We wtorek premier Donald Tusk poinformował, że zapadła decyzja o złożeniu wniosku o rejestrację Komitetu Wyborczego Koalicja Obywatelska na wybory samorządowe. "Ręczę, że użyję całego swojego autorytetu, jeśli go mam wśród koalicjantów, by nawet gorąca kampania wyborcza nie poróżniła nikogo w koalicji 15 października. Jestem właściwie pewien, że to się uda" - zapewnił Tusk.
Dariusz Wieczorek, którego formacja rozmawiała z KO o możliwości wspólnego startu, powiedział w rozmowie z PAP, że przyjął słowa szefa rządu ze spokojem. „To była wspólna decyzja KO i Lewicy" - zaznaczył.
"Z przeprowadzonych przez nas analiz i badań wynika, że ten wariant jest równie korzystny. Dlatego 3. lutego najprawdopodobniej ogłosimy, że startujemy w wyborach sami” – powiedział.
Wieczorek poinformował również, że do końca lutego Lewica zaprezentuje wszystkich swoich kandydatów.
Wybory samorządowe odbędą się w niedzielę 7 kwietnia. Druga tura wyborów bezpośrednich wójtów, burmistrzów, prezydentów miast - 21 kwietnia. (PAP)
"Nie boimy się ponownych wyborów. Jeśli Zjednoczona Prawica myśli, że je wygra, jest w błędzie"
Minister nauki i szkolnictwa wyższego Dariusz Wieczorek zadeklarował w środę w rozmowie z PAP, że Lewica nie boi się ponownych wyborów, niezależnie od ich terminu. Dodał, że jeśli Zjednoczona Prawica myśli, że wygra wybory, to jest w błędzie.
Wieczorek odniósł się w ten sposób do wtorkowej wypowiedzi premiera Donalda Tuska. Szef rządu podkreślił, że prezydent Andrzej Duda nie ma podstaw do ewentualnego skierowania ustawy budżetowej na ten rok do Trybunału Konstytucyjnego. "Jeśli prezydent Duda naprawdę na polecenie prezesa (PiS, Jarosława) Kaczyńskiego chciałby uniemożliwić wypłatę ludziom pieniędzy, to wtedy być może ja się zdecyduję, wspólnie z koalicjantami na natychmiastowe skrócenie kadencji i rozpisanie nowych wyborów" - powiedział premier.
Zdaniem Wieczorka, "jeżeli prezydent Andrzej Duda i Zjednoczona Prawica uważają, że doprowadzą do wcześniejszy wyborów i je wygrają, to są w błędzie".
Jak ocenił, Polacy dość jednoznacznie oceniają dotychczasowe działania koalicji 15 października. "Nie boimy się ponownych wyborów niezależnie od ich terminu" – oświadczył.
Zaznaczył też, że nie widzi żadnego powodu, aby prezydent skierował ustawę budżetową do Trybunału Konstytucyjnego.
W ubiegłym tygodniu Senat nie zgłosił poprawek do ustawy budżetowej na bieżący rok i niedługo potem trafiła ona do prezydenta. Według art. 224 konstytucji (rozdział X "Finanse publiczne") Prezydent RP może w ciągu siedmiu dni podpisać ustawę budżetową, ewentualnie może zwrócić się do Trybunału Konstytucyjnego o ocenę zgodności jej zapisów z ustawą zasadniczą. Trybunał ma maksymalnie dwa miesiące od dnia złożenia wniosku na wydanie orzeczenia.
Ustawa budżetowa na 2024 r. zakłada, że deficyt ma wynieść nie więcej niż 184 mld zł, a deficyt środków europejskich ustalono na 32,5 mld zł. W uzasadnieniu do ustawy wskazano, że biorąc pod uwagę plany finansowe pozostałych jednostek sektora finansów publicznych, prognozowany deficyt sektora finansów – według metodyki unijnej – wyniesie w tym roku 5,1 proc. PKB.
Dochody państwa mają wynieść blisko 682,4 mld zł, w tym wpływy z podatków prawie 603,9 mld zł. Ustalony limit wydatków na ten rok wynosi blisko 866,4 mld zł.(PAP)
Autorka: Daria Al Shehabi
sma/