"Zaledwie kilka minut po ogłoszeniu wyroku sfingowanego procesu nasz cyfrowy system pozyskiwania funduszy został przytłoczony wsparciem i mimo tymczasowych opóźnień w internecie spowodowanych dużym ruchem prezydent Trump zebrał 34,8 mln dolarów od drobnych darczyńców" - podali w oświadczeniu doradcy sztabu Trumpa Chris LaCivita i Susie Wiles. Dodali, że jest to nowy rekord pod względem zebranych wpłat w ciągu jednego dnia, z czego 30 proc. wpłynęło od osób, które wcześniej nie wpłacały na kampanię.
O tym, że uznanie byłego prezydenta za winnego w procesie karnym w Nowym Jorku tylko zmobilizuje sympatyków Trumpa i pomoże mu w listopadowych wyborach, mówił też w czwartek prawnik Trumpa Will Scharf.
"Uważam, że oni będą tak oburzeni tym werdyktem, że jeśli już, to to pomoże, a nie zaszkodzi jego szansom ponownego zdobycia Białego Domu" - powiedział adwokat telewizji CNN.
Czwartkowego wyroku do mobilizacji wyborców i darczyńców użył też sztab prezydenta Joe Bidena. Minuty po ogłoszeniu werdyktu kampania rozesłała do wyborców e-maile i SMS-y przypominające im, że niezależnie od wyroku Trump pozostanie kandydatem w listopadowych wyborach, a jedynym sposobem na powstrzymanie go przed powrotem do Białego Domu jest głosowanie w tych wyborach.
W czwartek ława przysięgłych w nowojorskim sądzie stanowym na Manhattanie jednomyślnie uznała Trumpa za winnego wszystkim 34 zarzutom fałszowania dokumentacji biznesowej w celu nielegalnego wpłynięcia na wybory 2016 r. Przysięgli uznali, że Trump złamał prawo, próbując ukryć zapłatę 130 tys. za milczenie aktorki porno Stormy Daniels na temat ich rzekomego stosunku. Daniels miała opowiedzieć tę historię mediom tuż przed wyborami 2016 r. O wymiarze kary zdecyduje sędzia Juan Merchan podczas rozprawy 11 lipca.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
kgr/