Julia Nawalna poinformowała w zamieszczonym online nagraniu, że w zeszłym tygodniu otrzymała 3-stronicowy dokument Komitetu Śledczego, w którym napisano, że nie ma powodu, by wszcząć sprawę karną w związku ze śmiercią jej męża.
W liście od Komitetu podano długą listę chorób, na które jakoby cierpiał Nawalny, w tym nadciśnienie, chroniczne zapalenie wątroby i uszkodzone kręgi. Według Komitetu wzrost ciśnienia spowodował u niego arytmię i przeciążył serce, co było bezpośrednią przyczyną zgonu.
„Ten raport jest kłamstwem, oni ukrywają, co się stało tego dnia” – oznajmiła Nawalna, podkreślając, że wymienione w nim choroby występują u jednej trzeciej Rosjan, a jednak wciąż oni żyją.
Zażądała też przekazania pełnego raportu medycznego oraz nagrań z kamer więziennych, podkreślając, że wszystkie cele są monitorowane 24 godziny na dobę. Według niej gdy Nawalny źle się poczuł, został zaprowadzony do celi, gdzie stracił świadomość, i dopiero potem przeniesiony do więziennego ambulatorium. Twierdzi ona również, że w ostatnich minutach przed śmiercią skarżył się na ostry ból brzucha, czego nie napisano w oficjalnym raporcie.
Tymczasem jak podał portal Wiorstka, śledczy Aleksandr Warapajew, który odmówił wszczęcia sprawy karnej w związku ze śmiercią Nawalnego, dostał awans. Dziennikarze Wiorstki zauważyli, że od kwietnia Warapajew zaczął podpisywać się jako zastępca kierownika oddziału badania szczególnie ważnych spraw.
W opublikowanej przez współpracowników Nawalnego decyzji Komitetu Śledczego o niewszczynaniu sprawy dotyczącej jego śmierci napisano, że przyczyną zgonu był „zespół chorób” i powstała nagle w jego wyniku arytmia.
Jak powiedział współpracownik Nawalnego Iwan Żdanow, to prawdopodobnie Warapajew zadzwonił po śmierci Nawalnego do jego matki, domagając się, by pochowała syna w tajemnicy, czego ta nie uczyniła.
Rosyjskie służby więzienne zakomunikowały 16 lutego, że Nawalny zmarł nagle w kolonii karnej za kołem podbiegunowym w Jamalsko-Nienieckim Okręgu Autonomicznym, na Dalekiej Północy.
W styczniu minęły trzy lata, odkąd Nawalny został aresztowany i uwięziony po powrocie do Rosji z Niemiec, gdzie leczył się po próbie otrucia przeprowadzonej najpewniej przez rosyjskie służby specjalne. Władze wszczynały wobec niego kolejne sprawy karne, skutkujące wyrokami przewidującymi łącznie ponad 30 lat pozbawienia wolności. (PAP)
kgr/