Waldemar Dąbrowski o Ewie Podleś: opatrzność obdarzyła ją głosem absolutnie nadzwyczajnym

2024-01-20 14:02 aktualizacja: 2024-01-20, 20:36
Ewa Podleś i Waldemar Dabrowski Fot. PAP/Andrzej Rybczyński
Ewa Podleś i Waldemar Dabrowski Fot. PAP/Andrzej Rybczyński
Opatrzność obdarzyła ją głosem absolutnie nadzwyczajnym. Wszystko, czego się dotykała, zamieniała w nadzwyczajną wartość artystyczną - powiedział PAP dyrektor Teatru Wielkiego - Opery Narodowej Waldemar Dąbrowski o zmarłej w wieku 71 lat śpiewaczce operowej Ewie Podleś.

O śmierci światowej sławy śpiewaczki operowej poinformował Ruch Muzyczny na swoim profilu na Facebooku.

Ewę Podleś wspominał w rozmowie z PAP dyrektor Teatru Wielkiego - Opery Narodowej Waldemar Dąbrowski. "Od pierwszego momentu, kiedy zaznaczyła swoją obecność w polskim życiu muzycznym – to była mniej więcej połowa lat 70. - poszła fama o nadzwyczajnym talencie. Później ten talent rozwinął się w jeszcze piękniejszy kwiat, który zachwycił nie tylko sceny polskie, czołowe teatry europejskie z La Scalą, Paryżem, berlińskimi operami, ale też prawie wszystkie ważne opery amerykańskie" - stwierdził.

Dodał, że ilekroć był w którejś z istotnych oper amerykańskich - San Francisco, Seattle czy Metropolitan Opera – "to zawsze był mit Ewy Podleś".

"Opatrzność obdarzyła ją głosem absolutnie nadzwyczajnym. Ten kontralt, skala, barwa, talent obecności scenicznej, niesamowita charyzma sprawiły, że wszystko, czego się dotykała, zamieniała w nadzwyczajną wartość artystyczną, która niosła głębszy sens życia, ludzkiej egzystencji. Wystarczy przypomnieć sobie jej główne dokonania sceniczne. Ona prawie wszędzie śpiewała tytułowe role. Tam, gdzie jej głos odpowiadał wymaganiom partytury, Ewa obsadzana była w rolach tytułowych. A to oznacza, że była czołową śpiewaczką świata" - powiedział Dąbrowski.

Dyrektor Teatru Wielkiego - Opery Narodowej podkreślił, że prywatnie Ewa Podleś była osobą "przeuroczą, o niezwykłym poczuciu humoru, aktywności towarzyskiej". "Bardzo chętnie w jej towarzystwie wdawaliśmy się w różnego rodzaju gry słowne, ale pod tymi grami słownymi zawsze była jakaś myśl. I silna, niesamowicie silna osobowość" - przyznał.

Zwrócił też uwagę, że śpiewaczka razem ze swoim mężem, wybitnym pianistą Jerzym Marchwińskim tworzyła "zupełnie niezwykły duet".

"Objechali kawał świata. Jurek zachwycał jako pedagog, ale Ewa również potrafiła dawać znakomite lekcje młodym wokalistom. W sumie mamy do czynienia ze wspomnieniem jednej z najświetniejszych postaci polskiej kultury muzycznej, operowej. A trzeba sobie uświadomić – to warto powtarzać zawsze – że śpiewak operowy to profesja chyba najtrudniejsza ze wszystkich, jakie istnieją w tym bardzo limitowanym świecie ludzi wybitnie utalentowanych" - podsumował Dąbrowski.

Ewa Podleś urodziła się 26 kwietnia 1952 r. w Warszawie. Ukończyła studia w Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie w klasie śpiewu Aliny Bolechowskiej. Zadebiutowała w 1975 r. w Operze Warszawskiej rolą Rozyny w "Cyruliku Sewilskim" Rossiniego.

Artystka występowała na najbardziej prestiżowych scenach operowych i estradach koncertowych świata, m.in. w La Scali w Mediolanie, Covent Garden w Londynie, Teatro Liceo w Barcelonie, Carnegie Hall w Nowym Jorku, Wigmore Hall w Londynie, Theatre des Champs Elysees w Paryżu, Teatrze Wielkim-Operze Narodowej oraz w Filharmonii Narodowej w Warszawie. Zasłynęła jako niezrównana wykonawczyni w dziełach Rossiniego, Haendla i Verdiego, była też znakomitą wykonawczynią pieśni i muzyki oratoryjno–kantatowej. Dokonała wielu nagrań studyjnych dla renomowanych światowych wytwórni fonograficznych.

Ewa Podleś zmarła w piątek 19 stycznia. Miała 71 lat. (PAP)

autorka: Daria Porycka

kno/