Wynalazca i mieszkanka Zaleszczyk jadą kanapą na kółkach przez pół Ukrainy. Przyświeca im szczytny cel [NASZE WIDEO]

2024-07-03 09:26 aktualizacja: 2024-07-04, 13:49
Wynalazca ze Słowiańska i mieszkanka Zaleszczyk jadą kanapą na kółkach. Fot. PAP/Iryna Hirnyk
Wynalazca ze Słowiańska i mieszkanka Zaleszczyk jadą kanapą na kółkach. Fot. PAP/Iryna Hirnyk
Wynalazca ze Słowiańska i mieszkanka Zaleszczyk jadą kanapą na kółkach przez pół Ukrainy, by zebrać fundusze dla wojska na drony ewakuacyjne i do rozminowywania. Pokonali już prawie 620 km z Zaleszczyk do Kijowa, jadąc 10 km na godzinę domowym meblem z napędem elektrycznym.

Arkadij Fiszman urodził się w Słowiańsku, w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy, gdzie mieszkał i pracował do początku rosyjskiej inwazji na pełną skalę w 2022 r. Chce sam zaprojektować i skonstruować drony dla wojska.

"Byłem przedsiębiorcą, produkowałem różne towary przemysłowe: elektrowozy dla kopalni, rurociągi naftowe, uszczelki miedziane, styki elektryczne. Robiłem też zabawki dla dzieci. Kiedy wybuchła wojna, musiałem szybko uciekać. Ludziom, którzy tego nie doświadczyli, bardzo trudno jest zrozumieć, jak to jest opuścić swoje miasto w ciągu 24 godzin, nie mogąc się spakować, i wyjechać donikąd" - powiedział PAP około 40-letni Arkadij.

Wynalazca zdecydował się zamieszkać na zachodzie Ukrainy, ponieważ uznał, że to najbezpieczniejszy region Ukrainy. Po trzech miesiącach przeniósł się z Tarnopola do Zaleszczyk.

W Słowiańsku mężczyzna opracował pojazd nazwany jednokołowcem. Jest to koło o średnicy dwóch metrów, a kierowca siedzi wewnątrz. Zdaniem Fiszmana projekt miał duży potencjał, ale wojna go wstrzymała.

Kiedy wynalazca uciekał ze Słowiańska, wymontował z jednokołowca cały osprzęt elektryczny: silnik, sterownik, akumulator. Przez dłuższy czas Arkadij zastanawiał się, do czego można by to wszystko użyć.

"Pomyślałem, że trzeba to jakoś wykorzystać, bo leży i leży. Uznałem, że musimy zrobić coś wygodnego, abyśmy mogli wybierać się z synem w weekendy na lody gdzieś do parku. Zastanawiałem się, co należy zrobić, żeby było nam wygodnie? Stwierdziłem, że potrzeba czegoś do siedzenia lub leżenia i nagle mnie olśniło: Muszę zrobić jeżdżącą kanapę" – wspominał.

Pomysł podróży na kanapie z Zaleszczyk do Kijowa podsunęła Arkadijowi przyjaciółka Ołena Duneс. "Zrobiłem projekty maszyn do rozminowywania dla wojska. Ale nie mogłem znaleźć środków. Żadna fundacja, do której się zgłosiłem, nie dała mi na to pieniędzy. Byłem rozgorączkowany tymi poszukiwaniami, a ona mówi: 'Słuchaj, przyciągnijmy uwagę kanapą! W ten sposób zbierzemy pieniądze na twój sprzęt'. Na początku wszyscy się z tego śmiali. Potem pomyślałem, że to zabawne, ale w rzeczywistości wykonalne" – powiedział Arkadij.

Uczestnicy wyprawy pokonali prawie 620 km na kanapie w ciągu dwóch tygodni. Podróż nie obyła się bez zabawnych momentów, ponieważ nie każdy jest przyzwyczajony do widoku kanapy na kółkach na drodze.

"Zostaliśmy zatrzymani na punkcie kontrolnym w Winnicy. Stoją tam i śmieją się, dwaj policjanci i dwaj żołnierze. Jeden mówi: 'Dziesięć minut temu dowództwo poinformowało mnie przez radio, że trzeba zatrzymać kanapę na kółkach i sprawdzić dokumenty. Odpowiedziałem im: tak jest! Ale stoję i myślę, jaką kanapę mam zatrzymać? Czy ktoś ma gorączkę, czy może pułkownik coś sobie zażył? A po pięciu minutach, kiedy zobaczyłem, że nadjeżdża kanapa nie mogłem uwierzyć własnym oczom'" - relacjonował ze śmiechem Arkadij.

Trasa przebiegała przez Tarnopol, Winnicę, Chmielnicki, Żytomierz i zakończyła się w Kijowie. Maksymalna prędkość sofy to 10 km na godzinę. Taki środek lokomocji można prowadzić nawet bez prawa jazdy, zgodnie z przepisami obowiązującymi w Ukrainie jest to bowiem odpowiednik skutera elektrycznego czy roweru elektrycznego, gdzie maksymalna prędkość wynosi 25 km na godzinę, a moc akumulatora nie powinna przekraczać jednego kilowata.

Fiszman chce skonstruować drony, które rozminują drogę, ewakuują rannych lub dostarczą amunicję czy broń na linię frontu. "Mam przyjaciół, kuzynów, którzy służą w wojsku i mówią, że idą dwa kilometry na swoje pozycje niosąc całą amunicję na plecach, ponieważ nie da się tam przejechać. Sam dron będzie ważył 400 kilogramów, a 200 kg można będzie przetransportować lub dostarczyć na nim".

Ma powstać pięć dronów, na które podróżnicy zbierają pieniądze, a celem jest zdobycie 2 mln hrywien (prawie 200 tys. zł) na ich produkcję. Dotychczas zebrano 250 tys. hrywien. Podróż na kanapie dobiegnie końca w sobotę w Kijowie, gdzie odbędzie się koncert charytatywny z udziałem ukraińskich wykonawców, który zakończy zbiórkę pieniędzy.

Z Kijowa Iryna Hirnyk (PAP)

kgr/