"Utrzymujemy stały kontakt z naszymi sojusznikami i partnerami w regionie i jest jasny konsensus, że nikt nie powinien eskalować sytuacji" - powiedział Blinken. Ujawnił, że takie przesłanie zakomunikowano bezpośrednio Iranowi i Izraelowi.
Blinken podkreślił, że Waszyngton będzie nadal bronił Izraela przed atakami, ale "każdy w regionie powinien zdawać sobie sprawę z ryzyka eskalacji i błędnej kalkulacji". "Kolejne ataki tylko zwiększają ryzyko groźnych następstw, których nikt nie może przewidzieć i nikt nie będzie mógł w pełni kontrolować" - dodał.
Blinken poinformował też, że rozmowy na temat wstrzymania ognia w Gazie i zwolnienia zakładników weszły w końcowe stadium i powinny wkrótce się zakończyć.
Z kolei sekretarz obrony Lloyd Austin oświadczył, że "nie będzie tolerował" ataków na siły USA i ich sojuszników na Bliskim Wschodzie oraz, że podejmowane są wszelkie starania w celu ich ochrony i przyjścia z pomocą Izraelowi "jeśli zostaniemy o to poproszeni".
Reuter przypomina, że cały Bliski Wschód przygotowuje się na nową falę ataków ze strony Iranu i jego sojuszników po zabójstwach czołowych przywódców Hamasu i Hezbollahu. W poniedziałek w rezultacie ataku na amerykańską bazę w Iraku pięciu żołnierzy USA i dwóch cywilnych kontraktorów zostało rannych. Według Austina ataków dokonały ugrupowania wspierane przez Iran.
Pentagon zapowiedział wcześniej wysłanie na Bliski Wschód dodatkowych sił lotniczych i morskich, w tym lotniskowca. (PAP)
kno/