Jak pisze dziennik, mieszkańcy złożyli "szereg listów" do rady miejskiej Lydd, domagając się od niej podjęcia działań w związku z hałasem, a po otrzymaniu informacji o skargach ministerstwo obrony zgodziło się skrócić ćwiczenia o 30 proc. Dowódca poligonu podpułkownik Mark Powell wyjaśnił, że chce utrzymać dobre relacje z mieszkańcami Lydd.
Gazeta cytuje wypowiedzi okolicznych mieszkańców, zarówno tych, którzy mówią, że w czasie gdy mają miejsce wystrzały i wybuchy, ich domy aż wibrują, więc postulują, aby w ogóle zamknąć istniejący od ponad 150 lat poligon, jak i tych, którzy chwalą ukraińskich żołnierzy za ich męstwo w obronie kraju. "Jeśli kupujesz dom lub przeprowadzasz się obok bazy wojskowej, czego się spodziewasz? Ciszy? Oni bronią kraju. Nie ma sensu wysyłać ludzi, którzy nie są przeszkoleni i nie radzą sobie z eksplozjami czy ostrzałem. To nie jest ciągłe, lecz sporadyczne. Muszą gdzieś odbyć szkolenie, a poligon był tu wcześniej niż domy" - mówi 80-letnia June Beaumont, która mieszka w pobliżu poligonu od 35 lat.
"W Lydd Ranges prowadzone są kluczowe szkolenia od początku XX wieku i ostatnio nastąpiła redukcja poziomu szkoleń. Mamy solidne procedury monitorowania, aby zapewnić, że hałas pozostaje poniżej ustalonych limitów dla lokalnej społeczności, chociaż na ilość przenoszonego dźwięku może mieć wpływ kierunek wiatru i warunki klimatyczne" - oświadczył rzecznik ministerstwa obrony.
Od początku rosyjskiej napaści na Ukrainę na terenie Wielkiej Brytanii szkolenia przeszło ponad 17 tys. żołnierzy ukraińskich sił zbrojnych. Większość z nich przeszła standardowy pięciotygodniowy intensywny kurs szkoleniowy, ale część odbyła szkolenia specjalistyczne, np. w obsłudze czołgów Challenger 2 czy prowadzeniu desantu na wybrzeże.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
mmi/