W rozmowie z PAP Włodek Pawlik podkreślił, że "jest głęboko zasmucony i zaskoczony informację o śmierci Jana Ptaszyna Wróblewskiego". "Na pewno nie jest to łatwy dzień dla środowiska jazzowego w Polsce" – zaznaczył.
Pawlik wskazał, że "Ptaszyn jest ikoną, legendą, jednym z tych muzyków jazzowych, którzy dawali podwaliny pod popularność jazzu w Polsce". "Właściwie wszyscy się od niego czegoś uczyliśmy" – dodał.
Przypomniał, że miał okazję grać z Ptaszynem na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. "Byliśmy również kilka razy na warsztatach jako wykładowcy" - dodał.
"Jego rola jest absolutnie wyjątkowa. Oprócz tego, że był znakomitym muzykiem jazzowym, bardzo istotną rolę odegrał w popularyzacji jazzu poprzez swój programy w radiowej Trójce i 'Trzy kwadranse jazu', na których zresztą też się wychowywałem" - wspominał.
Pawlik zaznaczył, że "Ptaszyn zostawił po sobie wiele wspaniałych dzieł, ale także wiele dobra". "Był jednym z tych artystów, wokół którego skupiała się naprawdę wartościowa muzyka" – powiedział.
Zauważył także, że "Ptaszyn był jednym z najważniejszych osób w Polsce przez tyle lat, był wręcz punktem odniesienia". "Wszyscy zwracali się do niego z prośbą pomoc, radę. Był człowiekiem o gołębim sercu. No Ptaszyn po prostu" - podkreślił.
Saksofonista, kompozytor i propagator muzyki jazzowej Jan Ptaszyn Wróblewski zmarł w wieku 88 lat. Wiadomość o śmierci artysty podała we wtorek rodzina za pośrednictwem mediów społecznościowych.(PAP)
Autorka: Anna Kruszyńska
kh/