Około 6,5 mln obywateli posiadających czynne prawo wyborcze wybierze skład jednoizbowego parlamentu oraz członków władz samorządowych w 65 jednostkach samorządu terytorialnego.
To czwarte przedterminowe wybory do parlamentu, odkąd Serbska Partia Postępowa (SNS) prezydenta Aleksandara Vuczicia przejęła w 2012 roku rządy w Serbii. Partia ta sprawuje obecnie władze zarówno na szczeblu centralnym, jak i lokalnym. Od 2012 roku politycy SNS piastują też urząd prezydenta: w latach 2012–2017 był nim Tomislav Nikolić, a od 2017 r. - Vuczić.
Ogłaszając termin wyborów, prezydent Vuczić zaznaczył, że "żyjemy w czasach trudnych dla całego świata, w czasach wyzwań globalnych, w których konieczne jest, aby wszyscy zjednoczyli się w walce o ochronę interesów narodowych i państwowych".
Zakończoną w piątek kampanię zdominowały tzw. tematy narodowe - kwestia relacji z nieuznawanym Kosowem, stosunek do Rosji i UE oraz interesy Serbów żyjących poza granicami kraju, przede wszystkim w Bośni i Hercegowinie.
250 członków Zgromadzenia Narodowego wybieranych jest w drodze reprezentacji proporcjonalnej z jednego ogólnokrajowego okręgu wyborczego. Co najmniej 40 proc. kandydatów na listach wyborczych muszą stanowić kobiety.
W wyborach startują m.in.: lista "Aleksandar Vuczić – Serbia Nie Może Się Zatrzymać”, na której czele stoi Milosz Vuczević, obecny minister obrony; lista „Ivica Daczić – Premier Serbii” obecnego szefa serbskiej dyplomacji Ivicy Daczicia; lista „Serbia Przeciwko Przemocy” gromadząca kilkanaście prozachodnich partii i ruchów opozycyjnych oraz nacjonalistyczne listy „Zgromadzenie Narodowe” i „NADA” (Nadzieja – PAP).
Na listach znajduje się łącznie niemal 3 tys. kandydatów na posłów.
Niedzielne wybory są 14. od czasu wprowadzenia w Serbii systemu wielopartyjnego w latach 90. XX wieku. Spośród nich aż 10 było wyborami przedterminowymi. Kadencja serbskiego parlamentu trwa cztery lata.Jakub Bawołek (PAP)
sma/