Wojciech Nowicki po finale rzutu młotem: nie wiem co się stało, przepraszam

2024-08-05 00:23 aktualizacja: 2024-08-05, 07:52
Polak Wojciech Nowicki po skończonym finałowym konkursie w rzucie młotem mężczyzn, fot. PAP/Adam Warżawa
Polak Wojciech Nowicki po skończonym finałowym konkursie w rzucie młotem mężczyzn, fot. PAP/Adam Warżawa
Paweł Fajdek zajął piąte miejsce, a Wojciech Nowicki był siódmy w olimpijskim konkursie rzutu młotem w Paryżu. "Nie wiem co się stało, przepraszam, nie miałem czucia" - powiedział Nowicki, mistrz poprzednich igrzysk w Tokio najlepszy w czerwcowych mistrzostwach Europy.

Triumfował Kanadyjczyk Ethan Katzberg, przed Węgrem Bence Halaszem i Ukraińcem Mychajło Kochanem.

Fajdek w czwartej serii uzyskał 78,80. Polaków rozdzielił Amerykanin Rudy Winkler - 77,92. Nowicki na początku konkursu rzucił 77,42, a później nie zdołał się poprawić.

Trzy lata temu Nowicki wywalczył złoto, a Fajdek brąz igrzysk w Tokio. Nowicki ma też w dorobku brązowy medal olimpijski z Rio de Janeiro.

"Nie umiem tego wytłumaczyć. Nie czułem nic w kole. Nic nie mogłem poprawić, bo nie wiedziałem, co robię. Przepraszam kibiców. Wiem, jakie były oczekiwania" - powiedział Nowicki po konkursie.

Przyznał, że na treningach wszystko wyglądało dobrze.

"Rzuciłem w czerwcu na mistrzostwach Europy 81 metrów. Dziś chciałem, ale nic nie umiałem wykonać z techniki" - dodał.

Podkreślił, że nie pomagały konsultacje z trenerką Joanną Fiodorow.

"Asia mówiła mi, co mam zmienić, a ja i tak nie mogłem tego wykonać. To z trenerką trzeba rozmawiać o obciążeniach po mistrzostwach Europy. Ja wykonywałem trening tak, jak był rozpisany" - zaznaczył.

Do niedzieli legitymował się unikalną serią w polskiej i światowej lekkiej atletyce. Przywoził medale z każdej imprezy mistrzowskiej od 2015 roku.

"Każda seria kiedyś się kończy. Trzeba z tym żyć. Nie mogę już nic na to poradzić. Trzeba usiąść, znaleźć przyczynę i wyciągnąć wnioski, bo za rok są mistrzostwa świata. Wiem, że stać mnie jeszcze na rzucanie powyżej 80 metrów. Mam jednak 35 lat. Nie rozmawiam o tym, co będzie za cztery lata. Zobaczcie dzisiejsze podium - oni mają po dwadzieścia kilka lat" - nadmienił Nowicki.

Pogratulował Katzbergowi i nie odniósł się do wątpliwości wyrażanych w środowisku w związku ze współpracą Kanadyjczyka m.in. z trenerami odpowiedzialnymi kiedyś za sukcesy młociarza z ZSRR rekordzisty świata Jurija Siedycha.

"Nie wiem, czy coś takiego jest, nie chcę spekulować. Nie mam żadnej wiedzy. Gratuluję mu, jest bardzo szybki w kole. Jest nowym mistrzem olimpijskim" - uciął Polak.

Fajdek podkreślił, że był za szybki i zbyt mało obrzucany na tej prędkości. Stracił w tym roku parę tygodni z okresu przygotowań po śmierci ojca.

"Tragedie w życiu się zdarzają. Wypadał mi ten młot dziś, a nie był wyrzucany. To zabrało mi 2-3 metry, czyli... medal" - skomentował pięciokrotny mistrz świata.

Zaznaczył, że czuje się zdrowy i chce kontynuować karierę.

"To był dla mnie trudny rok, jak i poprzedni. Wiem jednak, jak byłem tu przygotowany szybkościowo. Za mało jednak było prób na treningu na tej prędkości. Jestem piąty, walczyłem. To wszystko" - ocenił.

Na zakończenie rozmowy rzucił: "Widzimy się w Los Angeles".

Start w Paryżu był pierwszą impreza rangi globalnej od igrzysk w Londynie w 2012 roku, na której polscy młociarze nie zdobyli przynajmniej jednego medalu.

 

Z Paryża - Tomasz Więcławski (PAP)

sma/