Wiceszef MSZ: niemieccy żołnierze mile widziani, by wzmocnić wschodnią flankę NATO

2024-01-14 12:49 aktualizacja: 2024-01-14, 18:19
Niemieccy żołnierze. Zdj. ilustracyjne. Fot. PAP/DPA/Henning Kaiser
Niemieccy żołnierze. Zdj. ilustracyjne. Fot. PAP/DPA/Henning Kaiser
Gdy wojna toczy się za naszą wschodnią granicą, każda ze strony naszych sojuszników jest pożądana. Jeśli Niemcy będą chcieli wzmocnić flankę wschodnią NATO w Polsce tak, jak to zrobili na Litwie, herzlich willkommen! - powiedział "Rzeczpospolitej" wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Szejna.

Wiceminister spraw zagranicznych pytany w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" o to, czy Donald Tusk obawia się, że wyborcy uznają, iż Jarosław Kaczyński miał rację nazywając go w Sejmie "niemieckim agentem" i woli unikać kontaktów z Berlinem, odpowiedział: "Nie ulegamy agresywnie antyeuropejskiej narracji Kaczyńskiego. Jeszcze przez jakiś czas zapewne będzie wpływał na debatę w Polsce, ale chcemy wyzwolić nasz kraj od myślenia, że polityka zagraniczna ma służyć interesom politycznym jednej formacji politycznej, a nie racji stanu kraju".

Ocenił, że "Niemcy są naszym najważniejszym partnerem gospodarczym". "Uważam, że to powinno się przełożyć również na nasze relacje polityczne" - dodał. "Najkorzystniej dla Polski będzie jednak, aby to się działo w szerszym gronie z Francją, w ramach Trójkąta. Wówczas niemądre zarzuty PiS-u, że prowadzimy politykę proniemiecką okażą się w oczach Polaków jeszcze bardziej absurdalne" - dodał.

Dopytywany o to, czy szykuje się szczyt Trójkąta Weimarskiego, odpowiedział: "Tak, ale wcześniej zapewne dojdzie do spotkania w tej formule ministrów spraw zagranicznych Polski, Francji i Niemiec jako zinstytucjonalizowanej formy współpracy".

Wiceszef MSZ odniósł się także do tego, że zaraz po rosyjskiej inwazji na Ukrainę ówczesny ambasador Niemiec Arndt Freytag von Loringhoven sondował, czy Polska chciałaby, aby niemieccy żołnierze wzmocnili flankę wschodnią NATO w naszym kraju, spotkał się z odmową, a prezes PiS Jarosław Kaczyński twierdził, że musi minąć przynajmniej siedem pokoleń, zanim noga niemieckiego żołnierza stanie na polskiej ziemi.

"Mam w tej sprawie inne zdanie, a stacjonowanie na Litwie ma dla nas analogiczne znaczenie. Gdy wojna toczy się za naszą wschodnią granicą, każda pomoc i współpraca ze strony naszych sojuszników jest jak najbardziej pożądana. Jeśli więc Niemcy będą chcieli wzmocnić flankę wschodnią NATO w Polsce tak, jak to zrobili na Litwie, herzlich willkommen!" - powiedział Szejna.

Dodał, że "rosyjska rakieta, która przedostała się niedawno na teren Polski pokazuje, jak istotna była niemiecka bateria Patriotów, która stacjonowała koło Zamościa". "Niemcy są nie tylko naszymi sojusznikami, ale i gospodarczymi przyjaciółmi. Jarosław Kaczyński ze słownej i dyplomatycznej agresji do Niemców zrobi wiodący element narracji w polityki wewnętrznej, podobnie jak to było w stosunku do imigrantów czy społeczności LGBT. Wszyscy byli opisywani jako głupsi, gorsi, groźni. Natomiast polityka zagraniczna powinna być w wymiarze gospodarczym i bezpieczeństwa efektywna, a nie efektowna" - zaznaczył.

Na pytanie, czy reparacje znikają z agendy polsko-niemieckich relacji dyplomatycznych, odpowiedział: "Jesteśmy zobowiązani do wykonania dwóch uchwał Sejmu, które zostały przyjęte niemal jednogłośnie. Tu się nic nie zmieniło".

Dopytywany, czy nadal więc chcemy od Niemców ponad sześciu bilionów złotych, odparł: "Nie przywiązujemy się do liczb, które sobie wysmarował PiS. Sposób, w jaki tą sprawą zajmował się MSZ PiS-u przypomina filozofię działania komisji smoleńskiej: wielkie deklaracje, efekty żadne. Warto rozmawiać z Niemcami w taki sposób, aby znaleźć korzystne i sprawiedliwe rozwiązanie dla Polski. Za sprawą ministra Władysława Bartoszewskiego w uchwale z 14 września 2022 pojawiło się sformułowanie nie o konieczności wypłacenia reparacji, ale o 'przyjęciu politycznej, historycznej, prawnej oraz finansowej odpowiedzialności za skutki II Wojny Światowej'".

Szejna, odnosząc się do tego, że Niemcy sygnalizowali nieoficjalnie, że byliby gotowi brać udział w odbudowie Pałacu Saskiego czy przekazać do jego wnętrz dzieła sztuki z Drezna, ocenił że to "byłby bardzo ważny symbol polsko-niemieckiego pojednania". "Ale potrzebujemy wyjść poza symbole. Dobrym rozwiązaniem mogłoby być również wsparcie przez Niemcy Stowarzyszenia Dzieci Wojny, które skupia osoby, które ucierpiały z powodu niemieckiej okupacji. Dialog i poszanowanie historii to ważne elementy" - zaznaczył.

Cały wywiad z wiceszefem MSZ Andrzejem Szejną ukaże się w poniedziałkowej "Rzeczpospolitej". (PAP)

kgr/