ludzie, którzy przekroczyli pewną granicę w życiu osobistym".

"Nie mają nic do stracenia. Przyszli walczyć o coś, czego my do końca nie rozumiemy. O pieniądze i skrócenie kary więzienia. Ważne jest dla nich, aby otrzymywali wynagrodzenie" - podsumował Snitko.

Według szacunków ukraińskich na terytorium Białorusi przemieszczono łącznie 6,4 tys. najemników z rosyjskiej Grupy Wagnera - poinformował Andrij Czerniak z ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR). Wagnerowcy szkolą Białorusinów na miejscowych poligonach - dodał. (PAP)

Autorka: Agnieszka Gorczyca

Tłumaczenie: Ihor Usatenko

kno/